autor: Marzena Falkowska
Czy Parlament Europejski zakaże brutalnych gier?
Wygląda na to, że brak poważniejszych tematów skłonił europejskich polityków do działań, które powoli można chyba zacząć nazywać swoistą krucjatą przeciw grom.
Wygląda na to, że brak poważniejszych tematów skłonił europejskich polityków do działań, które powoli można chyba zacząć nazywać swoistą krucjatą przeciw grom.
Niedawno informowaliśmy was o tym, że zarządy regionalne Bawarii i Dolnej Saksonii stworzyły projekt ustawy, która wprowadzić ma kary dla producentów, sprzedawców, a nawet grających w brutalne produkcje. Wcześniej europejski komisarz do spraw sprawiedliwości i bezpieczeństwa, Franco Frattini, zaniepokojony „okrucieństwem” gry Rule of Rose zapowiedział, że wkrótce poruszy temat przemocy w grach w parlamencie Unii Europejskiej.
Jak powiedział, tak zrobił. Eurodeputowani usłyszeli od Frattiniego między innymi, że należy odrzucić rozwiązania rynkowe (chodzi o system oznaczenia kategorii wiekowych PEGI), ponieważ „ochrona praw dzieci jest priorytetem dla Komisji Europejskiej”. „Przemoc i sadyzm w grach video jest w oczywisty sposób niepokojącą kwestią” – dodał.
W efekcie zabiegów gorliwego komisarza, w pierwszych miesiącach 2007 roku Unia Europejska zorganizuje konferencję poświęconą przemocy w grach video, w której udział wezmą eksperci do spraw dziecięcego zdrowia, developerzy oraz przedstawiciele rządowi. Jej celem ma być osiągnięcie kompromisu w sprawie samoograniczających, dobrowolnie przyjętych zasad dla producentów i sprzedawców. Temat ma zostać również poddany dyskusji podczas styczniowego spotkania ministrów państw należących do Unii Europejskiej. Jeśli nie uda się dojść do ugody z przedstawicielami branży, przygotowany zostanie projekt ustawy regulującej, jakie tytuły będą mogły być tworzone, sprzedawane i w rezultacie w jakie zagramy.
Może to płonna nadzieja, ale nie pozostaje nam nic innego, jak wierzyć w rozsądek polityków…