autor: Redakcja GRYOnline.pl
Eidos na E3 – Commandos: Strike Force
Kiedy popularna seria gier zmienia swoje oblicze w kolejnej odsłonie cyklu, to dotychczasowi fani podnoszą larum w obawie o jej ostateczny kształt. Nic w tym dziwnego, wszak często rewolucyjne „pomysły” twórców zabijają ostatecznie produkt. Przed spojrzeniem na najnowszy program z serii Commandos na stoisku firmy Eidos, miałem podobne obawy. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
Kiedy popularna seria gier zmienia swoje oblicze w kolejnej odsłonie cyklu, to dotychczasowi fani podnoszą larum w obawie o jej ostateczny kształt. Nic w tym dziwnego, wszak często rewolucyjne „pomysły” twórców zabijają ostatecznie produkt. Przed spojrzeniem na najnowszy program z serii Commandos na stoisku firmy Eidos, miałem podobne obawy. Okazało się, że zupełnie niepotrzebnie.
Commandos: Strike Force to w moim mniemaniu najbardziej odświeżona gra spośród wszystkich prezentowanych przez Eidos serii. Nie ukrywam, byłem bardzo sceptycznie nastawiony wobec pomysłu przeniesienia strategii rozgrywanej w czasie rzeczywistym w realia FPS, ale to co zobaczyłem, zmieniło moje nastawienie. To będzie strzał w dziesiątkę! Co prawda gra ma nieco bardziej zręcznościowy charakter, niż poprzednie odsłony cyklu, ale to nadal stary, dobry Commandos.
Pierwszym scenariuszem w wersji „alfa”, jaki miałem okazję oglądać na żywo, była misja, w której dwóch naszych podopiecznych (snajper i Green Beret wyposażony w karabin maszynowy), wspieranych przez kilka jednostek sojuszniczych (sterowanych przez komputer), musi odeprzeć atak hitlerowców, próbujących przebić się przez strategicznie położony most. Człowiek, który prezentował mi grę, rozpoczął zmagania od rozstawienia żołnierzy. Komandos wyposażony w karabin maszynowy schował się za zasiekami z drutu, natomiast snajper udał się do pobliskiego domu, wbiegł na górę i wybrał dogodne miejsce, z którego mógł kontrolować okolicę. Pierwszy strzał przeszył głowy dwóch stojących obok siebie Niemców. Wówczas reszta najeźdźców, która cały czas dokonywała próby przedarcia się na drugą stronę rzeki, zaczęła się wycofywać, jednocześnie otwierając ogień w kierunku naszych sojuszników. Rozpętała się regularna bitwa.
Niemcy nie poddali się i rozpoczęli próbę znalezienia drogi, która pozwoliłaby im się przedrzeć na drugą stronę. Zaprojektowana przez autorów sztuczna inteligencja Niemców wzbudziła mój podziw. Przeciwnicy kombinowali jak mogli, ale za każdym razem, kiedy wreszcie udało im się posunąć z natarciem do przodu, snajper przejmował inicjatywę i zdejmował po kolei agresorów. Co ciekawe, po chwili strona niemiecka przysłała w rejon potyczki specjalnych oficerów z lornetkami, którzy wypatrywali naszych ludzi i kierowali działaniami regularnej piechoty. Cały scenariusz wywołał na mnie ogromne wrażenie. Ładna, klimatyczna grafika, naturalne i piekielnie realistyczne otoczenie, znakomicie animowani żołnierze, dobrze dopracowane sterowanie – po prostu coś pięknego.
Na zakończenie prezentacji pokazano mi również fragment typowej dla serii Commandos misji. Nasi podopieczni musieli zakraść się do bazy wroga i zlikwidować jakiegoś prominenta. Okazało się, że w Strike Force możemy robić dokładnie to, co w poprzednich odcinkach cyklu: czekać na odpowiedni moment, aby zlikwidować strażnika, przebierać się w niemieckie uniformy, aby przeniknąć między szeregi wroga, itd. Reasumując, cały czas jest to ten sam Commandos, jaki doskonale znamy, tyle że w trójwymiarze i w perspektywie pierwszej osoby. Jestem zachwycony...