Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Heroes of Might & Magic III: HD Edition Recenzja gry

Recenzja gry 28 stycznia 2015, 18:00

Recenzja gry Heroes of Might & Magic III: HD Edition - niepotrzebny remaster

Serce nakazywałoby w recenzji przywitać powrót Heroes of Might & Magic III niskim ukłonem i gromkimi brawami dla Ubisoftu, wydawcy HD Edition. Ale co zrobić, jeśli wydawca dostarcza nam okrojony produkt w nieznacznie upiększonym opakowaniu.

Recenzja powstała na bazie wersji PC.

PLUSY:
  1. To wciąż wspaniałe Heroes of Might & Magic III
  2. Kompatybilność z fanowskimi mapami do oryginalnego The Restoration of Erathia
  3. Steamowe dobrodziejstwa – osiągnięcia, sieciowy multiplayer i edytor sprzężony z Warsztatem Steam
  4. W wysokiej rozdzielczości rzeczywiście widać poprawę grafiki...
MINUSY:
  1. ...która jednak mogłaby obejmować coś więcej niż tylko wygładzenie rysunków (np. animacje)
  2. Absurdalne wymagania sprzętowe
  3. Brak dodatków;
  4. Niemożność odpalenia mnóstwa wspaniałych fanowskich kreacji do starej „trójki” (Wake of Gods, Horn of the Abyss etc.)

Sami przyznacie – Ubisoftowi zdecydowanie nie wyszło wprawienie graczy w stan radosnego oczekiwania na wieść o ponownym wprowadzaniu kultowych Heroesów na rynek. Najpierw były zmanipulowane materiały promocyjne, którymi próbowano nam wmówić, że studio DotEmu dokonało cudów w wygładzeniu rozpikselowanej grafiki pierwowzoru, potem doszły do tego kuriozalnie wysokie wymagania sprzętowe. No i jeszcze ta cena – prawie 60 złotych za wiekowy produkt po delikatnej kuracji odmładzającej, który można dostać w oryginalnej wersji prawie za grosze i odświeżyć sobie samodzielnie jednym z fanowskich modów, jakie powstały w ciągu minionych kilkunastu lat?

Ale nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu, którego dopiero obserwujemy z zarośli. Czas wyskoczyć z krzaków, wymierzyć karabin i udzielić uczciwej odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę reprezentuje sobą Heroes of Might & Magic III w wersji HD.

Początek zabawy taki sam, jak za dawnych lat, z tą tylko różnicą, że intro ma minimalnie wyższą rozdzielczość. No i można je pominąć już przy pierwszym uruchamieniu gry.

Dla tych, co pierwszy raz – jeśli są tacy

Zanim jednak przejdziemy do rzeczy, wypada jeszcze wypełnić formalności – wyjaśnić pokrótce, co zacz te „Herosy”, dla tych, którzy jakimś cudem wcześniej się z nimi nie zetknęli albo mieli z nimi styczność tak dawno temu, że potrzebują przypomnienia. Mowa tu o dwuwymiarowej turowej grze strategicznej w klimatach nieco bajkowego fantasy. Kierując tytułowymi bohaterami, eksplorujemy magiczną krainę, zdobywając zasoby, artefakty i doświadczenie, a w międzyczasie rozbudowując swoje miasta i rekrutując do armii kolejne niezwykłe stworzenia, przy użyciu których toczymy bitwy. Celem zabawy jest na ogół zgładzenie wszystkich przeciwników, wyrażające się podbiciem należących do nich zamków. Być może nie brzmi to jak szczególnie wyszukana czy oryginalna koncepcja rozgrywki, ale fakty pozostaną faktami – imię tych, którzy mogą z dumą powiedzieć o sobie, że wychowali się na trzecich Heroesach, jest legion. I ze świecą szukać takich, którzy przedkładaliby nad „trójkę” inną odsłonę serii albo tym bardziej inną turówkę fantasy.

Nihil novi sub sole

Jeśli klasyczne Heroes of Might and Magic III ukradło zauważalny kawałek Waszego życia, to uruchamiając HD Edition, od razu poczujecie się jak w domu – no, może nie licząc okienka konfiguracyjnego na starcie, w którym można wybrać jedną z licznych współczesnych rozdzielczości ekranu. Potem jest już jednak bardzo znajomo – zostajemy powitani przez to samo intro, w którym przemawia do nas, tak jak dawniej, głos Doroty Choteckiej w roli królowej Katarzyny, a w menu głównym słyszymy klasyczną, doskonale chyba przez wszystkich pamiętaną melodię. Tylko obrazek archanioła z gorejącym mieczem został nieco podrasowany. Klikamy znane ikonki, przeglądając kolejne ekrany, i widzimy to samo, co dawniej w The Restoration of Erathia – siedem takich samych kampanii, nieco ponad czterdzieści takich samych pojedynczych scenariuszy, wreszcie taki sam samouczek.

Również w samouczku nie sposób dostrzec zmian, choć Ubisoft przygotował plik .pdf z obszerną instrukcją przejścia misji treningowej na wypadek, gdyby ktoś nie umiał jeszcze grać i nie potrafił samodzielnie rozgryźć mechaniki.

A właściwa rozgrywka? Jeśli liczyliście na jakieś modyfikacje, choćby kosmetyczne – np. wyeliminowanie pomniejszych błędów, poprawienie balansu, dodanie nowych elementów (jednostek, zaklęć etc.) – to czeka Was rozczarowanie. Może przeoczyłem jakiś detal, ale na moje oko Ubisoft odpuścił sobie jakiekolwiek ingerencje w oryginalną zawartość gry. Oczywiście, Heroes III to gra niemalże doskonała, więc ktoś zapyta: po co na siłę wprowadzać jakieś zmiany? Zgoda, ale zawartość to nie tylko mechanika. Czy deweloper nie mógł chociaż dołożyć od siebie parę scenariuszy albo nawet w porozumieniu ze społecznością fanów zaadaptować na potrzeby reedycji najlepsze autorskie mapy stworzone w ciągu minionych lat? Nie wspominając już o uzupełnieniu gry o dodatki, zwłaszcza te oficjalne (Armageddon’s Blade i The Shadow of Death).

Brak zmian dotyczy także polskiej lokalizacji. Wspomniałem już o dubbingu Doroty Choteckiej w intrze – resztę klasycznych aktorów też usłyszycie. Wszystkie teksty zostały po staremu, z kulejącą prawie na każdym kroku interpunkcją i okazjonalnymi literówkami oraz nazewnictwem, na widok którego nieraz trudno powstrzymać parsknięcie śmiechem. Starając się usilnie znaleźć jakiekolwiek różnice między starym The Restoration of Erathia, a HD Edition, zabrnąłem nawet do listy płac w poszukiwaniu jakichś wskazówek. Zgodnie z przewidywaniami, osób zaangażowanych w produkcję nie było wiele – ot, głównie Francuzi z DotEmu, Chińczycy z Ubisoft Chengdu (co akurat było małym zaskoczeniem), no i zarząd Ubisoftu jako całości. A wiecie, ile osób związanych z polską lokalizacją tam wymieniono? Całe dwie, z czego jedna w funkcji testera. O tym, od kogo pożyczono tłumaczenie, nie raczono wspomnieć.

Przystań klimatyczna jak dawniej... Tylko te paski po bokach trochę rozpraszają.

Smoku, jesteś piękny. Jak na mumię

Przejdźmy wreszcie do pola, na którym Heroes of Might & Magic III: HD Edition miało błyszczeć, czyli do oprawy graficznej. Czy w sferze wizualnej omawianej produkcji rzeczywiście widać jakąś różnicę względem pierwowzoru? Wydawałoby się, że nie. Jednak, gdy dla porównania odpaliłem sobie stare Heroes of Might and Magic III Complete, przekonałem się, że różnica w grafice jest naprawdę spora. Tam, gdzie w oryginalnej wersji na dużym monitorze, wylewałoby się morze pikseli, dziś mamy gładkie krawędzie i grafiki obdarzone większą liczbą detali.

Paradoksalnie poprawę grafiki najtrudniej było mi spostrzec tam, gdzie twórcy najbardziej ją promowali – wśród jednostek na polu bitwy. Owszem, coś tam wygładzono, dodano więcej szczegółów, ale o żadnej nowej jakości nie ma tu mowy. Minimalnie więcej sukcesów w wyłapywaniu poprawek można odnieść, przyglądając się mapie i ekranom miast. Myślę, że Ubisoft miałby się czym chełpić, gdyby na warsztat wzięto nie tylko „modele”, ale również ich animacje. Tutaj bowiem wszystko zostało po staremu, czyli z liczbą klatek miejscami tak małą, że niektóre akcje wyglądają jak pokaz slajdów. Jakoś ciężko myśleć o tym, że obcuje się z wersją HD, obserwując lot pocisku z katapulty, który w powietrzu wykonuje raptem kilka „skoków”, zanim sięgnie murów wrogiego miasta.

Dla porównania, tak wygląda ekran Przystani w rozdzielczości 1600x900 w starej wersji gry.

Niemniej zupełnie inną sprawą jest, czy płynne i „gładkie” animacje rzeczywiście przystawałyby do klasycznego ducha Heroes of Might & Magic III. Bo czego by nie mówić o skali różnic między starym a nowym w HD Edition, studiu DotEmu przyznać trzeba, że potrafiło nie skalać pierwowzoru, wpasowując wszelkie zmiany w rysunkach w jego unikatowy styl. Czy to samo można byłoby powiedzieć, gdyby zajęto się też „grafiką w ruchu”? Nie jestem co do tego przekonany. Kuksaniec należy się jednak deweloperom za dopasowanie ekranów miast, walki etc. do panoramicznych rozdzielczości poprzez wypełnienie obrazu po bokach paskami z teksturą – efekt nie jest może karygodny, ale chyba nie tego spodziewamy się po produkcie z magicznymi literkami „H” i „D” w tytule, prawda?

Recenzja gry Heroes of Might & Magic III: HD Edition - niepotrzebny remaster - ilustracja #2

W dyskusjach o poprawkach w grafice w HD Edition i konieczności wyłożenia za nie niemałych pieniędzy często stosowano kontrę w postaci moda HD. Postanowiłem sprawdzić, czy fanowska modyfikacja rzeczywiście może być pełnowartościowym substytutem pracy zawodowców, instalując popularną nakładkę autorstwa Aleksandra Barinowa w całkiem świeżej wersji 3.807. Niestety, obsługa wysokich rozdzielczości w wykonaniu Rosjanina oznacza tylko zwiększenie pola widzenia na mapie eksploracji bez skalowania obiektów i interfejsu (przez co na wielkich monitorach wszystko staje się przesadnie zminiaturyzowane) oraz zamknięcie ekranów walki, miast etc. w obramowanych oknach o wymiarach 800x600. Trudno mówić więc o efekcie ekwiwalentnym wobec dzieła francuskich deweloperów. Niemniej, mod ma jedną ogromną przewagę nad HD Edition – jest dostępny całkowicie za darmo. No i pamiętajmy, że to tylko przykład – a równolegle powstają nadal projekty znacznie bardziej ambitne, jak na przykład VCMI.

Heroes III – pogromca pecetów?

Była już mowa o zawartości i cenie, więc czas zmierzyć się z trzecią dużą kontrowersją wokół HD Edition – wymaganiami sprzętowymi. Dzięki Bogu, na mojej stacjonarnej maszynie – uzbrojonej w 4-rdzeniowego Intela i5, 8 GB RAM-u i Radeona R9 270 – gra chodziła płynnie. Tak, brzmi to śmiesznie, a moja wyobraźnia tak naprawdę nie jest w stanie wygenerować obrazu klatkującego Heroes III, ale biorąc pod uwagę, że zdaniem twórców omawiana produkcja potrzebuje minimum dwóch rdzeni w procesorze, 2 GB pamięci i karty grafiki klasy GeForce 8800 GT (wspierającej DirectX 10), byłbym skłonny uwierzyć w opowieści o problemach z wydajnością HD Edition na kilkuletnich pecetach.

W bitwach biorą udział setki jednostek naraz, a Wy się dziwicie, że gra ma wysokie wymagania?

Zresztą – sam mogę podzielić się taką opowieścią. Nie dając bowiem do końca wiary tym oficjalnym wymaganiom, postanowiłem zainstalować grę na swoim prawie dziesięcioletnim laptopie (Lenovo ThinkPad T60), wyposażonym w Core 2 Duo o taktowaniu 1,66 GHz, 2560 MB RAM-u i zintegrowaną kartę grafiki Intel 945. Na tym sprzęcie przygodówkowy Sam & Max z 2007 roku od Telltale Games wyciąga jakieś 20 klatek na sekundę. A Heroes of Might & Magic III: HD Edition? Na dzień dobry zakomunikowano mi, że „program napotkał niezdefiniowane zachowanie” – i na tym temat odrodzenia Erathii na starym komputerze się skończył.

Bohaterowie napędzani parą

Docieramy wreszcie do aspektu, który teoretycznie może ratować HD Edition przed miażdżącą falą krytyki – synchronizacji gry z funkcjonalnościami oferowanymi przez platformę Steam. Faktycznie, mamy tu osiągnięcia, pełny multiplayer i obsługę Warsztatu Steam, gwarantującą pole do wymiany autorskich kreacji graczy, ze stworzonymi przy użyciu wbudowanego edytora (identycznego jak w starej wersji gry) mapami na czele. Ale trudno mówić tu o jakiejkolwiek gratce. Achievementów jest raptem kilkanaście, i to zupełnie wyzutych z finezji – ot, ukończ kampanię taką i siaką, przejdź po 10 scenariuszy na każdym poziomie trudności... i użyj oszustw. Co do trybu wieloosobowego online – owszem, oficjalne serwery już od lat są pieśnią przeszłości, ale zorganizowanie własnej rozgrywki przez sieć przy użyciu chociażby Hamachi to praktycznie żaden problem.

Na szczęście okazuje się, że autorskie mapy do klasycznego Restoration of Erathia są kompatybilne z HD Edition...

A mapy i mody? Tutaj trudno mówić o czymkolwiek innym niż o regresie. W ciągu 15 lat wokół Heroes of Might and Magic III zgromadziła się rzesza oddanych fanów i modderów, którzy dali nam tysiące map, a także całe kampanie, autorskie poprawki, a nawet nieoficjalne dodatki z prawdziwego zdarzenia, jak Wake of Gods czy Horn of the Abyss, które rozbudowywały produkcję w niesamowitym stopniu, nierzadko wywracając wszystkie zasady do góry nogami. Czy HD Edition będzie z tym bogactwem inwentarza współpracować? To się okaże dopiero, gdy (a raczej: jeśli) Ubisoft uzupełni tę produkcję o oficjalne rozszerzenia, bo największe kreacje do „trójki” instalowało się na dodatku The Shadow of Death. Tyle dobrze, że autorskie mapy do oryginalnego The Restoration of Erathia da się odpalić w wersji HD.

Heroes of Might & Magic III: HD Edition to pierwsza okazja, aby oficjalnie zagrać w Heroesów na platformach mobilnych – tabletach na Androidzie i iOS. Niestety, choć gra na takim iPadzie 4 chodzi płynnie i bez problemów technicznych, to jakość interfejsu pozostawia wiele do życzenia. Twórcy ewidentnie mieli kłopot z przeniesieniem sterowania na ekrany dotykowe. Potrafi ono być mocno nieprecyzyjne a wydawanie komend na polu walki to rzecz totalnie nieintuicyjna. Do tego dochodzą za małe ikonki i menusy żywcem przeniesione z PC. //Gambrinus

...podobnie jak kody, gdyby było to komuś do czegoś potrzebne.

Czas na podsumowanie. Ubisoft wymyślił sobie, że wydanie HD Edition będzie formą uczczenia piętnastolecia Heroes of Might and Magic III i dwudziestolecia całej serii. Tymczasem francuski gigant nie tylko niczego nie uczcił, ale wręcz strzelił sobie w kolano. Odświeżone Heroes of Might & Magic III nie należy do produktów, na które warto wydać tak duże pieniądze, zakładając oczywiście, że jesteśmy świadomi tego, jak bardzo ten produkt rozwinął się przez lata za sprawą fanów. I wierzcie mi, czuję naprawdę głęboką przykrość, musząc wypowiadać się w tak niesympatycznych słowach o grze, z którą stawiałem pierwsze kroki jako gracz. Dlatego wbrew temu całemu potępieniu, jakie wylałem w recenzji, stawiam HD Edition aż „piątkę”. Ocenę taką dyktuje przede wszystkim absurdalny stosunek ceny do jakości – gdyby pakiet zawierał to, co powinien od początku, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej.

Krzysztof Mysiak

Krzysztof Mysiak

Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.

więcej

Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego
Recenzja gry Ara: History Untold - marketing oszukał mnie, że to kolejny klon Civki, a to coś całkowicie innego

Recenzja gry

Nie, Ara: History Untold - wbrew hasłom marketingowym - nie będzie kolejną alternatywą dla serii Civilization. Jednak nie jest to wada, bo gra ma na siebie własny pomysł i realizuje go sprawnie, choć nie zawsze konsekwentnie.

Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki
Recenzja gry 63 Days - to nie Niemcy są tu największym wrogiem, ale absurdy, błędy i brak logiki

Recenzja gry

Po 20 godzinach, które spędziłem z 63 Days, miałem w sobie mnóstwo sprzecznych emocji. Z jednej strony uważam, że to przeciętna gra z aspiracją do ponadprzeciętnej – z drugiej zaś liczba błędów i nielogicznych rozwiązań przeraża.

Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy
Recenzja gry Frostpunk 2 - polityka bywa gorsza od apokalipsy

Recenzja gry

Gdy pierwszy raz uruchomiłem Frostpunka 2, byłem pełen obaw. Twórcy ewidentnie chcieli poeksperymentować z konwencją, zmienić formułę i zaoferować coś nowego. Czy jednak wyszło to grze na dobre?