Uwielbiam obserwować zmagania Call of Duty i Battlefielda
Jasne, to są bardzo różne gry, a Call of Duty komercyjnie radzi sobie wyraźnie lepiej od konkurenta. Nie znaczy to, że mamy nie porównywać tych dwóch serii, które rosną splecione ze sobą jak bluszcz i płot. Tegoroczna rywalizacja może być bardzo ciekawa.
Ostatnia premiera Battlefielda miała miejsce w 2018 roku. Od tego momentu w sklepach pojawiło się Black Ops 4, nowe Modern Warfare, remaster Modern Warfare 2 i jeszcze Black Ops: Cold War. W tym czasie studio DICE zajmowało się dodatkami do Battlefielda V i jednocześnie z pewnością ostro pracowało nad stworzeniem nowej gry – Battlefielda 2042, jak się właśnie okazało. Co już wiemy o tegorocznym starciu?
Pierwszy trailer Battlefielda bardzo wyraźnie pokazał nam, że pomimo elementów futurystycznych, powinniśmy się spodziewać znajomej, radosnej, chaotycznej i taktycznej, jeśli mamy znajomych, młócki. Pozornie realistyczna produkcja ma pozwalać na zupełnie odkręcone akcje, które dobrze pamiętamy z Battlefielda 3 i 4, a ogromne mapy staną się jeszcze większe. Na nowych konsolach limit graczy w meczu to 128 osób. Dodatkowo DICE miało odpuścić sobie w końcu kampanie fabularne. Już dawno powinno było.
W drugim narożniku stoją plotki i przecieki o Call of Duty: Vanguard, tworzonym przez studio Sledgehammer i osadzonym w czasach II wojny światowej. Na razie nie są to pewne informacje, ale mowa jest o nowej, tematycznej mapie do Call of Duty: Warzone. Ma ona nawiązywać do wojny na Pacyfiku, co może być wskazówką dotyczącą zawartości Vanguarda. Jeśli mam zgadywać, Call of Duty nie zrezygnuje z kampanii fabularnej i po sukcesie Modern Warfare utrzyma ją w raczej poważnych tonach.
To trochę jak powtórka z 2016 roku, tylko wtedy było odwrotnie. Battlefield postanowił wrócić do tematów historycznych i pokazać I wojnę światową, a CoD brnął dalej w futuryzm z Infinite Warfare, które moim zdaniem stało się szczytem nijakości, jaki osiągnęła ta seria.
Od tamtego momentu CoD zaczął eksperymentować z tematyką. Pojawiło się historyczne WWII, futurystyczne Black Ops 4, współczesne, filmowe Modern Warfare i jeszcze szpiegowskie Cold War. W tym samym czasie DICE dało radę przekonać graczy, że powrót do korzeni serii Battlefield wcale nie musi być tak fajny, jak nam się wydawało.
Model wydawniczy obu serii sprawia, że Activision może strzelać na oślep, mając pewność, że któraś z kul-części serii trafi do celu (zresztą nawet słabsze odsłony sprzedają się w wielomilionowych nakładach). EA wydaje nowe Battlefieldy znacznie rzadziej i ma mniej miejsca na błąd. Dlatego powrót do klimatów z Battlefielda 3 i 4 wydaje się sensownym ruchem. Zwłaszcza teraz, kiedy nowa generacja może pozwolić na ogromne mapy, bardziej zaawansowane niszczenie otoczenia (oby) i inne podobne bajery.
Jestem szalenie ciekaw, co ostatecznie bardziej spodoba się graczom, II wojna światowa z kampanią fabularną czy wojenna, multiplayerowa piaskownica w niedalekiej przyszłości. Wierzę, że to będzie dobry rok dla fanów strzelanek.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.