Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 12 października 2014, 14:00

To nie jest kraj dla graczy - jak Grecja zbanowała gry wideo

Co robicie, gdy jeden z rządzących polityków zostaje przyłapany na partyjce nielegalnego pokera? Oczywiście, zakazujecie wszystkich gier komputerowych. Wspominamy absurdalną sprawę ustawy 3037, które uczyniła elektroniczną rozrywkę przestępstwem.

Jeśli mieliście szczęście posiadać na początku stulecia odpowiednio mocny komputer oraz wystarczająco szybkie łącze internetowe, zapewne wielu z Was spędziło długie godziny na wieloosobowej rozgrywce w Quake'a bądź Unreal Tournament. Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, kim byli rywale po drugiej stronie monitora? Jeśli zdarzyło się Wam w tamtym okresie wirtualnie ustrzelić jakiegoś Greka, to mieliście do czynienia z przestępcą. A wszystko dzięki jednemu z największych absurdów w historii elektronicznej rozrywki: w 2002 roku ojczyzna Sokratesa i Platona zakazała wszystkich gier komputerowych.

Cała farsa była częścią wypowiedzianej przez grecki rząd „wojny przeciw nielegalnemu hazardowi”. Na początku XXI wieku tamtejsi obywatele mieli najwyższy współczynnik osób lubiących rozerwać się przy jednorękim bandycie czy ruletce w całej, liczącej wówczas piętnaście państw, Unii Europejskiej, zaś sam premier używał nawiązań do popularnych gier hazardowych w swoich przemówieniach. Do czasu, kiedy jeden z członków rządzącej wówczas partii PASOK (Ogólnogrecki Ruch Socjalistyczny) dał się sfilmować dziennikarzom podczas partyjki wideopokera. Z wizją nadchodzących lokalnych wyborów na horyzoncie trzymające władzę ugrupowanie, mające już za sobą szereg skandali, postanowiło zadziałać szybko i bezlitośnie – by zapobiec wszelkim przypadkom nielegalnego hazardu, postanowiono na wszelki wypadek zakazać po prostu wszystkich gier elektronicznych.

Kratos wypowiedział wojnę bogom, rządzący wypowiedzieli zaś wojnę graczom. - 2014-10-10
Kratos wypowiedział wojnę bogom, rządzący wypowiedzieli zaś wojnę graczom.

W początkowej wersji ustawa, oznaczona numerem 3037, miała zakazywać tego rodzaju rozrywki wyłącznie w miejscach publicznych. Wkrótce jednak pracujący nad nią urzędnicy doszli do niepokojącego wniosku – jeśli nie pozwoli się grać w kafejkach internetowych, już za niedługo serce nielegalnych zabaw przeniesie się do prywatnych mieszkań. Ostatecznie hazard jest jak hydra – pozbawienie jej jednej głowy nie da oczekiwanych rezultatów, warto więc ściąć wszystkie za jednym zamachem. Restrykcje rozszerzono więc także na domowe zacisza. Oczywiście nie oznaczało to, że policja regularnie przeczesywała mieszkania graczy... co wcale nie zmienia faktu, że zrównano przejście etapu w Mario, zagranie meczu w FIFA czy nawet nakarmienie węża w mobilnym Snake'u z przestępstwem. Ba, nawet tytuły dołączane do systemów operacyjnych Microsoftu – chociażby popularny Saper – mogły przysporzyć pechowemu posiadaczowi sporo kłopotów. Grecka gazeta „Kathimerini” pisała wówczas, że rząd „nie potrafi odróżnić nieszkodliwej gry komputerowej od jednorękiego bandyty”.

Zaryzykować więzieniem czy przegapić Call of Duty? Przed tak dramatycznymi decyzjami stawali gracze w Grecji. - 2014-10-10
Zaryzykować więzieniem czy przegapić Call of Duty? Przed tak dramatycznymi decyzjami stawali gracze w Grecji.

I rzeczywiście: w praktyce wprowadzony 30 lipca 2002 roku przepis traktował tak samo partię wirtualnego pokera, jak na przykład Unreal Tournament. Gry komputerowe zostały zakazane, bo przy użyciu odpowiednich programów mogły zostać przekształcone w maszyny hazardowe. Prawo stosowało się nie tylko do Greków – każdy turysta, który odpalił na swoim telefonie Space Invaders podczas odprawy na lotnisku, bezwiednie ryzykował karę grzywny od 5 do 75 tysięcy euro lub areszt trwający od jednego do dwunastu miesięcy. O ile jednak takie sytuacje zdarzały się dość sporadycznie, tak już właściciele kafejek internetowych mogli się spodziewać bardzo poważnych problemów.

Kontrowersyjne prawo to nie koniec starć pomiędzy greckim systemem legislacyjnym a grami. We wrześniu 2012 roku na wyspie Lemnos władze zatrzymały dwóch deweloperów studia Bohemia Interactive, którzy robiąc zdjęcia placówek wojskowych narazili się na zarzuty szpiegostwa. O uwolnienie Ivana Buchty oraz Martina Pezlara apelował sam Dean „Rocket” Hall, twórca DayZ, jednak minęło dokładnie 128 dni, zanim obaj panowie mogli wrócić do domów. Wszystko dlatego, że akurat w tym samym czasie strajkowały sądy.

Ci, którzy pozwalali swoim klientom na zabawę chociażby i w wirtualne szachy, igrali z ogniem. Rozgłos zyskała sprawa z 14 stycznia 2004 roku: w Larissie policja przeczesała tamtejsze kafejki internetowe, aresztując trzech właścicieli placówek oraz konfiskując osiem komputerów. Jeszcze wcześniej za kratki trafiły dwie osoby, pozwalające grać w swoich lokalach w popularnego Counter Strike'a. Zagrożono im karami finansowymi, sięgającymi nawet 150 tysięcy euro, oraz rokiem więzienia. „Całą sprawę można by oczywiście traktować jako coś tak niedorzecznego, że aż śmiesznego, gdyby nie to, że zagrożone jest przez nią zatrudnienie tysięcy osób”, komentował sytuację przedstawiciel Greckiego Związku Kafejek Internetowych. Oskarżył także rząd o cofnięcie kraju do czasów junty wojskowej z lat 70., kiedy to obywatele grający w karty w domowym zaciszu mogli spodziewać się prawnych kłopotów, dodając: „W Chinach blokuje się dostęp do stron o charakterze politycznym, w innych państwach – do portali o treściach pornograficznych. W Grecji za to nie można używać komputerów i konsol do grania”.

Tym razem przegrali i terroryści i policjanci. - 2014-10-10
Tym razem przegrali i terroryści i policjanci.

Na szczęście zdarzały się także przypadki, przywracające częściowo wiarę w zdrowy rozsądek. 11 września 2002 roku, a więc w niecałe półtora miesiąca od wprowadzenia w życie prawa 3037, lokalny sąd w Tesalonikach uchylił się od skazania dwójki właścicieli kafejki internetowej, uzasadniając swoją decyzję tym, że nie mogli oni kontrolować poczynań klientów. Podczas tego samego procesu ława przysięgłych jednogłośnie uznała zakaz za sprzeczny z wolnościami gwarantowanymi w konstytucji. Na fali tego wydarzenia władze poleciły policji, by nie podejmowała akcji przeciw osobom „grającym w celach rekreacyjnych” i skupiła się na wirtualnym hazardzie. To jednak nie wystarczyło, by powstrzymać sporadyczne aresztowania. Już wkrótce kafejki internetowe, dotychczas będące bijącym sercem rozgrywek wieloosobowych (większość Greków nadal nie miała wówczas dostępu do szybkiego połączenia sieciowego), zamarły. Ich właściciele byli przerażeni wizją wylądowania za kratkami, blokowali więc dostęp do wszystkich gier – nawet, jeśli cierpiał na tym biznes oraz klienci.

Nic więc dziwnego, że już w ciągu kilku dni od wprowadzenia kontrowersyjnego przepisu w greckiej społeczności graczy zawrzało. Gameland.gr, największy wówczas portal o grach w kraju, zorganizował petycję, pod którą podpisało się prawie 32 tysiące osób i przejmował pieczę nad protestami; odzew był na tyle duży, że niemal całkowicie zablokował ruch na stronie. Reagowali także obcokrajowcy: na serwisach spoza Grecji pojawił się szereg satyrycznych artykułów, piosenek czy kreskówek, natomiast Overclockers.com w odpowiedzi na wiadomość od jednego z użytkowników wprost wezwało do zaprzestania odwiedzania tego kraju w celach turystycznych. „Jestem graczem i jeśli nie mogę gdzieś cieszyć się swoją pasją, to po prostu tam nie jadę”, redaktorzy portalu uzasadniali propozycję bojkotu. Głosy przeciw ustawie 3037 dochodziły także bezpośrednio ze strony przedstawicieli branży: Petros Tipis ze studia Reload Entertainment w Tesalonikach dołączył do protestów po tym, jak jego firma musiała odwołać zawody, będące kwalifikacjami do turnieju CPL 2002 w Oslo. Zapowiedział też, że niektórzy deweloperzy od razu po wprowadzeniu zakazu zaczęli pracować nad tym, by zwrócić uwagę Unii Europejskiej.

Niczym bohater serii Splinter Cell, gracze w Grecji musieli operować w cieniu. - 2014-10-10
Niczym bohater serii Splinter Cell, gracze w Grecji musieli operować w cieniu.

Wspólnota bowiem także nie patrzyła na ustawę przychylnym okiem. Jeszcze we wrześniu 2002 z Komisji Europejskiej wysłano list do ministerstwa spraw zagranicznych Grecji, w którym ostrzegano, że niektóre z zapisów zawartych w zakazie są sprzeczne z założeniami Unii. Szczególny nacisk położono jednak nie na łamanie wolności obywatelskich, a na ograniczenie importu produktów związanych z elektroniczną rozrywką z innych krajów członkowskich. Na przepis uwagę zwróciło także dwóch przedstawicieli Grecji w Parlamencie Europejskim, pojawiały się głosy z greckiego ministerstwa finansów – większość rządzących uważało, że prawa nie da się w pełni wprowadzić w życie bez skrajnego naruszania praw zapewnionych w konstytucji.

W lipcu ubiegłego roku przypadkowo zdelegalizowano gry także na Florydzie. Wszystko przez niefortunnie sformułowany zapis w ustawie, mającej ukrócić przypadki hazardu w kafejkach internetowych. Maszynę hazardową określono w niej jako „system, urządzenie lub sieć urządzeń, których można użyć do gry hazardowej”. Czyli w praktyce wszystko pomiędzy zwykłym smartfonem a jednorękim bandytą.

Zanim jednak opór ten dał jakiekolwiek efekty, musiało minąć ponad 12 miesięcy. Ostatecznie dopiero 8 grudnia 2003 roku gry komputerowe stały się ponownie legalne... choć także nie do końca. Pomimo interwencji Unii Europejskiej w prawie greckim pozostał zapis, który zakazywał elektronicznej rozrywki w kafejkach internetowych. W czasach, kiedy część osób przychodziła do tych lokali tylko ze względu na możliwość zagrania z przyjaciółmi w szereg najnowszych tytułów, utrzymanie przepisu oznaczało potężne straty finansowe dla ich właścicieli. Wszystko przez to, że wraz z politycznym skandalem, który doprowadził do wprowadzenia feralnego zapisu, ujawniono także, że w części kafejek „zaufani” klienci mogli zagrać na przykład w wirtualnego pokera, zaś przegrane przez nich pieniądze trafiały do posiadaczy lokali bez opodatkowania. To jednak nie wystarczyło, by odwrócić uwagę Unii Europejskiej, która w 2003 roku po raz kolejny ostrzegła Grecję, a gdy obiecane przez rząd poprawki w akcie legislacyjnym nie weszły w życie, w 2005 roku Komisja Europejska wezwała władze przed Trybunał Sprawiedliwości. Dopiero wtedy zakaz został oficjalnie zawieszony i pozostaje w takim stanie aż do dzisiaj – pomimo prób, by sześć lat temu zmienić jego treść i wprowadzić na nowo.

Mitologia grecka przyczyniła się do powstania wielu gier. Tamtejsze prawo – wręcz przeciwnie. - 2014-10-10
Mitologia grecka przyczyniła się do powstania wielu gier. Tamtejsze prawo – wręcz przeciwnie.

Cała sprawa zakończyła się więc „umiarkowanym” happy endem. Dlaczego jedynie umiarkowanym? Bowiem grecka branża gier komputerowych nadal wzbudza skojarzenia tylko z tym, trwającym zaledwie trzy lata, epizodem. Może także z tego powodu Grecja nie słynie z wielu zespołów deweloperskich, a jej największym międzynarodowym sukcesem było dotychczas MMORPG Darkfall Online autorstwa ateńskiego studia Aventurine. Prawo, które przez pośpiech rządzących schwytało w swoje sieci nie tylko fanów nielegalnego hazardu, ale i miłośników nieszkodliwej elektronicznej rozrywki, na długo zaszkodziło reputacji kraju: na niektórych forach internetowych nadal można spotkać się z głosami, że za posiadanie PlayStation idzie się do więzienia. Aktualne pozostają słowa Billa Mitsisa, współtwórcy strony Gameland.gr: „Jedyne, w czym rząd odniósł dotychczas sukces, to wystawienie swojego kraju na pośmiewisko oraz uczynienie znacznej części obywateli przestępcami”.

Darkfall Online pozostaje najbardziej znaną produkcją rodem z Grecji. - 2014-10-10
Darkfall Online pozostaje najbardziej znaną produkcją rodem z Grecji.

Ale może, po ponad dziesięciu latach od wprowadzenia absurdalnego zakazu, da się też znaleźć pozytywne aspekty całej sytuacji. Uwagę zwraca bowiem zainteresowanie całą sprawą nie tylko Unii Europejskiej, ale i głównych zagranicznych mediów, takich jak CNN czy BBC – wszystko to jeszcze w latach, kiedy gry były uznawane raczej za niepoważną zabawę dla młodzieży. Otuchą napawa także szeroki odzew grającej społeczności, która na portalach i w licznych komentarzach niemal jednogłośnie wyrażała współczucie Grekom oraz potępiała zakaz. Możemy mieć więc pewność, że następnym razem, gdy tylko ktoś postanowi uczynić z graczy wyrzutków w oczach prawa, będzie musiał zmierzyć się z miażdżącą krytyką oraz kłopotami w sądach. Szkoda jedynie, że aby się o tym przekonać, potrzeba było bezmyślnego przepisu. I to w kraju, gdzie swego czasu ludzie właśnie myślicielami szczycili się najbardziej.

Jakub Mirowski

Jakub Mirowski

Z GRYOnline.pl związany od 2012 roku: zahaczył o newsy, publicystykę, felietony, dział technologiczny i tvgry, obecnie specjalizuje się w ambitnych tematach. Napisał zarówno recenzje trzech odsłon serii FIFA, jak i artykuł o afrykańskiej lodówce low-tech. Poza GRYOnline.pl jego materiały na temat uchodźców, migracji oraz zmian klimatycznych publikowane były m.in. w Krytyce Politycznej, OKO.press i Nowej Europie Wschodniej. W kwestii gier jego zakres zainteresowań jest nieco węższy i ogranicza się do wszystkiego, co wyrzuci z siebie FromSoftware, co ciekawszych indyków i tytułów typowo imprezowych.

więcej