Błyskawiczne tempo rozdawania nagród okazało się jednak niewystarczające. W związku z tym niezawodny Wujek Misza zorganizował naprędce dwa dodatkowe konkursy: śpiewania i wiedzy o GOL. Wygrywali wszyscy oprócz publiczności, która musiała tych wszystkich krzyków słuchać. :-)
Niestety, stare powiedzenie „wszystko co dobre, szybko się kończy” nadal obowiązuje, zatem musiało dotyczyć też pikniku, który zakończył się nieco przed godziną 21... Czyżby?!
Nie do końca. O 21 skończyła się tylko „Część Oficjalna”. Przed nami była jeszcze ta druga, nieco mniej oficjalna, lecz nie mniej ciekawa niż ta poprzednia. :-) Po szybkim ogarnięciu się trafiliśmy do jednego z pubów w okolicy krakowskiego rynku, by kontynuować integrację. Dyskusji, rozmów i śmiechu było co nie miara; w międzyczasie przelało się kilkadziesiąt litrów piwa.
Integracja na mieście trwała do mniej więcej pierwszej w nocy. Wielka grupa przechodziła kolejne podziały; jedni kończyli w klubach, inni poszli spać (a przynajmniej tak im się wydawało); jeszcze inni do tej pory nie wiedzą, gdzie poszli. W końcu jednak nastał czas, by wracać do noclegowni. Oczywiście autor poniższego tekstu, wraz z Łysackiem i Pl@skim nie byliby sobą, gdyby nie utrudnili sobie zadania i nie skierowali się tam całkiem inną drogą. Mieliśmy jednak szczęście i pan policjant wskazał nam właściwą. :-) Najgorsze wciąż jednak było przed nami...
Na miejscu okazało się, że nasz pokój, łagodnie ujmując, przyjął nieco więcej gości niż wskazywałaby na to liczba stojących w nim łóżek. Co ciekawe, niektórzy z nich nie mieli nic wspólnego z piknikiem. :) Atmosfera sprzyjała męskim rozmowom na poważne tematy, takie jak krucjaty, liczby niewymierne (wymierne też), natężenie dźwięku, funkcje trygonometryczne, genezy ksywek oraz co i z kim robił Łysack.
To już było powiedziane wiele razy, ale pozwolę sobie powtórzyć: nie sposób nie wspomnieć o wzorcowej postawie Żuromila, który – jak sam stwierdził – otworzył się przed wszystkimi w pokoju, pokazał swoje prawdziwe ja, a nawet zapoznał nas z obyczajami innych narodowości. Przy okazji wyszło na jaw, kto jest autorem kultowego „rzuć w nią truskawką”, i jak ten tekst brzmiał w oryginale. Tego już nie mogę zacytować.
Dalej była już tylko gorączka sobotniej nocy z hitami puszczanymi z telefonu przez DJa Gofera (linki znajdziecie w odpowiednim temacie na forum). Szkoda tylko, że te same hity kilka godzin później posłużyły za melodię budzika.
I na tym w zasadzie przygoda się zakończyła... Choć wciąż nie dla wszystkich! Ktoś widział grupę GOLowiczów w Galerii Krakowskiej, lecz mnie tam nie było, zatem wypowiedzieć się nie mogę. Ale jestem pewien, że było fajnie. :-)
I tak zleciały te dwa dni... Niestety, nie dałem rady zagrać we wszystkie gry, przyjrzeć się wszystkim pojedynkom, a już na pewno nie dałem rady opisać tego wszystkiego, co działo się w Krakowie, tak by oddać tamten klimat – ale o tym wszyscy, którzy byli, wiedzą, a Ci których nie było pewnie przekonają się za rok. A przynajmniej powinni. :-)
Tekst: Kamil „Draxer” Szarek
Zdjęcia (większość): Rafał „Rafi” Swaczyna
Dziękujemy zaprzyjaźnionym firmom za wsparcie i pomoc przy organizacji imprezy.
- Firmie Apollo za udostępnienie zestawów komputerowych.
- Firmie CD Projekt oraz Electronic Arts Polska za ufundowanie cennych nagród.
- Firmie IQ Publishing za ufundowanie nagród oraz udostępnienie stanowisk z PS2 i fajnymi kontrolerami.