autor: Redakcja GRYOnline.pl
Panna Gracz: Zebra
Na imię ma Zosia, ale wszyscy mówią do niej po ksywce: Zebra. Wszędzie tam, gdzie pojawi się Zosia, pojawiają się również jakieś biało-czarne motywy – przeważnie w paski.
Na imię ma Zosia, ale wszyscy mówią do niej po ksywce: Zebra. Wszędzie tam, gdzie pojawi się Zosia, pojawiają się również jakieś biało-czarne motywy – przeważnie w paski. Może to być tapeta na ścianie, może być przewieszona przez ramię torebka, może breloczek do kluczy. Oczywiste podejrzenia, Zosia chętnie potwierdza: „tak, mam bzika na punkcie zebr”.
Z zawodu jest grafikiem komputerowym. Nie byle jakim, bo jej umiejętności bynajmniej nie ograniczają się do obsługi PhotoShopa – być może umie posługiwać się wszystkim, co ludzie do tworzenia grafiki dwuwymiarowej tudzież trójwymiarowej stworzyli – od Flasha począwszy, na 3D Studio skończywszy.
Pracuje w firmie, która przygotowuje dla kontrahentów zarówno polskich jak i zagranicznych wszelkiego rodzaju projekty graficzne. Strony internetowe, loga, animacje, spoty reklamowe – kreacja wizerunku się to chyba nazywa.
Ale praca w kilkunastoosobowym zespole młodych ludzi nie ograniczą się li tylko do ślęczenia nad tabletem graficznym i odbierania maili. „Umiesz grać w Call of Duty?” – brzmiało ostatnie pytanie podczas rozmowy o pracę. Zebra odparła, że nie ma doświadczenia w strzelankach. „Będziesz musiała szybko tę zaległość nadrobić” – usłyszała w odpowiedzi. I nadrobiła.
Granie w sieciowe strzelanki urosło w jej firmie do rangi swoistego rytuału. Jest to ten czas – przeważnie po pracy – w którym każdy może wszystko. Szefa, który z takiego czy innego, na pewno ważnego powodu zepsuł cały dzień i jeszcze kilka na zapas, można z zimną krwią zastrzelić. Raz za razem. Zapewne po kilkunastu razach zrozumie, że tak! now it's personal!
Niemniej to nie strzelanki absorbują Zebrę najbardziej. Sama dla siebie, w zaciszu i w ciemności grywa w horrory. Resident Evil, Silent Hill – ty wymieniasz, ona w to grała. W jej ciepłym spojrzeniu tego nie odnajdziesz – nic nie zapowiada w Zebrze na pierwszy rzut oka jej mrocznego pociągu do ukatrupiania zastępów umarlaków.
Z drugiej strony bardzo lubi... gry wyścigowe.
„Gdy jadę w grze autkiem, hamuję spacją. Tak zaczynałam i tak mi zostało.”, mówi Zebra. „Tak mi pasuje i już – to jedyny klawisz, który wciskam nawet spanikowana. Kiedyś, po piątkowej imprezie, zrobiłam sobie z kumplami, w ramach leniwej soboty, dzień gier. Graliśmy od 12 (czyli odkąd wstaliśmy) do 20 (bo jechaliśmy na kolejną imprezę). Wiadomo jak to bywa, lekki zawias, a 8 godzin przed komputerem jeszcze ten zawias spotęgowało. Wsiadamy do samochodu, kumpel prowadzi, ja siedzę obok. Nagle pod koła wybiegł nam jakiś zwierzak. Na to ja, przerażona, zamiast: hamuj!, krzyknęłam: spacja! Najlepsze z tego jest to, że zorientowaliśmy się, iż coś padło nie tak, dopiero po jakiś 5 minutach...”
I tylko czasu na gry ma coraz mniej. Dużo pracuje, sporo jeździ.
Tekst: Shuck
Zdjęcia Zebry jej własne.