autor: Patryk Rojewski
Nuklearne jutro
Pewnego dnia zbudzimy się w naszym namiocie targanym wiatrem, przywdziejemy prymitywną zbroję z blaszek po puszkach...
Czerpie swoją energię z reakcji rozszczepienia ciężkich jąder atomowych. Dzieje się to pod wpływem bombardowania neutronami. Rozpadające się jądra emitują nowe neutrony bombardujące kolejne jądra, wywołując tym samym reakcję łańcuchową.
Taa... mowa o niczym innym jak o bombie atomowej. Narzędzi masowej zagłady tego typu, oprócz tej wymienionej, jest wiele. Neutronowa, kobaltowa czy tzw. brudna. Niezależnie, czy jest to „atomówka” czy inna bomba – cel jest taki sam. Pokonać przeciwnika bez użycia liczebnych armii, powodując ogromne zniszczenia, zdmuchujące z powierzchni ziemi wielkie miasta lub całe populacje. Do tego dochodzą inne czynniki. Fala uderzeniowa, impuls elektromagnetyczny, skażenie promieniotwórcze, promieniowanie przenikliwe oraz cieplne i mamy cały wachlarz destruktywnych konsekwencji wykorzystania arsenału kategorii A. Jak doskonale wiemy, defetystyczna wizja przyszłości oprócz reżyserów, pisarzy, artystów inspiruje również twórców multimedialnych programów rozrywkowych. Słowo „rozrywkowych” w obliczu tematu moich rozważań staje się kwestią co najmniej dyskusyjną. W tekście, który dzisiaj dla Was przygotowałem, podjąłem próbę przedstawienia gier komputerowych o klimacie postnuklearnym. Będzie to swego rodzaju analiza różnych wizji przyszłości po konfliktach zbrojnych, w których użyto „broni ostatecznej”. Pokuszę się więc o rozpatrzenie socjologicznych skutków jej zastosowania. Przybliżę odmienne realia, społeczeństwa, prawa, zwyczaje, religie oraz wszelkie zasady egzystencji, które powstały w obliczu nowych warunków.
„War. War never changes...” – słynny tekst przywodzący na myśl pamiętne intra serii Fallout wsparte ultraklimatycznymi kawałkami „Maybe” The Ink Spots oraz „A Kiss To Build A Dream On” Louisa Armstronga. Kojarzy je chyba każdy fan tej wspaniałej gry i na razie najlepszej produkcji, której fabuła dotyczy wydarzeń, mających miejsce po zagładzie atomowej. Podczas ich projekcji gracz popadał w trans refleksji i przemyśleń. Co by było, gdyby doszło do wojny nuklearnej? Jak wyglądałby wtedy nasz świat? Czy trafiłbym do grona ocalałych, którzy są bohaterami współczesnych gier komputerowych, czy stałbym się prochem historii? Załóżmy wersję optymistyczną. Nagle stajemy w obliczu konieczności radzenia sobie w niesprzyjających warunkach. W takich samych, jak sterowany przez nas kiedyś bohater, gdy siedzieliśmy sobie beztrosko przed naszym komputerem, biorąc łyk rozgrzewającej kawy. Zdaję sobie sprawę, że puszczam trochę wodze wyobraźni, ale czy nie uważacie, że jest to intrygujące? Ekscytujące, a jednocześnie tragiczne? „Nie wiem, jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na maczugi”, powiedział kiedyś Albert Einstein.