autor: Arkadiusz Dziermański
Klawiatura mechaniczna za 1000 zł to po prostu szaleństwo
Najtańsze modele klawiatur kosztują kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych. Najdroższe potrafią wyciągnąć z konta kwoty czterocyfrowe. Dlaczego klawiatura za 1000 zł to zły pomysł i na jakie modele najlepiej kierować wzrok?
Spis treści
Pełna obsługa komputera bez klawiatury nie jest możliwa. Za jej pomocą wydajemy polecenia, wpisujemy tekst, jak również często gramy w gry. Zazwyczaj jest to zakup na całe lata. Między innymi z tych powodów wydawać by się mogło, że na klawiaturze nie warto specjalnie oszczędzać. Należy jednak kupować z głową, bowiem rzeczywistość bywa brutalna i czasem klawiatura za 200-300 zł okazuje się równie dobra, co ta, która miała być z najwyżej półki i kosztowała trzy razy więcej.
O tym, że rynek klawiatur jest naprawdę wielki, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Podstawowe modele dostaniemy już za mniej niż 20 złotych. Wiele jednak osób już od pierwszego użycia zakochuje się w klawiaturach mechanicznych – niestety za taką przyjemność musimy zapłacić zauważalnie więcej - minimum około 100-150 zł. W opozycji do ubogich produktów z przysłowiowej już Biedronki stają drogie, wyróżniające się „gamingowym” designem i kosztujące kilkaset złotych klawiatury dla graczy.
To dość zabawne, że bazowa funkcjonalność najtańszego mechanika oraz modelu kosztującego prawie 10 razy tyle jest w zasadzie taka sama. Oczywiście często podnoszony jest argument lepszej jakości i dłuższej żywotności najdroższych produktów – sęk w tym, że kubek rozlanej kawy z fusami może załatwić równie szybko barachło z marketu, jak i wymuskane „gamingowe cudo RGB” za tysiaka. A jeśli macie w domu psa/kota, dzieci lub współlokatorów rzucających regularnie ciężkimi przedmiotami, sugerowałbym wręcz nie inwestowanie w co bardziej wypasione akcesoria komputerowe.
Często można spotkać się też z opinią, że bardziej zaawansowane modele klawiatur oferują, poza podstawową funkcjonalnością, dodatkowe możliwości. Wszystko fajnie-pięknie, ja rozumiem, że ekranik pokazujący tytuł odtwarzanej w Spotify piosenki jest czymś epickim, ale jednak nie każdy tego w życiu potrzebuje. A zapisywanie makr, przyciski multimedialne, personalizację ustawień, przelotowy port USB, podpórkę pod nadgarstki, pokrętło multimedialne, no i oczywiście obowiązkowe podświetlenie w 16 milionach kolorów ma bardzo wiele modeli z niskiej półki - może nie te wszystkie dodatki na raz, ale można sobie oczywiście dobrać coś dla siebie. Nawet jeśli zależy Ci na licznych bajerach, nie skreślaj jeszcze klawiatur za 200 czy 250 zł.
Michał Ostiak
Pomysł na ten tekst nie wziął się znikąd. Mamy w redakcji własne, niezbyt pozytywne doświadczenia z drogimi klawiaturami. Kupując klawiaturę za 600, 800, czy nawet prawie 1000 zł można od niej oczekiwać przynajmniej prawidłowego działania i solidnego wykonania. Nic z tych rzeczy – czasem cena nie przekłada się w ogóle na wyższą jakość urządzenia. Nie będziemy tutaj piętnować konkretnych modeli i producentów. Ale rzeczy takie jak port USB trzymający się na słowo honoru, zacinające się po 2 tygodniach klawisze, przestające działać przełączniki i wyskakujące przyciski w modelach za grubo ponad 500 zł mają miejsce stanowczo zbyt często… Nie tak dawno widziałem naprawdę bardzo drogą klawiaturę mechaniczną, w której po trzech miesiącach spacja była ustawiona po skosie. Trzymającą ją z jednej strony podpórka postanowiła się poddać i odpaść.
Bywa też tak, że wszystko niby działa, ale nie do końca wiemy, za co klient ma zapłacić 3 razy tyle co za tańszy model. Miałem takie uczucie w ostatnich tygodniach w trakcie testowania dwóch klawiatur jednego z wiodących producentów. W przypadku pierwszej w pełni rozumiem wysoką cenę. Klawiatura genialnie wykonana, bardzo wygodna, z USB-C i dodatkowym funkcjonalnym pokrętłem idealnym np. dla grafików. Cena – 700 zł. Przeciętny użytkownik, który pokrętła użyje co najwyżej do regulacji głośności, raczej nie będzie wiedział za co zapłacił. Druga była nieco tańsza. Wygodna, dobrze wykonana i z portem microUSB. W zasadzie jej jedynym bajerem było podświetlenie klawiszy. Ciągle nie mogłem pozbyć się myśli – za co miałbym zapłacić 500 zł (choć ceny czasami przekraczają też 600 zł)?!
Zwróć uwagę na Rollover i anti-ghosting
Parametrem, na który powinniśmy zwracać uwagę przy zakupie klawiatury kupowanej z myślą o graniu, powinien być tzw. rollover. Jest to maksymalna liczba klawiszy, które możemy nacisnąć w tym samym momencie, bez „zdezorientowania” naszej klawiatury. Przekroczenie tej liczby skutkuje pominięciem aktywacji części klawiszy lub ghostingiem, czyli przebiciem i aktywacją tych przycisków, których w ogóle nie dotykaliśmy. W prostszych klawiaturach, nieposiadających specjalnych kontrolerów, rollover jest najczęściej ograniczony do dwóch klawiszy. Jeśli jednak traktujesz granie jako coś więcej niż tylko rekreacyjne hobby, warto zastanowić się nad zakupem jednego z modeli obsługujących pełną ochronę przed takimi negatywnymi zjawiskami. Na szczęście nie jest to trudne nawet w przypadku tańszych urządzeń.