Każdy z nas czasem TO robi. Dziwne zwyczaje graczy
Przeładowywanie magazynków po jednej wystrzelonej kuli
To nie jest dziwne! Ta jedna kula może Ci uratować życie, pamiętajcie o tym!
Przeładowywanie magazynków po jednej wystrzelonej kuli
To nie jest dziwne! Ta jedna kula może Ci uratować życie, pamiętajcie o tym!
Zapisywanie co chwila w osobnym slocie jest dosyć mądre.
Mi to zostało po tym jak w starym tomb raiderze po parunastu próbach wskoczyłem w miejsce w które nie miałem wskoczyć i zapisałem a się okazało że nie idzie się wydostać bo to pomieszczenie powinno być dostępne dopiero jak je zaleje woda i cały progres poszedł się ...
Ale wskoczyłem :)
Ja save'ami załatwiłem sobie Kingdom Come ....i Wiedzmina 3(przez przypadek wpierdzieliłem się w dodatek na niskim levelu)
Przeładowywanie magazynków po jednej wystrzelonej kuli.
Kilka dni w klanie ARMA III i skutecznie się tego oduczycie :)
Spamowanie spacji (skakania) w grach mmo! Nie mogę się przed tym powstrzymać! Czasami próbuję poprzez przypisanie skoku do jakiegoś trudniej dostępnego klawisza, ale to nie zawsze pomaga. ;(
Granie w Escape From Tarkov nauczyło mnie że nawyk reloadu nie jest taki strasznie zły gdy nie masz cały czas wyświetlonego paska ze stanem amunicji :D
Jednak ja zamiast niego nauczyłem się nowego nawyku i zamiast "R" wciskam "Alt + T" do sprawdzenia zawartości magazynka nawet jeśli w międzyczasie nie wystrzeliłem ani jednej kuli xD
Podobna mechanika jest w Insurgency oraz Red Orchestra/Rising Storm, tam przytrzymuje się "R" by sprawdzić stan.
Kompulsywny reload to przeciez koniecznosc w niektorych grach. Np wczoraj mialem taka wymiane z trojka napotkanych lowcow w Hunt. Zabilem shotgunem z zaskoczenia pierwszego, zdazylem przeladowac i zabic drugiego, trzeci szybko podbiegl i mnie odstrzelil. Zabraklo mi moze sekundy.
Mam nawyk wciskania "R" ale dlatego, że w grach single player przeładowanie broni powoduje, że w magazynku mamy amunicję i możemy podnieść dodatkową do maksymalnego poziomu. Tak np było w RE7, jakbyśmy mieli w pistolecie 2 kule to tak jakby powiedzmy 12 kul nam przepadało (tak mniej więcej było). Nie kojarzę ale w Doom Eternal chyba tak samo to miało znaczenie.
W grach multi zawsze warto mieć pełny magazynek szczególnie w grach typu Battle Royal gdzie śmierć = koniec gry.
Nachalnym nawykiem mogą być skoki (spacja), często skacze nawet w grach kiedy to nie ma znaczenia.
W AC Origins/Odyssey skan terenu.
Z dziwnych nawyków jeszcze bym dodał ciągle przewrotki w niektórych grach.
Np w pierwszym nier postać szybciej i dalej robiła unik/przewrotkę więc cała grę zamiast biegać to przerolowalem :)
haha świeta racja ten artykuł...mam większośc nawyków z tej oto top listy ale cóż
Akurat niektóre z tych przypadków to są efekty źle zaprojektowanej gry.
Dla przykładu punkt pierwszy wynika tylko z faktu, że nie tracimy nabojów, które wyrzucamy wraz z magazynkiem. Gdyby twórcy projektowali od początku realistyczne magazynki to sądzę, że taki nawyk wśród graczy by się nie pojawił bo po prostu tracili by naboje niepotrzebnie. Zdaję jednak sobie sprawę że może to być rozwiązanie niezbyt atrakcyjne z punktu widzenia rozgrywki
Co do chomikowania mikstur / apteczek / granatów. W Gothic 2 i 3 można było sobie zbierać / produkować ogromne ilości mikstur leczenia / many ale nie było możliwości ich nie używania. Po prostu system gry na graczu to wymuszał bo był dobrze przemyślany. Jasne, było jedzenie, jakieś rośliny ale po pewnym czasie gry uzupełniały już tak mało życia / many, że stawało się to nieopłacalne czasowo.
Dodam jeszcze przeszukiwanie zwłok przeciwników przed wykonaniem jakiejś ważniejszej czynności, np. uwolnieniem więźniów, czasami jeszcze w trakcie potyczki. Mam tak od czasu, kiedy w jakiejś grze, nie pamiętam jakiej, zwłoki często znikały zanim zdążyłem zebrać loot.
Punkt dziesiąty to była katorga, ile tysięcy poszło na gry które nie zagram.
Od 5 miesięcy kupuję tylko grę którą chcę teraz zagrać. I tak nagle okazało się, że wydam na grę może i 100zł, może i 150zł ale na tym się kończy a jedna na miesiąc starcza na moje potrzeby. A jeszcze jak podpasuje sobie plan grania pod promocje? Uf.. Wcześniej kupowałem gry za i 400zł miesięcznie łącznie. I miesiąc w miesziąc, a i tak w nic nie grałem. Bo promo! Promo my ass, to po prostu sprytny mechanizm sprzedaży, im się bardziej opłaca sprzedawać na promocjach niż w pełnej cenie (nie zaraz po premierze) i tyle, a my niestety to łykamy, bo na kiedyś.. kiedyś to ta gra będzie za bliska za darmo lub za darmo, więc kupowanie na kiedyś nie ma sensu.
Ten screen ze starego Tomb Raidera wygląda jak mój z finałowej mapy :D
Jednak Magnumy i Shotguny szły w ruch bo ładować minutę w przeciwnika przy tym sterowaniu nie jest rozsądne.
Pamiętam że w Gorky Zero i 02 przeładowywanie powodowało wyrzucenie starego magazynka. Co zabawne - problem ten występował też w przypadku... strzelby, to był SPAS albo Remington. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Ciągle sprawdzamy, czy daleko jeszcze
no to też mi się zdarza ale tylko w RPGach, ewentualnie RTSach.
Gra się fajnie ale i tak z tył głowy siedzi jak rzep myśl o odhaczeniu i wskoczeniu do następnej pozycji.
Kupujemy gry, nawet jeśli nie mamy za co, ani kiedy zagrać
Może to się zdarzało w czasach gdy założyłem konto na Steamie (w okolicy premiery Fallout New Vegas bo wymagał na PC) a promocje były świetne.
Dzisiaj takie promocje że żal patrzeć. -75% promo a i tak cena jak za premierówkę kiedyś.
Sporo zbędnych gier wylądowało u mnie w biblioteczce bo były w bundlach razem z wyszukiwanym przeze mnie tytułem. Gdybym korzystał np. z Bazaru ŁG to bym nie musiał zaśmiecać sobie zbioru.
Większość i tak woli abonamenty, które dla mnie są średnim pomysłem bo powodują ciśnięcie na granie jak najwięcej przed upływem terminu.
Tak to gra leży i wraca się kiedy chce.
Chomikuję bełty, strzały, flaszki z trucizną, apteczki, modyfikacje broni. Zapisuję gry raz za razem, bo nagle nie jestem pewna, czy zapisałam.
Ja większość swoich nawyków wyniosłem z Gothica. Nadmierne zapisywanie gry na oddzielnych slotach pojawiło się u mnie przez utratę paru zapisów (w tym jeden wysypał mi się pod koniec gry). Tak samo kolekcjonowanie przedmiotów, czy gadanie z możliwie jak największą liczbą NPC i pytanie się ich o nic nie znaczące pierdoły, bo może któryś z nich akurat ma jakieś zadanie. Wyjątkiem jest zaglądanie w każdy możliwy kąt, bo to pojawiło się u mnie najpierw w grach o bardziej liniowej strukturze, a dopiero później przeszło na RPG'i.
""Znakomita większość oczywiście nigdy nie została odpalona i – nie oszukujmy się – odpalona nigdy nie zostanie.""
miałem kiedyś tak z grami z tpb hahaha
Pamiętam koksy w minecrafcie, chyba ani razu tego nie wykorzystałem, bo może zawsze będzie lepiej XD
Prześladują mnie manie:
- zbierania wszystkiego co da się zebrać
- odkrywania każdego skrawka mapy, mimo że jestem w 99% pewny, że nic tam nie ma
- podążania główną drogą/głównym wątkiem dopiero wtedy, gdy nie ma już nic innego do sprawdzenia - z tego powodu chyba wszystkie FPSy mnie ostatnio nużą
- nadmiernego korzystania ze wszystkich super wzroków, zmysłów i innych podświetlaczy tropów, przedmiotów, przeciwników
Mi zawsze miło się wspomina mało znaną grę Socom: Navy seals z ps2, gdzie miałeś załadowaną broń i 2 dodatkowe magazynki. Gdy tylko zmieniłeś magazynek wcale nie dokładałeś w ciągu 2 sekund 10 naboi do aktualnie używanego. Brałeś kolejny magazynek, pod ręką, aż w końcu trafiałeś na ten, w którym zostawiłeś 20 naboi. Brakuje mi tej prostej ale jakże genialnej w swoim realizmie mechaniki.
Jestem bardziej dziwny od Was, bo nie robię takich dziwnych rzeczy a jak już to bardzo rzadko. Więc wychodzi że to ja jestem dziwny, a nie Wy.
Problemów z ciągłym przeładowaniem już nie mam(choć gdy grałem w CSGO to "R" aż się żarzyło).
Natomiast jeśli o chomikowanie wszystkiego to przecież mi nie powiecie, że ten niesamowity miecz znaleziony w jaskini nie przyda mi się za te kilkadziesiąt godzin. O przedmiotach leczących już nie wspominam bo pod koniec każdego jrpga mam po 99+ wszelkiej maści potionów, ani-venomów i innego podobnego cholerstwa, którego prawie nie użyję.
wielokrotnie zdarzyło mi się w R6S, że zabiłam gościa ostatnim nabojem, więc tak, czasami ten jeden ratuje życie :D
Poza kwestiami ustawień jasności i zbieraniem wszystkiego w parzystych liczbach/dziesiątkach mam wszystkie wymienione nawyki.
Swoją drogą, niektóre się przydają - wymyślanie historii do japońskich gier na Pegasusa do dziś miło wspominam.
Inne przeszkadzają - nie ukończyłem żadnego Divinity, mimo, że do obu podchodziłem kilka razy. Po prostu nie mogłem dać sobie rady z ekwipunkiem pełnym muszli, ryb, talerzy, strzał, świeczników i masy innego śmiecia, którego zbieranie było silniejsze ode mnie.
Ciekawe też, czy granie na strzałkach zamiast na WSADzie zalicza się do dziwnych nawyków - bo ja inaczej nie potrafię :)
Sam używam strzałek, ale jedynie w jednym przypadku- podczas poruszania się pojazdami. Do teraz pamiętam jak uciążliwe było przeskoczenie na wsada w GTA4, gdzie strzałek używało się do używania komórki. Ach te nawyki z pierwszej Mafii. xD
Miałem kolegę, który jak mnie odwiedzał i graliśmy na kompie to przestawiał mi na strzałki w GTA San andreas. Nie sięgał do innych przycisków lewą ręką ze strzałek to puszczał na chwilę myszkę i krzyżując ręce je wciskał.
No, aż tak hardkorowo to ja nie grałem. xD Prawa ręka na strzałkach, lewa ręka na reszcie klawiatury. Wsadem przechylanie pojazdów (jedynie lowridery chyba domyślnie używały klawiatury numerycznej, ale to było używane tylko w jednej, prostej misji, więc who cares), Q i E od kamery, lewy ctrl od strzelania. Myszka nie była kompletnie potrzebna. :)
Co to jest za gra na 8 stronie co przypomina GTA? Nie mogę jej sobie skojarzyć
Chyba Yakuza, ale nigdy nie grałem, tak mi się tylko wydaję.
Z tej listy tylko jedno. Chodzi o sejwy ze względów bezpieczeństwa.
Z innych rzeczy mam tak, że jak nie zrobię misji pobocznych przed skończeniem gry, to po skończeniu nie chce mi się wracać.
Zmniejszanie jasności dodaje niesamowitego klimatu przede wszystkim w grach z bazami/statkami kosmicznymi. Wtedy oświetlenie wybija się na pierwszy plan, reszta tonie w mroku - dla mnie bomba. Tak było m.in. w Mass effect, Alien isolatin itp.
Ale w takim Falloucie czy Gothicu zawsze zwiększam jasność żeby nie przeoczyć przedmiotów. Trochę to cziterskie bo są przecież flary i pochodnie ale z jasnością jest wygodniej :P
Tomb Raider potrafił wyzwolić wszelakie tego typu zachowania. Ja np. tak bardzo chomikowałem wszystko, że zamiast używania flar gdzie było to po prostu niezbędne żeby coś zobaczyć (a tym czymś była najprawdopodobniej kolejna apteczka albo magazynek..) strzelałem cały czas i w tych "rozświetleniach" biegałem i robiłem co się da...
Eh, na Tomb Raiderze wielu graczy często przeładowuje magazynek i strzela z zawsze dwóch kul. To taka mania natręctw wieku młodzieńczego ;)
Liczymy tylko parzyście i w dziesiątkach-Nienormalne XD W sumie nigdy się z tym nie spotkałem . Ustawień jasności nigdy nie zmieniałem, i zawsze grało mi się dobrze.
Ostatniego też nie robię.Bez sensu wydawać kasę na coś,w co się nie będzie grało wieki.Powód ? Za rok będzie taniej.Kupuję gry średnio dwa razy do roku. Kupuję tyle, ile wiem że ogram. Przeważnie jak mi zostaje jedna, to akurat jest wyprzedaż :) I kupuję mały zapasik,którego skończę,i wtedy kupię znowu coś nowego. Takiego Wieśka bym kupił już dawno, ale po co? raz że za słaby PC(chociaż w 30 FPS bym mógł grać) a dwa ,że i tak na razie gram w co innego.Jak będę kupował Wieśka, to pewnie edycja roku,będzie za 30 zł. Bo prędzej niż za dwa lata, nie mam szans tego ograć/ Resztę robię XD Zbyt często.
Przez lata grania na pececie i korzystaniu z quick savów i quick load, lub przyzwyczajony do częstych checkpointów we współczesnych grach konsolowych, nie daję rady grać w takie gry jak Soulsy.
Szlag mnie trafia, krew zalewa, jak nie mogę zapisać gry przed bossem, a zgon resetuje mi plansze i odbiera progress, a już urwami rzucam jak gra nie pozwala nawet iść siku zrobić bo nie ma pauzy.
Klnę i przeklinam developera za chamstwo i wrogość względem gracza.
A tu o to chodzi, żeby gry nie ukończyć w godzinę czy dwie tylko w dziesiątki godzin i ma wielu fanów takiego gameplayu.
To nie jest dziwne! Ta jedna kula może Ci uratować życie, pamiętajcie o tym!
akurat w tym kontekście twój komentarz nie ma kompletnie sensu - miałby sens, gdyby chodziło o przeładowanie przed ostatnią kulą w magazynku, a nie po pierwszej. Skoro jedna kula może uratować życie, to wypadałoby wystrzelić o jedną więcej, żeby przeżyć i wtedy przeładować. Ale co ja się tam czepiam - masz tyle łapek w górę.... xD
chomikowanie tak, owszem ale wiecie jak to w kilku przypadkach uratowalo mi zycie jak walczylem z jakims mega bossem i mialem zapas mikstur, lekarstw, wspomagaczy broni, pancerze, mozliwosc przywolania pomocnikow i to wszystko naraz wlaczylem? :D
U mnie natomiast objawiał się dziwny zwyczaj kradzieży wszystkiego, co się dało. Taka wariacja zbierania wszystkiego. Nawet jeśli to były talerze, sztućce i inne wiaderka. W końcu parę groszy zawsze się przyda.
Dopiero Wiedźmin 3 mnie tego oduczył, nie dość, że te graty były warte prawie nic, ważyły swoje, to jeszcze jak za bardzo rozzuchwaliłem się w mieście, to mnie strażnicy ubili.
Właściwie, większość tych rzeczy widzę też u siebie ale i tak brakuje najbardziej głupiego nawyku, który jest stuczką umysłu zachęcający do rywalizacji i zbieractwa a mianowicie: zbieranie wszystkiego i na 100%. Kończysz poziom i widzisz: 5/6 zebranych kul i kurna grasz od początku ten sam poziom, bo nie daje to ci spokoju. Kiedyś to widocznie zostało w naszym gatunku mocno zakodowane, bo inni ludzie też mają taki nawyk ale jest to głupie i niekiedy zwyczajnie niebezpieczne, bo daje dziwne wrażenie, że coś zrobiłeś źle i jesteś niewystarczająco dobry. To dziadostwo łatwo przenieść do innych aspektów życia i wtedy tworzy się dramat. Nawet jak osiągasz dobre wyniki w czymś tam, to i tak znajdziesz te swoje 5/6 kul i TO JEST największy problem. Takie rzeczy są często powodem depresji i skrzywionego postrzegania świata. Ludzie mówią, ze to problem nadgorliwości i że to w sumie jest gorsze od faszyzmu ale ja to widzę kompletnie inaczej. To pięć kul to nic innego, jak wmawianie sobie, że jesteś niewystarczająco dobry, możesz być lepszy i za mało wkładasz w to wysiłku. Tak krzyczy umysł, nawet jak ktoś inny nas pochwali za te 5/6 kul. Bo zawsze mogło być 6/6.