EURO 2020 - Włosi zagrali niezły mecz otwarcia, ale jeszcze nie czuję tego Euro
Euro 2020 rozpoczęło się dopiero w 2021 roku, ale w końcu się rozpoczęło. Mecz Włochów z Turkami był widowiskiem jednostronnym, choć przyjemnym dla oka. Wciąż jednak nie czuję klimatu tej wielkiej piłkarskiej imprezy.
Po kilkunastu miesiącach okropnej nudy, smutku i izolacji w związku z tą przeklętą pandemią świat w końcu zaczyna nabierać barw, a przemysł kulturowo-rozrywkowy ożywa. Otwarto przecież ostatnio kina, których repertuar robi wrażenie, jesteśmy w trakcie dość hucznych (choć cyfrowych) targów E3 pełnych zwiastunów obiecujących gier (dzięki Bogu za zajawkę Elden Ringa), a wczoraj oficjalnie rozpoczęło się Euro 2020, choć – jak sami możecie wnioskować z nazwy – z rocznym opóźnieniem. Jak na razie jednak nie potrafię się tymi rozmaitościami należycie cieszyć, gdyż chęci wystarczyło mi na jeden wypad do krakowskiego multipleksu i obejrzenie paru minut naszego GOL-owego streama z konferencji Summer Game Fest. Liczyłem więc, że choć trochę ożywi mnie mecz otwarcia mistrzostw Europy, czyli starcie Włochów z Turcją.
WŁOCHY – TURCJA
- Wynik: 3:0
- Gole: M. Demiral 53’, C. Immobile 66’, L. Insigne 79’
- Zawodnik meczu: L. Spinazzola
W teorii zapowiadało się ono naprawdę zacnie, gdyż Włosi już od dobrych kilku lat (a dokładnie za kadencji trenerskiej Roberto Manciniego) przełamują stereotypy, porzucając starą, dobrą „defensywkę” na rzecz futbolu radosnego, kreatywnego i nastawionego na bombardowanie bramki przeciwnika. Coś o tym jako kibice wiemy, gdyż reprezentacja Polski musiała zmierzyć się z Italią parokrotnie w ramach rozgrywek Ligi Narodów, a i tak wychodziła z tych spotkań bez większego uszczerbku na zdrowiu i honorze.
Z kolei o Turkach przed meczem, bez zbędnego ściemniania, nie wiedziałem za wiele. Kojarzyłem wprawdzie paru zawodników oraz nasłuchałem się w mediach o tym, że prezentują przyjemny dla oka, dynamiczny i bezpośredni futbol, przez co uważani są za czarnego konia całego turnieju. Jakież to przewrotne, że wystarczyło 90 minut, by owe przewidywania ekspertów gwałtownie zweryfikować – mecz bowiem, jak sami możecie powyżej zobaczyć, zakończył się wynikiem 3:0, a to zdecydowanie najniższy wymiar kary dla Turków.
Co prawda pierwsza połowa była tak apatyczna i niechlujna, jak tylko się dało, co jedynie utwierdziło mnie w przekonaniu, że zawodnikom nie za bardzo się chce (i nie mają siły po tak ciężkim sezonie), a to Euro będzie jakieś takie niemrawe. Na szczęście druga część gry rozpaliła we mnie płomyczek nadziei na zawody warte uwagi, gdyż Włosi się rozpędzili, całkowicie zdominowali przeciwników i zaczęli prawdziwą zabawę, wykorzystując ich błędy. Najlepszym tego przykładem jest zdecydowanie trzecia bramka, którą musicie odkopać gdzieś w sieci – niedokładność tureckiego bramkarza została bezlitośnie wykorzystana przez czwórkę graczy przeciwnika. Szybka akcja z maksymalnie dwoma kontaktami na zawodnika, a następnie bezbłędny finisz Lorenzo Insigne.
Wracając jednak do tematu braku klimatu wielkiej piłkarskiej imprezy, powiem, że po ostatnim gwizdku sędziego i ostatnim słowie komentarza pana Laskowskiego nie czułem jakichś większych emocji, a pamiętam, że Euro we Francji czy mundial w Rosji od początku budziły we mnie wielką ekscytację. Po części to wina ogólnego rozleniwienia spowodowanego wirusem, którego nazwy nawet nie zamierzam wymieniać, ale z pewnością nagana należy się też UEF-ie, która uznała, że wspaniałym pomysłem będzie zorganizowanie turnieju w 11 krajach, co całkowicie zabija aspekt kulturoznawczy i ekspozycyjny, który zwykle jest bardzo ważny, gdy za organizację imprezy odpowiada jedno państwo. No ale nic, decyzja już dawno zapadła, a przecież dobrze wiemy, że najważniejszy w piłce dla rządzących organizacji jest pieniądz.
Mimo to nie zamierzam się zniechęcać – myślę nawet, że z każdą godziną coraz przyjemniej będzie mi się wspominało ten mecz otwarcia, który – ogólnie rzecz ujmując – nie zawiódł od strony sportowej oraz taktycznej. I mówię w tym przypadku o Włochach, gdyż Turcy przy takiej dyspozycji dostaną jeszcze zapewne w trąbę od Walii i Szwajcarii, a następnie wrócą zawiedzeni do domu. Jeśli macie podobnie jak ja i Euro 2020 wyjątkowo Was nie rozpala, to mam propozycję. Poczekajmy do poniedziałkowego meczu Polaków, tego ze Słowacją, bo wtedy serce musi zacząć bić szybciej. A w razie gdyby się okazało, że będzie tak samo mało emocjonalnie jak dziś, zaczniemy się poważnie zastanawiać, co dalej robić. Tymczasem do zobaczenia po owym spotkaniu.
Piłkarska Ruletka GOL-a 2020
Przypominamy o naszym konkursie z nagrodami (do wygrania między inni konsola PlayStation 5 lub Xbox Series X) zorganizowanym w związku z odbywającym się mistrzostwami Europy. Wziąć udział w zabawie możecie pod tym linkiem. Wszystkie zasady znajdziecie w regulaminie.
Piłkarska Ruletka GOL-a 2020 polega na typowaniu wyników meczów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2020.
Każdy mecz można obstawić jedynie raz, zatem dobrze się zastanów, bo liczy się tylko pierwszy typ. Uwaga! Nie wolno głosować z kilku kont, w takim wypadku uczestnik może zostać wykluczony z zabawy.