EURO 2020 - Nie dajmy się ponieść złym emocjom. Sousa powinien zostać
Przegraliśmy ze Szwedami i tym samym kończy się nasza przygoda z Euro 2020. I choć można wieszać psy na reprezentantach Polski i trenerze, tak ja apeluję o spokój i cierpliwość. Będzie lepiej, a Paulo Sousa powinien kontynuować swoją pracę.
Bezlitosne są wielkie turnieje piłkarskie dla Polaków. W XXI wieku wzięliśmy udział w siedmiu z nich i tylko raz udało nam się wyjść z grupy. Źle patrzy się na tę bezlitosną statystykę, a po dzisiejszym spotkaniu ze Szwecją można tylko ponownie zapłakać i z irytacją wykrzyczeć parę inwektyw w stronę telewizora. Euro 2020 kończymy na ostatnim miejscu z zaledwie jednym punktem na koncie – takie są fakty. Mam jednak parę „ale”, które może nie można nazwać pozytywami, ale tlącą się gdzieś po cichu nadzieją. Nadzieją na lepsze jutro i na lepsze lata polskiej piłki nożnej. Jest tylko jeden warunek – nie wyciągajmy pochopnych wniosków, nie wywracajmy świata do góry nogami, a przede wszystkim nie zwalniajmy Paulo Sousy. Bo ten, w długofalowej perspektywie, może przynieść nam jeszcze sporo radości.
SZWECJA – POLSKA
- Wynik: 3:2
- Gole: E. Forsberg 2’, 59’, V. Claesson 90+3’ – R. Lewandowski 61’, 84’
- Zawodnik meczu: R. Lewandowski
Doskonale rozumiem, że powyższa teza może wywołać w części z Was lekkie zdziwienie, no bo jak niby można pozwolić działać dalej trenerowi, który jak na razie wygrał za sterami reprezentacji Polski jedno spotkanie i do tego z pełną kelnerów, listonoszy i innych półamatorów Andorą. To prawda – wyniki go w żadnym wypadku nie bronią. Spójrzmy jednak na jego dotychczasowe dokonania w nieco szerszym kontekście.
Został zatrudniony przez prezesa Zbigniewa Bońka w bardzo dziwnym momencie, bo na początku roku, kiedy to Jerzy Brzęczek był pewien tego, że po wywalczonym awansie na Euro 2020 pojedzie na nie z kadrą. Tymczasem szef PZPN podjął nagłą decyzję o jego zwolnieniu i zastąpieniu go Sousą. Z tym podpisał kontrakt zaledwie do końca turnieju, tym samym stawiając mu jasne ultimatum – albo coś z tą kadrą osiągniesz w tak krótkim czasie, albo się pożegnamy.
Sousa jednak nie spanikował, a wręcz przeciwnie – postawił na spokojne budowanie drużyny i powtarzany przez niego wielokrotnie proces. Poszedł pod prąd, bo nie dość, że zmienił formację na tą z trzema środkowymi obrońcami (która nie kojarzyła nam się zbyt kolorowo przez koncept Nawałki na mundialu w Rosji), to jeszcze nie bał się podejmować odważnych (i koniec końców trafionych) decyzji kadrowych.
Co złośliwsi kibice powiedzą pewnie, że z to powodu jego nieznajomości polskiej piłki, ale nawet jeśli, to w ciągu tych paru ostatnich miesięcy nauczył się o niej bardzo dużo i spojrzał na nią z innej niż nasza perspektywy. Bo kto zdecydowałby się na odstawienie Grosickiego, zawodnika tak bardzo forsowanego przez media i ważnego dla kadry w ostatnich latach? A kto dałby szansę niepełnoletniemu zawodnikowi polskiej ekstraklasy, by następnie skorzystać z niego w meczu z groźnymi Hiszpanią i Szwecją? Kto oprócz Sousy? Chętnie poczekam na odpowiedzi.
I jasne, że widać pewien kontrast. Brzęczek i Nawałka przyzwyczaili nas do tego, że polska reprezentacja nie traci wielu goli, gra nisko w defensywie, a raz na jakiś czas wybije piłkę na oślep w poszukiwaniu Roberta Lewandowskiego. Sousa mocno ten obraz zaburzył. Nasz blok defensywny stał się bardzo dziurawy i łatwo daje się zaskakiwać przez przeciwników, nawet tych niższej klasy pokroju Słowaków. Tracimy wiele głupich bramek, bo a to piłka źle się odbije, a to defensor zgubi krycie. Tutaj potrzeba gruntownych zmian, nie tyle w rozumieniu personalnym, co mentalnym i zadaniowym.
Trudno jednak ukryć fakt, że Polacy powoli uczą się grać miłą dla oka piłkę. Zdominowaliśmy Słowację (choć pogrążyły nas kontry), odgryzaliśmy się Hiszpanii, a i ze Szwecją próbowaliśmy różnych rozwiązań (ale w pierwszej połowie zdecydowanie przesadziliśmy z dośrodkowaniami i ich niedokładnością). Atak pozycyjny i gra kombinacyjna przestają być dla nas pojęciami obcymi. Ten zachodnioeuropejski polot powoli zostaje wpajany polskim zawodnikom.
Oczywiście nie twierdzę, że staniemy się zaraz kolejną piłkarską potęga po Hiszpanach czy Portugalczykach, ale Sousa wraz ze swoim sztabem wprowadzili naprawdę sporo świeżości w nasze szeregi. I widać to nie tylko od strony taktycznej, bo i po piłkarzach da się zauważyć, że pracują na wyższych obrotach o wiele bardziej zmotywowani niż wcześniej. Niechaj za przykład posłuży Wojciech Szczęsny, który komplementował trenera i przyznał, że ta reprezentacja nigdy wcześniej nie miała w sobie tyle energii, nie czuła takiej jedności. To nie jest rzucona na wiatr medialna przynęta, tylko rzeczywiste odczucia ludzi wewnątrz kadry.
Dziś przegraliśmy po bardzo intensywnym meczu i nie możemy być z tego powodu zadowoleni. Zapadła mi jednak w pamięć jedna uwaga pana Dariusza Szpakowskiego, która co prawda nie usprawiedliwia nierównej gry polskiej reprezentacji w tym spotkaniu, ale z pewnością rzuca na nią trochę inne światło. Trener Szwedów, Janne Andersson, pracuje z nimi od 2016. Nie grają może spektakularnej piłki, są bardzo pragmatyczni i oszczędni w środkach, ale to wystarczy. Na przestrzeni lat wypracowali pewne automatyzmy i stali się sprawniej funkcjonującym organizmem, czy jak zwykle mawiają dziennikarze – kolektywem. Sousa z kolei objął kadrę w tym roku, przez co ta nie zdążyła jeszcze złapać odpowiedniego tempa i wypracować charakterystycznego, spójnego stylu. Gramy epizodami, w których kardynalne błędy przeplatają się z piłkarskim polotem.
Wniosek w mojej opinii jest jeden – potrzebujemy czasu. Ten pozwoli nie tylko zacieśnienie więzi pomiędzy trenerem a zawodnikami, ale i na kontynuację wcześniej wspominanego procesu. Często zastanawiamy się, czy ktoś powinien otrzymać drugą szanse ze względu na swoje zasługi. Sousa takowych jeszcze w swoim reprezentacyjnym dobytku nie ma. Powinien zostać głównie dlatego, że zaprezentował w tym krótkim czasie konkretny pomysł na grę, pazur i taktyczne rozwiązania dorównujące jego oratorskim popisom.
Nie zrozumcie mnie jednak źle, to nie jest wybitny szkoleniowiec, zdążył już popełnić po drodze parę błędów, ale w te mojej opinii nie zamazują unoszącego się gdzieś w powietrzu potencjału. Na ten moment wiemy na pewno parę rzeczy: Euro 2020 się dla nas skończyło, przed nami ważne mecze kwalifikacyjne do mundialu w Katarze, a Zbigniew Boniek nie zamierza, mimo wszystko, zwalniać Sousy. Problem leży w tym, że w sierpniu tego roku ktoś inny zajmie pozycję prezesa PZPN-u i będzie mógł zadecydować o przyszłości Portugalczyka. Mam do tego Pana tylko jeden prosty komunikat: „Nawet o tym nie myśl”. A i Wam radzę się zastanowić, czy chcecie tak szybko rezygnować z usług naszego wciąż świeżego „treneiro”.
PIŁKARSKA RULETKA GOLA 2020
Przypominamy o naszym konkursie z nagrodami (do wygrania między inni konsola PlayStation 5 lub Xbox Series X) zorganizowanym w związku z odbywającym się Mistrzostwami Europy. Wziąć udział w zabawie możecie pod tym linkiem. Wszystkie zasady znajdziecie w regulaminie.
Piłkarska Ruletka GOLa 2020 polega na typowaniu wyników meczów Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2020.
Każdy mecz można obstawić tylko raz, dobrze się zastanów, liczy się tylko pierwszy typ. Uwaga! Nie wolno głosować z kilku kont, w takim wypadku uczestnik może zostać wykluczony z zabawy.