Drugi Wiedźmin połatany, czyli Zabójcy Królów w wersji 2.0
Wiedźmin otrzymał łatę o numerku 2.0, która wedle wszelkich zapowiedzi ma być w tym roku najprawdopodobniej ostatnim dużym lekarstwem na bolączki gry.
Gracze bardzo lubią, kiedy czują, że się o nich dba. Panowie z CD Projekt RED doskonale o tym wiedzą, dlatego też zapewne uwijają się jak w ukropie, przygotowując kolejne poprawki do drugiej części Wiedźmina, który to – przynajmniej wedle mego mniemania – grą doskonałą wcale nie był. Tego, co odbieram jako braki i wyraźny spadek jakości zabawy po ukończeniu pierwszego aktu, żadną łatką, niestety. naprawić się nie da. Z tym większą niecierpliwością czekam na Wiedźmina 3. A tymczasem otrzymaliśmy patch o numerku 2.0, który wedle wszelkich zapowiedzi ma być w tym roku najprawdopodobniej ostatnim dużym lekarstwem na bolączki gry. W niniejszym tekście nie znajdziecie opisu wszystkich ulepszeń, jakie on zawiera, nie ma bowiem sensu powielać powszechnie dostępnych informacji, skupię się natomiast na kilku odczuciach towarzyszących mi w trakcie rozgrywki oraz na tym, co jeszcze przydałoby się udoskonalić.
Wersja 2.0 przynosi trzy duże modyfikacje. Pierwszą z nich jest stopień trudności o nazwie Mroczny. Ma być niełatwo, ale nie beznadziejnie ciężko, ponieważ w odróżnieniu od poziomu Nagła śmierć po ewentualnej przegranej da się wczytać wcześniejszy stan gry. Tak więc porażka nie kończy przygody definitywnie. Ponadto w trakcie kampanii pojawiają się trzy nowe rynsztunki: Świętokradcy, Wiarołomcy i Bratobójcy, które możemy wykuć, wchodząc wcześniej w posiadanie odpowiedniego schematu.
Zmiany wymagają dalszych poprawek.
Szczerze mówiąc, mam spory problem z oceną tych innowacji, ponieważ są one wyraźnie skierowane do wielokrotnie przechodzących daną produkcję fanów-hardkorowców ewentualnie do osób, które postanowiły odpalić grę po raz pierwszy. Tyle tylko, że w tym przypadku raczej wątpliwe jest, by od razu zdecydowały się one na tak wysoki poziom trudności. Jeżeli więc fani są zadowoleni, to nie ma co narzekać. To w końcu oni stanowią społeczność wiernych odbiorców i nic dziwnego, że priorytetowo traktuje się ulepszenia przynoszące możliwość wydłużenia zabawy.
Żałuję, niestety, że obiektem poprawek nie stało się na razie katastrofalne moim zdaniem menu ekwipunku oraz przełączanie się pomiędzy wszystkimi ekranami w menu. Przynajmniej w przypadku obsługi całości padem, co jest o tyle dziwne, że gra prawdopodobnie od samego początku projektowana była z myślą o obsłudze tego typu urządzeń. Już pal licho tę niewygodną nawigację po ekwipunku, ale płynne przemieszczanie się pomiędzy kolejnymi ekranami, dodanie na górze zakładek ułatwiających szybki dostęp do ekranów postaci czy dziennika, bez konieczności każdorazowego wychodzenia i wchodzenia tam przez menu główne, przydałoby się wprowadzić w pierwszej kolejności. Swoją drogą – to naprawdę zabawne. Interfejs ekwipunku pierwszego Wiedźmina też był do luftu i dopiero jego druga wersja przyniosła pożądane ulepszenia.