Dlaczego przez lata nikt nie stawił czoła Cywilizacji?
Choć seria Civilization odniosła niesamowity sukces, to mało kto starał się pójść w jej ślady. Przez lata nie doczekała się ona żadnego „klona” lub poważnego konkurenta. Ale właściwie dlaczego?
21 kwietnia 1991 roku to ważna data dla gatunku gier strategicznych. To właśnie wtedy premierę miała pierwsza odsłona cyklu Civilization. Przez lata wyrósł on na światowy fenomen, który doczekał się sześciu części oraz kilku tytułów pobocznych. Jednocześnie sukces ten z jakiegoś powodu nie zachęcił innych twórców do pójścia w ślady Sida Meiera. Właściwie aż do momentu premiery Humankinda 17 sierpnia tego roku gra ta nie miała realnego konkurenta. Ale w sumie dlaczego?
Oczywiście wszystko, co teraz napiszę, będzie tylko jedną wielką spekulacją. Trudno przecież określić, dlaczego branża gier rozwinęła się w tym, a nie innym kierunku. Gdybym musiał zgadywać, postawiłbym na jeden szczególnie ważny czynnik. W momencie premiery Civilization było już idealnym przedstawicielem swojego gatunku. W takiej sytuacji trudno zaś, aby konkurenci mogli zaproponować graczom cokolwiek więcej.
Jak poprawić ideał?
Gdy się nad tym zastanowimy, możemy przecież szybko dość do wniosku, że Sid Meier, tworząc swoje opus magnum (z góry przepraszam wszystkich fanów Pirates!), wykreował całkowicie nowy gatunek. Oczywiście możemy zaliczyć Civilization do strategii turowych oraz 4X. Możemy także stwierdzić, że gra ta ma cechy sandboksa. W gruncie rzeczy jest ona jednak unikalnym tworem. Cywilizacja to po prostu Cywilizacja. W żadnej innej pozycji należącej do wymienionych wcześniej gatunków nie zetkniemy się z rozgrywką znaną z tego cyklu.
Jednocześnie Sid Meier, tworząc pierwszego przedstawiciela nowego rodzaju gier, od razu postawił kropkę nad i. Trudno byłoby zmienić Civilization bez stawiania podstawowych zasad na głowie. Stopniową ewolucję gameplayu zapewniali zaś sami twórcy pierwowzoru, którzy powoli rozwijali swoją serię, wydając jej kolejne odsłony. Konkurenci musieliby więc wyprzedzić zespół odpowiedzialny za tę kultową produkcję i nie tylko dorównać temu dziełu, ale również wprowadzić do niego znaczące i atrakcyjne dla graczy nowości.
Widać to również w przykładach gier, które najczęściej porównywane są do Cywilizacji. Produkcje takie jak Endless Legend, Age of Wonders czy Warlock: Mistrz magii rzeczywiście mogą ją przypominać. Gdy przyjrzymy się im jednak bliżej, szybko zauważymy, że każda wprowadza do znanej formuły twist całkowicie zmieniający znany gameplay. W jednej będzie to doprawienie gry magią, w innej postawienie na fabułę, a w jeszcze kolejnych skoncentrowanie się na tylko jednej epoce.
Finalnie zabiegi te sprawiały, że wspomniane tytuły nie były rzeczywistymi konkurentami Civilization. Stały raczej z boku i starały się przyciągnąć do siebie jej fanów, jednak nie obiecywały bycia realną alternatywą. Porównania tego rodzaju mogłyby zresztą obrócić się przeciwko nim. Niejedna produkcja przepadła w mrokach dziejów, ponieważ starała się być nowym GTA, Call of Duty czy The Sims. Często łatwiej jest więc iść swoją drogą.
To nie takie proste
To jednak niejedyny powód, dla którego według mnie nikt nie odważył się przez lata stawić czoła Cywilizacji. Oprócz problemu związanego z faktem, że jest to po prostu bardzo silna marka, trzeba również pamiętać, iż stworzenie tego rodzaju produkcji nie jest proste. Wiem, brzmi to banalnie, ale przypadek gry Sida Meiera wydaje się pod tym względem dość specyficzny.
Na rynku obecnych jest w gruncie rzeczy bardzo wiele gier strategicznych. Najczęściej dzielimy je jednak na dwie grupy. Pierwsza to wielkie produkcje 4X. Najważniejszymi przedstawicielami tego gatunku są prawdopodobnie tytuły studia Paradox Interactive. Nie wybaczają one błędów, a ich próg wejścia potrafić zniechęcić wielu graczy. Na dodatek poświęcić trzeba im bardzo dużo czasu, a tym nie każdy dysponuje do woli.
Po drugiej stronie mamy strategie o wiele bardziej dynamiczne. Company of Heroes, Dawn of War, StarCrafta czy polskiego Iron Harvesta. Tytuły te częściej wymagają refleksu i wyrobienia konkretnych nawyków niż spędzania długich godzin na analizie słupków przychodu. Jednocześnie pozwalają na szybszą rozgrywkę i są przystępniejsze w odbiorze, dzięki czemu zyskują szerokie grono fanów.
Civilization zaś idealnie łączy obie te grupy. Z jednej strony pozycja ta posiada przejrzysty interfejs, jasne zasady oraz wiele mechanik, które nie są jednak nadmiernie skomplikowane. Dzięki temu nawet gracz niemający wcześniej styczności z serią, jest w stanie szybko nauczyć się podstaw. Z drugiej tytuł ten oferuje wiele możliwości mikrozarządzania i zgłębiania poszczególnych elementów gameplayu, co nadaje grze głębię i pozwala na większą elastyczność w obieraniu drogi do zwycięstwa.
Osiągnięcie tego idealnego balansu nie jest zaś łatwe. Oczywiście istnieją na rynku produkcje kierujące się podobnymi zasadami. Często do niszy tej trafiają strategie ekonomiczne, które nadal cieszą się sporą popularnością. Trzeba jednak pamiętać, że konkurent Civilization musiałby nie tylko spełnić powyższe kryteria, ale również zaoferować graczom coś, czego oryginał nigdy im nie dał. Inaczej byłby jedynie marnym klonem pierwowzoru.
Miejsca na rynku nie ma zbyt wiele
Nawet jeśli jakieś studio stworzy idealną grę, która spełni wszystkie wymagania, jakie mamy wobec Cywilizacji, nie uniknie ono innego problemu. Od lat słyszymy przecież o upadku gatunku gier strategicznych. I choć nie do końca zgadzam się z tą tezą, trzeba przyznać, że miejsca na rynku na produkcje tego typu nie ma tyle co niegdyś. Ponadto gatunek ten dość wyraźnie podzielił się na kilka nurtów, które okupowane są przez parę wybitnie mocnych marek.
Chcecie zagrać w skomplikowaną pozycję, w której wiele godzin poświęcicie samemu opanowaniu zasad? Pewnie sięgniecie po któryś z tytułów Paradoxu. Strategia pozwalająca na pokierowanie wielkimi armiami na rozległych polach bitew? Seria Total War regularnie dostarcza kolejne gry tego typu. A może właśnie turówka, w której pokierujecie losami wybranej przez siebie nacji? No przecież wiecie, co wybierzecie. Oczywiście Civilization.
Poszczególne serie (lub gry danego studia) zajęły tak silne pozycje w swoich niszach, że myśl o stawieniu im czoła może zniechęcić niejednego dewelopera. Po co starać się walczyć z tak silnymi rywalami, gdy można pójść w inną stronę i zaproponować graczom coś całkowicie nowego. Trudno też uznać to za coś złego. Przecież dzięki temu co jakiś czas w nasze ręce oddawane są innowacyjne dzieła, które mają własny charakter.
Nie ma nadziei?
Zbierając to wszystko razem, można dojść do wniosku, że jesteśmy skazani na łaskę Firaxis Games, które w przyszłości niewątpliwie wyda kolejną odsłonę swojej słynnej serii. Ale czy to na pewno prawda? Mimo wielu przeciwności okazuje się, że są w branży śmiałkowie, którzy nie przejmują się tym, w obliczu jak wielkiego wyzwania stają. Za nami przecież premiera Humankinda, czyli prawdopodobnie pierwszej produkcji, która tak wyraźnie porównywana jest do Civilization.
Gra studia Amplitude spotkała się z bardzo pozytywnym przyjęciem. I nie mówię jedynie o recenzjach krytyków. Produkcja ta może pochwalić się również dużymi liczbami aktywnych graczy, którym nowa odsłona znanej im formuły wyraźnie przypadła do gustu. Bardzo satysfakcjonujące dla twórców musiały być też wyniki sprzedaży.
Może więc strach przed stawieniem czoła gigantowi takiemu jak Civilization był nieuzasadniony? Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy rzeczywiście mamy do czynienia z nową regułą, czy jedynie z cudem, jaki przytrafił się francuskim deweloperom. Tak czy siak, pozostaje mieć nadzieję, że więcej twórców pójdzie ich śladem. Graczom taka sytuacja może wyjść tylko na dobre.
O AUTORZE
Jak daleko nie sięgałbym pamięcią, w mojej głowie siedzi Cywilizacja. Od podglądania rozgrywek zza ramienia taty aż po pierwsze kroki w Civilization 3 – seria ta towarzyszyła mi przez prawie całe życie. Daleko mi jednak do nabożnego traktowania dzieła Sida Meiera i chętnie zobaczyłbym, jak coraz więcej twórców idzie w jego ślady. Na szczęście powoli dzieje się to na moich oczach.