AI wymusi na polskiej edukacji skok w przyszłość. Rozmowa z Krzysztofem Majem
Pojawienie się ChatGPT wywołało panikę wśród nauczycieli. Krzysztof Maj, wykładowca na AGH oraz popularyzator wiedzy o edukacji, twierdzi jednak, że AI nie będzie zagładą dla szkół – chyba że zaparcie będą opierać się zmianom.
Zanim spotkam się z Krzysztofem Majem, doktorem nauk humanistycznych i wykładowcą krakowskiej Akademii Górniczo-Hutniczej, przeglądam materiały na jego kanale na YouTube. Krzysztof wypuścił tam ponad 400 filmów, w których recenzuje filmy i seriale, gra w gry i, jeśli mogę sobie pozwolić na eufemizm, wyraża głębokie zaniepokojenie stanem polskiego systemu edukacji. Materiałów o szkołach i uczelniach ma na pęczki i chyba żaden z nich nie ma szczególnie optymistycznego wydźwięku. Dlatego też, w obliczu nagłówków bijących na alarm, jak to sztuczna inteligencja stanie się przyczynkiem do upadku naszego systemu edukacji, postanowiliśmy zapytać go o zdanie. Krzysztof zaprasza bowiem sztuczną inteligencję do sal lekcyjnych i z lubością wykorzystuje modele językowe takie jak ChatGPT, by podkreślać problemy z polskim myśleniem o nauce.
Na start pytanie rzeka: czy i jak sztuczna inteligencja zmieni nasze podejście do edukacji?
Już je zmieniła i nic nie da się z tym zrobić. Ludzie używają narzędzi AI, nie są głupi. Jeśli ktoś zobaczy program, który niezwykle ułatwia mu życie, to będzie z niego korzystać. Tymczasem największą przewiną polskiego systemu edukacji – i nie tylko, bo także pracy, szkolenia – jest to, że zakłada się, że ludzie są głupi. I z tego też powodu wypuszczenie GPT w wersji 4, która jest niesamowita, do polskiego systemu edukacji, będzie jak spuszczenie bomby termonuklearnej do zatkanej rury kanalizacyjnej. Rura raczej nie wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko.
Czyli nie dopuszczasz raczej scenariusza, w którym system pozostaje taki sam i po prostu wyrugowuje nową technologię?
To jest kwestia czasu. Ludzie będą musieli się przyzwyczaić do istnienia modeli językowych AI tak samo, jak przyzwyczaili się do istnienia kalkulatorów, które, w odróżnieniu od smartfonów, już zostały wpuszczone do klas. Polska szkoła jest mentalnie w XIX wieku, próbuje wejść w wiek XX, a mamy XXI. Smartfony jeszcze są dla niej zbyt nowoczesnym wynalazkiem – ona dopiero pogodziła się z takim novum jak druk, nadal zmaga się z istnieniem komputerów, bo egzaminy pisane na laptopach to wciąż jakiś zupełnie futurystyczny pomysł.
Zostało jeszcze 92% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie