Zasłużony reżyser krytykuje Hollywood
Uznany amerykański reżyser Oliver Stone w jednym z wywiadów ostro krytykuje poprawność polityczną Hollywood, silnie związaną z przemianami społecznymi zachodzącymi na świecie.
Oliver Stone to twórca, który od zawsze mocno nawiązywał do polityki. Jego filmy celnie obrazowały amerykańskie paradoksy socjologiczne, a każda produkcja robiła to na inny sposób. JFK to kryminał historyczny skupiony na tajemnicy śmierci Kennedy’ego, Pluton to wojenna rozprawka o walce z samym sobą, a Urodzeni mordercy to krytyka zachodniej mentalności mediów.
New York Times Magazine przeprowadził bardzo rzeczowy wywiad z reżyserem, w którym pada parę mocnych słów o współczesnym przemyśle filmowym – szczególnie tym hollywoodzkim. Poruszona została także kwestia wpływu koronawirusa na branżę:
Marketing stał się za drogi. Wszystko jest teraz zbyt wrażliwe, zbyt delikatne. Nie można dziś nakręcić filmu w Hollywood bez udziału doradcy do spraw COVID-a i doradcy do spraw wrażliwych. To niedorzeczne.
Oberwało się też Amerykańskiej Akademii Filmowej i niestałości poglądów, która wpływa na ostateczny kształt gali oscarowej:
Akademia zmienia swoje zdanie co dwa, pięć lub dziesięć miesięcy, aby tylko nie zostać z tyłu. To politycznie poprawne i nie jest to coś, co potępiam. Po prostu nigdy nie widziałem czegoś tak absurdalnego. Czuję się jak na spotkaniu przy herbatce rodem z Alicji w Krainie Czarów.
Rozmowa nie ograniczyła się do słów krytyki, bo Stone zapowiedział także prace nad swoimi nowymi filmami. Będą to dokumenty – jeden z nich powróci do postaci Johna F. Kennedy’ego, a drugi podejmie ważny temat odnawialnych źródeł energii.