autor: Konrad Serafiński
ZAO - popularna chińska alternatywa dla FaceApp może być niebezpieczna
Chińska aplikacja ZAO, pozwalająca na podłożenie twarzy pod film lub zdjęcie, bije rekordy popularności. Niemalże z miejsca stała się najchętniej pobieranym programem w chińskim App Storze i... prawdziwą maszyną do tworzenia deep fake'ów.
Zaledwie 4 dni minęły od premiery aplikacji ZAO, a już stała się ona najchętniej pobieranym programem w chińskim App Storze. Czym jest ZAO? To prosta w obsłudze apka, która pozwala użytkownikowi podłożyć własną twarz pod zdjęcie lub materiał wideo innej osoby (najczęściej bohatera filmowego). Wystarczy strzelić sobie „selfjaczka”, wybrać odpowiedni fragment filmu lub serialu i ciach - po kilku sekundach możesz być Hulkiem z Avengers, Neo z Matrixa, czy Johnem Rambo z Rambo. Przykład? Spójrzcie na Leonardo DiCaprio z twarzą jednego z użytkowników Twittera.
Podobnie jak FaceApp, ZAO wzbudza wiele kontrowersji. Allan Xia w swoim wpisie zauważa prawdziwy problem związany z aplikacją. Mianowicie - jest ona obecnie jednym z najłatwiej dostępnych narzędzi do tworzenia deep fake’ów. Zjawisko to jest naprawdę niebezpieczne i pozwala w skuteczny sposób manipulować szeroką publicznością. Serwis Wirtualnemedia.pl postanowił nieco głębiej przyjrzeć się aplikacji ZAO i zapytał o zdanie eksperta, Wojciecha Kardasia - współwłaściciela agencji Good For You. Ten stwierdził, że nadal nie jesteśmy przygotowani na walkę z fake newsami, a co dopiero z deep fake’ami:
ZAO powstało zapewne dla zabawy i pieniędzy, ale deep fake nie jest ani trochę zabawny. Wręcz przeciwnie, to maszyna do tworzenia fake newsów na sterydach. [...] Jeżeli podrobione wideo będzie pasować naszym przekonaniom, to podamy je dalej. Takie aplikacje jak ZAO, to początek. Zaczniemy od głupich kawałów na kolegach z pracy czy szkoły, by potem wykorzystać deep fake do walki politycznej lub by zemścić się na swojej byłej dziewczynie. Fake newsy już nas zalewają - ponad 20 proc. źródeł z naszego Twittera, prowadzi do fake newsa, co wykazały ostatnie badania Oxfordu. Jeżeli dojdą do tego deep fake, utoniemy w chaosie i dezinformacji. Potrzebna jest natychmiastowa nowelizacja prawa. W ogóle, potrzebne są jakiekolwiek działania naszego rządu.
Wracając jednak do samego ZAO - okazało się, że program wykorzystuje dane wrażliwe i przekazuje je do MOMO Inc., czyli firmy stojącej za chińską aplikacją randkową o nazwie Tantan. Kolejne „kwiatki” znalazły się w regulaminie. Jeden z zapisów dawał twórcom aplikacji globalne prawa do korzystania z dowolnych zdjęć utworzonych w aplikacji. Po licznych protestach firma zdecydowała się jednak zmienić ten punkt regulaminu i obecnie dysponowanie treściami wygenerowanymi przez program wymaga zgody użytkownika. Niżej kolejny przykład wykorzystania ZAO.
Niestety, żyjemy w czasach, kiedy pod pretekstem dobrej zabawy i szeroko pojętego „social life”, nasza prywatność jest zagrożona. Wrażliwe dane osobowe, jak i sposoby na ich przechowywanie wciąż budzą kontrowersje. Praktycznie nie da się w pełni uzbroić przed ewentualnymi zagrożeniami - pamiętajcie o tym, kiedy instalujecie kolejną aplikację, która ma Was „zabawić”.