autor: Michał Jodłowski
Windows 10 z własnymi zabezpieczeniami antycheaterskimi
W ramach aktualizacji Fall Creators Update system operacyjny Windows 10 otrzyma dwa różne zabezpieczenia przed oszustwami w grach: TruePlay oraz Game Monitor. Uaktualnienie trafi do użytkowników pecetów dzisiaj.
Najnowsza aktualizacja systemu operacyjnego Windows 10, Fall Creators Update, wprowadzi zabezpieczenia przed oszukiwaniem w grach obok zapowiadanych we wrześniu ulepszeń w Trybie gry. Rzeczone rozwiązania to TruePlay oraz Game Monitor, dotychczas dostępne w programie testowania Windows Insider. Premiera aktualizacji ma miejsce dzisiaj.
Jak można wyczytać w Centrum deweloperów systemu Windows, gry korzystające z TruePlay uruchamiane są w chronionym procesie, czyli w tzw. sandboksie, co samo w sobie ma eliminować popularne metody oszukiwania przez ukrywanie rzeczywistego PID-u [ang. Process IDentifier – identyfikator procesu] danej aplikacji przed innymi procesami. Co więcej, dodatkowa usługa monitorująca będzie wykrywała zachowania typowe dla programów cheaterskich. Zgromadzone przez TruePlay dane trafią do deweloperów chronionej aplikacji, jeśli system uzna, że prawdopodobnie doszło do oszustwa. W tej chwili nie jest jasne, czy zabezpieczenie będzie ekskluzywne dla platformy Universal Windows Platform.
O Game Monitorze wiadomo mniej, natomiast ogólne działanie tego mechanizmu opiera się na udostępnianiu grom pewnych informacji na temat systemu operacyjnego, w którym działają, co ma na celu neutralizację różnorakich programów do oszukiwania (dzięki, TechPowerUp).
Cheatowanie w rozgrywkach sieciowych psuje zabawę wszystkim oprócz oszustów, dlatego walka z cheaterami to jak najbardziej słuszna sprawa – z tym stwierdzeniem zgodzą się prawdopodobnie wszyscy gracze. Jednak gromadzenie i udostępnianie stronom trzecim informacji na temat systemu operacyjnego jest kwestią, która może budzić uzasadnione obawy o prywatność użytkowników. Sam Windows 10 ma wielki apetyt na dane dotyczące naszego zachowania, z czym nie kryje się nawet sam Microsoft, a nowe propozycje giganta z Redmond sprawią, że trafią one również do deweloperów i/lub wydawców gier. Jest zatem prawdopodobne, że te lub podobne rozwiązania staną się w przyszłości obowiązkowym warunkiem dostępu do multiplayera.
Co więcej, trzeba wziąć pod uwagę, że ewentualne dziury w tych mechanizmach mogą zostać wykorzystane przez cyberprzestępców i to niekoniecznie przeciwko zapalonym graczom, jeśli TruePlay i Game Monitor będą domyślnie uruchomione.
Populacja oszustów w rozgrywkach sieciowych jest ogromna. Mamy wręcz do czynienia z plagą, która nieszczególnie daje się kontrolować. W ostatnim czasie pisaliśmy, że w popularnym Playerunknown’s Battlegrounds zbanowano 320 tysięcy cheaterów… a przecież ta gra nie wyszła jeszcze z wczesnego dostępu. To jednak nic: problemy z cheatami miała nawet niedawna beta Call of Duty: WWII. Co ciekawe, kilka dni temu Epic Games – twórcy darmowego odpowiednika wyżej wspomnianego PUBG czy technologii Unreal Engine – złożyło pozew sądowy przeciwko dwóm graczom, którzy tworzyli cheaty do Fortnite: Battle Royale. Podobnie w lipcu zachował się Blizzard i wygrał w sądzie 9 milionów dolarów odszkodowania od autorów programów do oszukiwania.
Czas pokaże, jak szerokie zastosowanie znajdą TruePlay i Game Monitor, a także jaka w praktyce okaże się ich skuteczność i konsekwencje ich używania. Być może oddanie kolejnej porcji i tak w najlepszym wypadku niewielkiej prywatności w sieci jest ceną, jaką gracze muszą zapłacić za pozbycie się cheaterów, choć również niewykluczone, że widmo przezroczystych ścian i maszynowych headshotów jest wygodnym usprawiedliwieniem legalnego szpiegowania użytkowników komputerów osobistych. A jak Wy zapatrujcie się na tę sprawę? Koniecznie podzielcie się z nami Waszym zdaniem w komentarzach.