Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 22 marca 2020, 15:00

W konsolowej wojnie nie liczą się teraflopy - felieton

Kilka dni temu obejrzeliśmy piekielnie nudny wykład architekta konsoli PlayStation 5 o dyskach SSD. Sam początkowo uważałem, że jest to marketingowy strzał w stopę, ale po głębszym zastanowieniu zmieniłem zdanie.

Środowy wykład głównego projektanta konsoli PlayStation 5 przez wielu z Was został oceniony bardzo negatywnie i jestem w stanie taki pogląd zrozumieć, bo sam, mimo usilnych starań, nie byłem w stanie dotrwać do jego końca. Dla człowieka, który zainstalował swój pierwszy dysk SSD w pececie wiele lat temu, prelekcja przygotowana w Sony mogła wydawać się wręcz absurdalna. Później jednak, po głębszym zastanowieniu, zrozumiałem istotę tego przedsięwzięcia. Adresatem tej prelekcji nie mieli być tacy ludzie jak ja, którzy chociaż w minimalnym stopniu znają się na sprzęcie, ale kompletni laicy, którzy wybiorą się pod koniec roku (miejmy nadzieję!) do sklepu z zamiarem kupna tylko jednej konsoli. Oni raczej nie uznają tego materiału za marketingową wtopę, o czym otwarcie mówią eksperci. Sony pokazało im, że jego nowe dziecko będzie mocniejsze niż kiedykolwiek wcześniej, cierpliwie tłumacząc kwestie, których przeciętny gracz po prostu nie rozumie.

W konsolowej wojnie nie liczą się teraflopy - ilustracja #1

To właśnie najzwyklejsi w świecie gracze sprawili, że ów nudny dla wielu innych ludzi monolog został obejrzany do tej pory 12 milionów razy i wszystko wskazuje na to, że ten wynik zostanie jeszcze mocno poprawiony. Film „Road to PS5” już teraz jest jednym z dziesięciu najpopularniejszych materiałów w całej historii oficjalnego kanału PlayStation, a liczba ocen pozytywnych mimo wszystko znacznie góruje nad liczbą „łapek w dół”. Opublikowane kilkadziesiąt godzin wcześniej materiały dotyczące Xboksa nawet nie zbliżyły się do takich wartości, nie mówiąc o ich przebiciu, co dobitnie dowodzi, że to gigant z Redmond, a nie Sony, musi mocniej powalczyć o klienta.

Oczywiście w wojnie na teraflopy na razie prowadzi Microsoft, bo na papierze Xbox Series X wygląda po prostu mocniej. W przeszłości jednak wielokrotnie udowadniono nam, że deweloperzy opłacani przez Sony są w stanie ze znacznie słabszej konfiguracji wycisnąć dużo więcej od konkurentów. Koniec końców i tak wszystko rozbije się o gry, a w tej kwestii Japończycy, po niezwykle udanej dla nich generacji, mają wyraźną przewagę. Świadomość tego, że przygodę z PS4 zakończą The Last of Us: Part II i Ghost of Tsushima, a nad nowymi tytułami w pocie czoła pracują choćby Guerrilla Games (Horizon: Zero Dawn), Insomniac Games (Spider-Man) czy Santa Monica Studio (God of War), jest wystarczającym argumentem dla każdego fana „niebieskich”, by ze spokojem patrzeć w przyszłość. Czy to samo możemy powiedzieć o Microsofcie? Niekoniecznie, choć marzę o tym, żeby wreszcie coś się w tej kwestii zmieniło, bo konsolowej wojny nie wygrywa się teraflopami, panie i panowie.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać go przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat, do 2023 pełnił funkcję redaktora naczelnego. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej