autor: Marek Oramus
Używasz klienta platformy Origin - godzisz się na inwigilację
Firma Electronic Arts umieściła w umowie dołączonej do oprogramowania platformy Origin zapisy, które pozwalają jej na gromadzenie szeregu informacji dotyczących użytkowników i odsprzedawanie ich innym podmiotom.
W czasach, gdy większość osób nie czyta podpisywanych umów, wiele firm wykorzystuje to na swoją korzyść. Praktyka ta jest szczególnie popularna wśród przedsiębiorstw oferujących internetowe usługi. W związku z „koniecznością” rejestrowania się przez graczy w kolejnych serwisach, platformach dystrybucji elektronicznej itd., coraz mniej użytkowników zwraca uwagę na zapisy zawarte w umowach. Tym razem kontrowersje wzbudziła szpiegowska działalność firmy Electronic Arts. Dyskusja na temat gromadzenia danych wśród osób korzystających z platformy Origin, czyli następcy EA Store, rozgorzała wśród użytkowników serwisu The Escapist.
Okazało się, że wszyscy, którzy zgodzili się na instalację sklepowego oprogramowania na komputerze, w praktyce pozwolili temu branżowemu potentatowi na zbieranie informacji na temat danych personalnych, posiadanego sprzętu, używanych aplikacji, urządzeń peryferyjnych i wielu innych. Firma EA zapewniła sobie również możliwość wykorzystywania ich do celów marketingowych oraz oczywiście „poprawy jakości świadczonych usług”. Przy okazji, zatwierdzając umowę końcową (tzw. EULA), godzimy się na przetwarzanie tych informacji i odsprzedawanie ich innym podmiotom.
Dla porównania, w przypadku najpopularniejszej platformy dystrybucji elektronicznej Steam, firma Valve również pobiera tego typu dane, ale w każdej chwili użytkownicy mogą wyłączyć w ustawieniach opcję udziału w badaniach sprzętu.
Miejmy nadzieję, że pod naporem krytyki koncern EA wyda patch, który wprowadzi takie rozwiązanie. Zawsze pozostaje możliwość pominięcia usługi Origin. Problem jednak w tym, że np. Battlefield 3, zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami, będzie jej wymagał do poprawnego działania.