Ubisoft stawia na nowe marki
Alain Corre z firmy Ubisoft zapowiedział inwestowanie w nowe marki oraz studia deweloperskie przez francuskiego wydawcę. Wynika to nie tylko z potencjału nowych technologii (w tym strumieniowania gier), lecz także zakończenia walki o niezależność z Vivendi.
- Alain Corre, dyrektor wykonawczy Ubisoft EMEA, zapowiedział inwestycje wydawcy w nowe marki;
- firma planuje rekrutować kolejnych utalentowanych twórców do swoich zespołów deweloperskich;
- rozwój technologiczny PC, kolejne konsole oraz strumieniowanie gier otwierają nowe możliwości przed twórcami, zachęcając do eksperymentów z gatunkami i rozgrywką w ogóle;
- zażegnanie kryzysu z Vivendi pozwala Ubisoftowi skupić się na planach na przyszłość.
Kiedy w ostatnich miesiącach (czy nawet latach) słyszeliśmy o firmie Ubisoft w kontekście nowych gier, zwykle sprowadzało się to do kolejnych odsłon znanych serii (wliczając w to powroty starych ulubieńców). Najwyraźniej francuski wydawca zamierza to zmienić, a przynajmniej tak sugerują doniesienia z gamescomu 2019. Alain Corre z europejskiego oddziału spółki oświadczył, że zamierza ona zainwestować w rozwój nowych marek. Takie deklaracje złożył w rozmowie z brytyjskim serwisem MCV na tegorocznej edycji targów w niemieckiej Kolonii. Temu też ma służyć rozwój zespołów deweloperskich – przez następne pięć lat Ubisoft planuje zatrudniać kolejnych utalentowanych twórców.
Deklaracje o tworzeniu zupełnie nowych serii nie są niczym niezwykłym. Parę miesięcy temu podobne oświadczenie złożyło Square Enix przy okazji publikacji ostatniego raportu finansowego. O ile jednak japońska firma nie rozwodziła się nad przyczynami, o tyle Francuzi nie omieszkali wspomnieć o swoich pobudkach. Pierwsza z nich nie jest szczególnie zaskakująca – chodzi o rozwój technologiczny. Ten uwzględnia nie tylko nadchodzącą generację konsol oraz innowacje na komputerach osobistych, lecz także strumieniowanie gier. O zainteresowaniu Ubisoftu tą ostatnią technologią mogliśmy się przekonać jeszcze w zeszłym roku, kiedy to Assassin’s Creed: Odyssey stało się kolejną produkcją dostępną na Nintendo Switch właśnie dzięki streamingowi (niestety, tylko w Japonii), a później tę samą grę przedstawiono jako pierwszy tytuł nowej usługi Google. Wszystko to zachęca do rozmaitych eksperymentów, które mogą przełożyć się na powstanie nowych marek.
Znacznie ciekawszy jest drugi powód podany przez Alaina Corre’a. Tym jest… zażegnanie zagrożenia przejęcia przez Vivendi. Przypomnijmy – w 2017 roku pojawiły się pogłoski, jakoby firma ta przymierzała się do uzyskania większości udziałów francuskiego wydawcy. Już wcześniej krążyły plotki na ten temat, ale dwa lata temu rywalizacja o wpływy między Vivendi a przewodzącymi Ubisoftowi braćmi Guillemot rozgorzała na dobre. Dopiero we wrześniu 2018 roku agresor zdecydował się ustąpić i w marcu Vivendi sprzedało ostatnie udziały spółki. Corre nie ukrywał zadowolenia z zakończenia walki o niezależność Ubisoftu. Jak podkreślił, dzięki temu firma może skupić się na planowaniu dalszego rozwoju, bez obawy o wykupienie przez rywala:
Wolność jest wspaniała. Jesteśmy niezależną spółką, chcemy pozostać niezależni. To najlepszy sposób na rozwój i udowodniliśmy to już wiele razy. Dlatego też jesteśmy bardzo szczęśliwi, że w przyszłości możemy decydować o czymkolwiek i kiedykolwiek chcemy.
Krótko mówiąc, Ubisoft zamierza rozpieszczać nas zupełnie nowymi projektami w nadchodzących latach. Na razie jednak nie sposób zgadnąć, czy przełoży się to na wysyp kolejnych marek z kategorii AAA pokroju nadchodzącego Gods & Monsters, czy też garść pomniejszych eksperymentów. Alain Corre wspomniał jedynie, że firma zamierza wznowić ofensywę na rynku gier familijnych. Poprzednio spółka próbowała przebić się ze Starlink: Battle for Atlas, wzbudzając zainteresowanie m.in. nawiązaniem do kultowej (choć de facto zapomnianej) serii Star Fox w wydaniu na Nintendo Switchu. Jednak już w kwietniu firma zdecydowała się wstrzymać dalszą produkcję powiązanych z grą zabawek, tym samym potwierdzając fiasko projektu. Nie zraża to jednak Ubisoftu, bo – wedle słów Corre’a – Starlink nie tylko wciąż ma wielu fanów, lecz okazał się także ważnym doświadczeniem dla wydawcy. To okaże się bezcenne przy opracowywaniu przyszłych projektów.