autor: Bartosz Świątek
Testy Radeona RX 590 – jak wypada nowa karta od AMD?
Na rynku zadebiutowała nowa karta grafiki od AMD – Radeon RX 590. Jak układ wypada w testach ekspertów? Czy mamy do czynienia z GPU mocniejszym od konkurencyjnego GTX-a 1060?
W tym tygodniu zadebiutowała nowa karta grafiki od AMD – Radeon RX 590 – i do sieci trafiło już sporo recenzji. Czy konstrukcja Czerwonych jest w stanie nawiązać rywalizację z konkurencyjnymi urządzeniami? Wygląda na to, że tak, i nawet wychodzi z niej zwycięsko – jednak niezłą wydajność okupimy wyższymi rachunkami za energię elektryczną, bowiem układ ma na nią ogromny apetyt. Zdaniem niektórych testerów, produkt koncernu z Santa Clara nie jest też najlepiej wyceniony.
RX 590 – recenzje zagranicznych ekspertów
Tom’s Hardware
Nowy Radeon RX 590 pokonuje GeForce GTX 1060 6GB firmy Nvidia w całym naszym zestawie benchmarków w rozdzielczościach 1920 x 1080 i 2560 x 1440. AMD wyczerpało jednak limit zużycia mocy karty, aby zmotywować procesor graficzny Polaris. Uważamy, że zamierzając grać w wysokiej jakości w FHD, zrobicie lepiej szukając starszych kart Radeon RX 580 8GB w okazyjnych cenach – czytamy w recenzji.
PC Gamer
Czy powinieneś kupić RX 590? To zależy od tego, co robisz. Większość istniejących komputerów do gier powinna mieć już rozsądną alternatywę. Jeśli w ciągu ostatnich kilku lat nie kupiłeś GTX 1060 6GB lub RX 480/580 8GB, RX 590 nie zmieni Twojego zdania. Ale dla nowych komputerów PC, zwłaszcza w popularnym segmencie średniej klasy, jest to teraz prawdopodobnie najlepsza opcja. Nie zdziw się, jeśli Nvidia będzie miała coś do powiedzenia na ten temat w nadchodzących miesiącach – czytamy w recenzji.
RX 590 – recenzje polskich ekspertów
PCLab
Nowa karta graficzna AMD Radeon RX 590 też zmaga się z największą bolączką rodziny AMD, czyli dużym, choć nieco ograniczonym względem poprzednika, poborem energii. Wielką niewiadomą pozostaje cena, bo to od niej będzie zależeć opłacalność. Jeśli ceny będą kształtowały się na poziomie 1300–1400 zł, to karty te będą ciekawą opcją alternatywną do wolniejszych GeForce'ów GTX-ów 1060 6 GB. Warto też zwrócić uwagę na dobrze działające na kartach AMD API DirectX 12, a z drugiej strony – brak obsługi wprowadzonej przed momentem w grze Battlefield V techniki raytracingu – czytamy w recenzji.
PurePC
Chociaż wszyscy chcielibyśmy zobaczyć zupełnie nową generację mainstream'owych układów graficznych AMD, zamiast kolejnej iteracji Polarisa, przejście na litografię 12 nm przyniosło staruszkowi naprawdę konkretny wzrost wydajności. Kotlecik został dobrze wysmażony. Producent podniósł bazowe taktowanie rdzenia o przeszło 200 MHz względem Radeona RX 580, niejednokrotnie pozwalające przekroczyć magiczną barierę 30 klatek na sekundę w ustawieniach 2560x1440 Ultra. Dzięki takiemu zabiegowi AMD Radeon RX 590 spokojnie dogania GeForce GTX 1060 6 GB (9 Gbps) w większości popularnych tytułów, rozgramiając konkurenta w Kingdom Come: Deliverance, Deus Ex: Mankind Divided, Witcher 3: Wild Hunt, Shadow of the Tomb Raider oraz Wolfenstein II.
Jakby nie patrzeć – progres jest zauważalny i zostaje jeszcze trochę miejsca na podkręcanie. Wszystko okupiono niestety kolejnym wzrostem poboru energii, większym o niemalże 50% w stosunku do GeForce GTX 1060, jak również podniesieniem samego TDP (ze 185 do 225W). Sporym atutem nowego-starego Radeona jest natomiast obsługa FreeSync, a raczej szeroka dostępność względnie tanich monitorów obsługujących to rozwiązanie, które poprawia komfort użytkowania zestawu – czytamy w recenzji.
Opłacalny zakup?
Pod kątem samej wydajności – zdecydowanie. Jeśli wciąż nie macie w swoim komputerze karty grafiki oferującej wydajność na poziomie co najmniej GTX-a 1060, RX 590 może być wart rozważenia. Nie oferuje co prawda wodotrysków pokroju ray tracingu (konkurencja też nie – w każdym razie nie w tym segmencie), ale gwarantuje naprawdę wysoką wydajność, pozwalającą na komfortową zabawę w rozdzielczościach 1080p, a często także 1440p. W niektórych tytułach można powalczyć nawet o 4K – oczywiście pod warunkiem, że nie przeszkadza Wam granie w 30 klatkach na sekundę. Dodatkowym argumentem może być też fakt, że wraz z urządzeniem otrzymamy atrakcyjny pakiet nowych gier.
Problemem może być natomiast dość ekstremalna prądożerność nowego układu Czerwonych. Na różnicę sięgającą w porywach 20% można by jeszcze machnąć ręką, ale o połowę większe zapotrzebowanie na prąd to już prawdziwa przepaść. Jaki sens ma kupowanie nieco tańszej karty, skoro nadwyżkę z nawiązką zwrócicie później dostawcy energii elektrycznej? Kłopotliwa może się też okazać faktyczna cena tego układu na polskim rynku. Jeśli nowa karta AMD naprawdę kosztowałaby około 1300 zł (279 dolarów plus rodzimy podatek), to jej zakup byłby kuszący. Doświadczenie podpowiada jednak, że faktyczna cena będzie o 150-200 zł wyższa, a w przedziale cenowym oscylującym wokół 1500 zł nie brakuje już interesujących alternatyw od obydwu producentów.