Take-Two vs. SupMatto - jest oficjalne stanowisko wydawcy Borderlands 3
Wciąż niepotwierdzona wizyta „przedstawicieli” Take-Two Interactive (wydawcy Borderlands 3) w domu youtubera SupMatto jest związana z potwierdzonym, trwającym od dziesięciu miesięcy śledztwem firmy w sprawie przecieków dotyczących gry.
W SKRÓCIE:
- Twórcy Borderlands 3 zapowiadają na YouTube twitchowe rozszerzenie ECHOCast. Przypadkiem udostępniają nazwę swojego prywatnego testowego konta, połączonego z wieloma innymi.
- Grupa fanów, w tym SupMatto, śledzi ogólnodostępne miniaturki livestreamów Borderlands 3 na Twitchu. Zdobyte w ten sposób screeny i poufne informacje (np. drzewko rozwoju postaci) pojawiają się na reddicie a Matto pokazuje je na swoim kanale.
- T2 nie pozostaje obojętne – Matto dostaje siedem ostrzeżeń o naruszeniu praw autorskich na YouTube od 2K Games, na jego posesji (podobno) pojawiają się prywatni detektywi w celu przesłuchania (na które ten się zgodził), a po ich wyjściu youtuber wylatuje z Discorda. Pod naporem pytań i domysłów swoich fanów, usuwa konto na Twitterze.
- Matto publikuje na kanale oficjalne oświadczenie, w którym opisuje całą sytuację z własnej perspektywy i zapowiada przerwę w karierze.
- Internet się gotuje.
Po opublikowaniu przez youtubera SupMatto filmu objaśniającego jego przygody (opisywaliśmy je tutaj) z Take-Two Interactive, ruszyła lawina. Na Twitterze hashtag #boycottborderlands3 cały czas rośnie w siłę, a społeczność daje upust swojej niechęci względem wydawcy (teraz już nie tylko spowodowanej współpracą z Epic Games). Powstały filmy innych youtube’owych twórców stających jednoznacznie po stronie Matto, krytykujących 2K Games i Take 2 a, niekiedy, nawołujących go do wyciągnięcia prawnych konsekwencji.
Trzeba przyznać, że z oświadczenia youtubera czarno na białym wyłaniał się obraz bardzo niekorzystny dla firmy. Bo wyobraźcie sobie: zagorzały fan gry, na podstawie publicznie dostępnych informacji dowiaduje się o jeszcze większej ilości informacji, które wydawca jego ulubionej gry sam omyłkowo udostępnił (no, poniekąd) szerszej publiczności. Wszystkie materiały, które X w ten sposób zdobywa ani nie pochodzą z prywatnych źródeł, ani nie wymagają żadnych umiejętności informatycznych. A potem, po wizycie detektywów wysłanych przez wydawcę gry, X traci konto na Discordzie i dostaje siedem ostrzeżeń o naruszeniu praw autorskich na YouTube, a na końcu ogłasza przerwę w karierze. Trochę kwas, co nie? Teraz już nie taki oczywisty. Kilka godzin temu, na prośbę serwisu IGN, Take-Two przedstawiło swoje oficjalne stanowisko, które być może zmieni zdanie kilku obrońców Matto. Albo i nie. Oto, czego się dowiadujemy.
Po pierwsze, tak – śledztwo w sprawie przecieków rzeczywiście jest prowadzone. Od dziesięciu miesięcy.
Take Two i 2K traktują bezpieczeństwo i poufność tajemnic handlowych bardzo poważnie. Czynności, które przedsięwzięliśmy, są wynikiem 10-miesięcznego dochodzenia i działań twórcy [SupMatto], który wielokrotnie już czerpał korzyści z łamania naszych zasad, upubliczniając poufne informacje o naszym produkcie i naruszając nasze prawa autorskie.
Wydawca zwraca uwagę, że historia Matto z leakami sięga znacznie dalej, niż przedstawił to sam youtuber w swoim oświadczeniu. Na przykład rok temu opublikował prawdziwe, dokładne i, co najważniejsze, nieupublicznione informacje na temat postaci i mechaniki gry. Jeśli chcielibyście je znaleźć – szkoda Waszego czasu. Większość nagrań z przeciekami (po wizycie detektywów) „zniknęła” już z kanału. A co do udostępniania fanom screenów miniaturek z prywatnych streamów testowych Borderlands 3, stanowisko jest jasne: prywatne, to prywatne. Wykorzystywanie luk w ustawieniach Twitcha niczego nie usprawiedliwia. IGN dotarło też do informacji, według których Matto miał udostępniać jeszcze więcej nieoficjalnych informacji na Discordzie w zamian za wspieranie kanału 5-dolarowymi wpłatami. Upsi!
Informacje, które przedstawił w oświadczeniu są niekompletne, a miejscami nieprawdziwe. Nie tylko wiele z jego czynów było nielegalnych, ale wpływały również negatywnie na doświadczenia innych twórców i naszych fanów czekających na grę. […] Poczynimy konieczne kroki, by bronić się przed przeciekami i naruszeniami naszej własności intelektualnej, mogących wpłynąć negatywnie nie tylko na nasz biznes i partnerów, ale również, co ważniejsze, na oczekiwania naszych fanów i klientów.
Śledztwo trwa nadal. Take-Two nie planuje (póki co) żadnych prawnych czynności wobec youtubera. Przedstawiciele wydawcy odmówili komentarza na pytanie, czy rzeczywiście wysłali do Matto prywatnych detektywów.
Przemyślenia?