autor: Maciej Myrcha
Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (15/1/2013)
Święta, Święta i po Świętach, głosi popularne powiedzenie. Jednak mimo, iż styczeń zbliża się do końca długimi krokami, grudzień był bardzo pracowity dla deweloperów, którzy dopieszczając swoje dzieła do ostatniej chwili, mieli nadzieję, iż z dala od stołów wigilijnych będziemy bawić się właśnie ich produkcjami. Pod choinką kusili nas m.in. wojenną strategią spod Ardenów, ostateczną fantazją czy koreańską anomalią. Nie zabrakło także zombie oraz pikselozy.
Battle of the Bulge
Opisywana pozycja to najlepszy przykład negujący tezę mówiącą, że do turowych gier strategicznych najlepiej sprawdzają się komputery stacjonarne. Projektanci i deweloperzy z Shenandoah Studio udowadniają, iż platformy mobile równie dobrze, o ile nie lepiej, radzą sobie z tego typu grami. Battle of the Bulge przenosi nas na front zachodni II wojny światowej i pozwala wziąć udział w ostatniej, dużej operacji ofensywnej wojsk niemieckich podczas tego konfliktu – w Bitwie o Ardeny. Gra została przygotowana wyłącznie z myślą o posiadaczach iPadów (wspiera również ekrany Retina) i oferuje nam dwa tryby rozgrywki: szybki scenariusz – intensywna walka w pierwszych dniach starć oraz pełną kampanię. Walczyć możemy przeciwko sztucznej inteligencji lub żywym przeciwnikom poprzez Games Center bądź przekazując po prostu tablet koledze. Całości dopełnia samouczek, poradnik dla początkujących strategów oraz obszerny zbiór historycznych zdjęć i filmów, opatrzonych komentarzami. Ciekawostka - Battle of the Bulge została sfinansowana na serwisie Kickstarter, a twórcy zapowiedzieli już jej kontynuację – El Alamein, która powinna ukazać się w przyszłym roku.
Final Fantasy IV
Odświeżona i ulepszona wersja czwartej części popularnej serii gier spod znaku jRPG, która światło dzienne ujrzała w 1991 roku. Opisywana pozycja oferuje fanom gier fabularnych to, co stanowiło o sile pierwowzoru czyli rozbudowaną fabułę, system pojedynków Active Time Battle oraz możliwość wymiany zdolności pomiędzy bohaterami, dzięki czemu każde starcie może wyglądać inaczej. Oczywiście wizualnie przystosowaną ją do obecnych standardów – warstwa wizualna przeszła metamorfozę i zyskała prawdziwy trzeci wymiar, poziom trudności rozgrywki został zbalansowany tak, aby nie frustrować graczy zbyt trudnymi czy zbyt łatwymi wyzwaniami, a dodatkowo „zaaplikowano” mnóstwo osiągnięć do zaliczenia.
Anomaly Korea
Jeśli wśród Waszych ulubionych pozycji znajduje się Warzone Earth, Anomaly Korea powinna pojawić się zaraz obok. Oczywiście można zacząć narzekać, że dostajemy odgrzany kotlet, a sequele z reguły są gorsze od pierwowzoru – ale nie tym razem. Naszym zadaniem jest ponowne wcielenie się w dowódcę oddziału, którego celem jest wyparcie wrogich robotów z terytorium tytułowej Korei. Tak jak poprzednio, tak i teraz mamy do czynienia z rodzajem odwróconej Tower Defense – to wróg się broni, a my usiłujemy przedrzeć się przez jego fortyfikacje. Do naszej dyspozycji oddano 12 nowych misji, w których możemy wspomagać się nowymi mocami oraz jednostkami (np. czołgi Horangi). W grze pojawił się także nowy tryb rozgrywki – Art of War – testujący nasze umiejętności dowódcze po zakończeniu głównej kampanii. Oprawa wizualna oraz warstwa audio to perełki same w sobie – jak mawiają: to trzeba zobaczyć i usłyszeć.
Alpha Zero
Coś dla miłośników niczym nieskrępowanej rozwałki. Zasiadamy za sterami eksperymentalnego, kosmicznego myśliwca, a przed nami tylko jeden cel – zniszczyć wszystkich napotkanych wrogów. Tak, tak, nawet tego rodzaje produkcje, w których fabuła w zasadzie nie istnieje, a na pierwszym miejscu postawiona jest akcja, znajdują swoich zwolenników. Szczególnie, jeśli całość okraszona zostanie zapierającą dech w piersiach grafiką i efektami wizualnymi. Na początek (twórcy obiecują wypuszczanie uaktualnień) przygotowano dla nas 8 wymagających misji, zakończonych walkami z bossami, 35 rodzajów przeciwników, „tony” ulepszeń i broni specjalnych, ponad 15 skórek statków kosmicznych oraz 3 poziomy trudności.
Minigore 2: Zombies
Kolejny sequel w naszym zestawieniu, i kolejny, który nie przynosi ujmy swoim twórcom, dzielnie stawiając czoła posądzeniom o odcinanie kuponów. Fabuła jest dość pokręcona, ale w końcu to kolejna produkcja opowiadająca o pladze zombie, a coś oryginalnego trudno wymyślić. Gracz przejmuje kontrolę nad osobnikiem znanym jako John Gore, dla którego eksterminacja wrogów przy pomocy różnego rodzaju broni to chleb powszedni. Tym razem musi przebić się przez cmentarze, słoneczne plaże i mroźne lasy do wietrznej puszczy, w której legendarny Metusalem tchnął życie w umarłych – na naszej drodze staną olbrzymi drwale, mordercze pingwiny, króliki, a nawet Kozacy! Oczywiście do obrony mamy przeróżne typy broni, które możemy ulepszać za odnajdywaną na polu bitwy gotówkę (interesująco wygląda kusza strzelająca … owcami). Przy okazji twórcy chwalą się możliwościami autorskiego silnika, który według ich danych nie powinien mieć problemu z wyświetleniem nawet do 150 postaci na raz.
Mutant Mudds
Moda na zombie oraz gry „rozpikselowane” trwa w najlepsze. Zombie już wystąpiły w dzisiejszym zestawieniu, pora więc na piksele. A te ochoczo mrugają do nas z ekranu w pozycji stworzonej przez Renegade Kit. Tym razem mamy do czynienia z platformówką. Kierując poczynaniami Maxa wyposażonego w wierny karabin wodny oraz plecak rakietowy musimy odnaleźć mistyczne Wodne Duszki, które według legendy unicestwią złowrogich najeźdźców. Gra skonstruowana jest dość interesująco, ponieważ pomimo przedstawienia jej w 2D mamy możliwość „wskoczenia” w tło i wykonywania tam podobnych akcji, jak na pierwszym planie. Twórcy gry przygotowali do zabawy 60 poziomów rozsianych w 5 światach, a prawdziwi hardcorowi gracze mogą sprawdzić się w dodatkowych 20 misjach. W Mutant Mudds znajdziemy także ukłon w stronę pierwowzoru znanego z Virtual Boya – tajne przejścia przenoszą nas w przeszłość, dosłownie i w przenośni.
Modern Combat 4: Zero Hour
Firma Gameloft może wzbudzać wśród graczy mieszane uczucia, jednak jedno jest pewne – gry firmowane tym znakiem sprzedają się bardzo dobrze, a wśród nich zdarzają się perełki takie jak seria Modern Combat, lepsza z każdą nową odsłoną. Twórcy chwalą się, że ich produkt to numer wśród mobilnych FPSów, i wygląda na to, że przechwałki te nie są bezpodstawne. Grafika niewiele ustępuje nieco starszym produkcjom znanym z konsol stacjonarnych (po raz pierwszy twórcy zastosowali silnik fizyczny Havok), a oprawa dźwiękowa wręcz wgniata w fotel. W kwestii fabuły szału nie ma – świat stoi na skraju zagłady nuklearnej i tylko garstka elitarnych żołnierzy może ją powstrzymać, namierzając i uwalniając światowych przywódców przetrzymywanych przez nieznane bliżej ugrupowanie terrorystyczne. Oczywiście wcielamy się w jednego z tych żołnierzy, ale ciekawostką jest również możliwość poznania całej historii z drugiej strony i spojrzenia na wszystko oczami terrorysty – Edwarda Page’a.
Poprzednie pięć odcinków cyklu:
- Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (11/12/2012)
- Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (09/11/2012)
- Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (11/10/2012)
- Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (10/09/2012)
- Smartfony w natarciu - czyli najciekawsze gry na iOS (03/08/2012)