Rozwiązałem największy problem, jaki miałem ze słuchawkami. Mocny zastrzyk adrenaliny i najlepsze ANC, które testowałem
Naprawdę świetny bass, dobre ANC i wyśmienita ergonomia. Słuchawki Aurvana Ace 2 zachwyciły mnie czymś więcej niż tylko lifestyle'owym designem.

Wreszcie ładna pogoda! Mam już dość siedzenia w domu, a za oknem zrobiło się akurat ciepło i słonecznie, zatem nadarzyła się idealna okazja, aby wyjść na zewnątrz przy akompaniamencie ulubionej muzyki. Mogłem dzięki temu przekonać się, jak słuchawki Aurvana Ace 2, otrzymane do testów od firmy Creative, radzą sobie z wyciszaniem miejskiego hałasu oraz sprawują się w trakcie aktywności fizycznej – czyli przetestować je w dwóch obszarach, w których moje poprzednie stareńkie budsy marki JBL zupełnie się nie sprawdziły.
Gdy tylko słońce trochę przygrzało, udałem się na zewnątrz pospacerować po mieście i pobiegać na pobliskim stadionie. Akurat mam tę wygodę, że znajduje się on dosłownie po drugiej stronie ulicy, przy której mieszkam – żadne wymówki nie wchodziły więc w grę!
Adaptacyjne ANC to drzwi do innego świata
Wykorzystane w słuchawkach hybrydowe, adaptacyjne ANC radzi sobie zaskakująco dobrze z dostosowywaniem się do natężenia hałasu. Uwielbiam tę technologię, bo to dla mnie prawdziwy gamechanger kompletnie zmieniający doznania podczas słuchania muzyki. Przy tym jest to funkcja niesamowicie praktyczna, której działanie łatwo ocenić, nawet będąc laikiem w tym temacie, gdyż ANC sprawdzające się w swojej roli wychwyci każdy użytkownik. Dlatego nie wyobrażam sobie obecnie korzystania ze słuchawek pozbawionych tego udogodnienia.
Aurvana Ace 2 dobrze wyciszają otoczenie. Słuchając ulubionych albumów The Smiths, byłem zupełnie odcięty od miejskiego gwaru, nie docierały do mnie odgłosy przejeżdżających obok samochodów ani silniejszych podmuchów wiatru. Spacer umilił mi na starcie kawałek This Charming Man, który pozytywnie nastawił mnie na resztę dnia. Muzyka odbierana w takich słuchawkach jak model Creative wprowadza w dobry „vibe”.

Ten poziom technologii ANC sprawdza się idealnie, jeśli chodzi o moje codzienne potrzeby, i trudno mi tu cokolwiek skrytykować. Możliwe, że w zatłoczonym i bardziej hałaśliwym metrze efekty byłyby troszkę gorsze. W trakcie biegania i aktywności fizycznej mogłem natomiast w pełni skupić się na muzyce i towarzyszących jej emocjach, przenosząc się niemal do własnego, osobnego świata, w którym rozbrzmiewa tylko najpiękniejszy dla mnie dźwięk.
Dodatkowo twórcy przewidzieli różne potrzeby słuchacza i zaimplementowali bardzo sensowny tryb „przezroczysty”. Po przełączeniu się w tryb ambient słyszymy zarówno muzykę, jak i odgłosy z zewnątrz. Tak aby w razie potrzeby być doskonale świadomym otoczenia. Do działania tej funkcji także nie mam żadnych zastrzeżeń, słuchając w ten sposób muzyki, mogłem jednocześnie prowadzić rozmowę z towarzyszącą mi partnerką – docierało do mnie wyraźnie każde wypowiadane przez nią zdanie.
Ważna sprawa – nie wypadają z ucha!
W trakcie biegania kluczową rzecz stanowi dla mnie wygoda, bo ciągłe poprawianie słuchawek jest zwyczajnie uciążliwe. Moje poprzednie miały właśnie ten problem, że niezależnie od zastosowanej nakładki silikonowej prawa słuchawka non stop wypadała mi z ucha. Tymczasem przy Aurvana Ace 2 mam to szczęście, że już podstawowe nakładki leżą wygodnie i stabilnie, mimo iż początkowo sprawiają wrażenie zbyt delikatnie osadzonych. Byłem ciekaw, czy podczas większego wysiłku nie będę musiał ich poprawiać.
Udałem się więc na stadion, rozciągnąłem i zrobiłem jedno okrążenie truchtem na rozgrzewkę. Było dobrze, a podjarka nowym sprzętem sprawiła, że nawet nie odczułem zmęczenia. Rozgrzewka minęła błyskawicznie – bardziej skupiałem się na samej muzyce niż na biegu. Potem sprintem zrobiłem drugie i trzecie okrążenie na stadionowej bieżni i niezależnie od tempa słuchawki dobrze trzymały się w uchu.
Początek wiosny zawsze nieprzyjemnie uświadamia mi spadek formy, więc momentami było ciężko, ale silniejszy bas Aurvana Ace 2 działa niczym zastrzyk adrenaliny. Moje niedawne muzyczne odkrycie to Joanna Kuchta, więc podczas ostatniego okrążenia odpaliłem solidny secik, w którym wspomniany bas mógł dać ostry popis i zafundować mi dawkę dodatkowej energii – prawdziwa moc bodźców i iście sensoryczne doznanie. Czułem się, jakbym w samym środku nocy wyskoczył pełen adrenaliny z zatłoczonego klubu, a nie biegał po stadionowej bieżni. Doświadczanie muzyki w tych słuchawkach pobudza wyobraźnię.

Przy tym wszystkim nie czułem, że coś się dzieje z ułożeniem słuchawek w uchu. Teraz nie mogę się doczekać, aż jeszcze bardziej się ociepli i zacznę w nich jeździć na łyżworolkach. Jestem pewien, że nawet przy tak dynamicznej aktywności spiszą się doskonale. Poza tym są lekkie i nawet po całym dniu korzystania z nich nie odczułem żadnego dyskomfortu, co w przypadku moich dotychczasowych słuchawek występowało nagminnie. Po jakimś czasie łatwo można zapomnieć, że w ogóle ma się je założone. Dzięki temu korzystam z nich również przy laptopie, chociażby teraz – podczas pisania tego tekstu.
Od paru dni używam ich na okrągło, bo… uwielbiam ich brzmienie, które pozytywnie mnie zaskoczyło w kwestii basu. Dzięki niemu energetyczna muzyka elektroniczna brzmi wspaniale i miejscami generuje bardzo przyjemne wibracje. Jest soczyście i łatwo o wzbudzenie przyjemnego mrowienia. To właśnie undergroundowe playlisty techno leżą mi najlepiej w trakcie pocenia się na bieżni, a te słuchawki spisują się w przypadku takich kawałków idealnie. Nowe utwory z mocno mięsistym basem zyskują dodatkowy koloryt. Dlatego uważam, że Aurvana Ace 2 najlepiej sprawdzają się właśnie w muzyce rozrywkowej i współczesnej elektronice. Są w tym tak dobre, że doszło do tego, iż dosłownie motywują mnie do aktywności fizycznej i szukam każdej okazji, aby zabrać je ze sobą na zewnątrz, by dłużej posłuchać hipnotyzującej muzyki. Tak już mam, gdy dorwę się do nowego sprzętu.
Pomimo wykorzystania aż 6 mikrofonów nie są to natomiast najlepsze słuchawki do prowadzenia rozmów. Rozmówcy oczywiście dobrze mnie słyszeli, ale mieli pewne uwagi do tego, jak brzmię – tak jakbym znajdował się trochę dalej od mikrofonu. Oczywiście w codziennym użytkowaniu nie jest to przesadnie duża wada i przy zwykłych, okazjonalnych rozmowach przez telefon nie powinniście napotkać poważniejszych problemów. Jest to po prostu element, który na tle innych wypada słabiej.
Transparentny styl pozwalający zajrzeć do serca elektroniki
Już na etapie pierwszego wrażenia słuchawki zaprezentowały się świetnie i zaskoczyły mnie iście designerskim wyglądem. Wyjątkowo niewielkie etui przykuwa wzrok półprzezroczystą, lekko przydymioną obudową z wnętrzem wykończonym miedzianymi akcentami. Same słuchawki również wykonano z półprzezroczystego plastiku, więc gdy się dobrze przyjrzymy, możemy w zasadzie zajrzeć im do środka i zobaczyć całą elektronikę.
Wygląd to, rzecz jasna, kwestia totalnie subiektywna, ale reprezentowany przez ten model styl zawsze mi się podobał, dlatego w Aurvana Ace 2 wręcz się zakochałem. Nie będę ukrywał – jestem wzrokowcem, więc jak coś prezentuje się oryginalnie, już przykuwa moją uwagę. Bardzo lubię i doceniam kreatywność wizualną, zatem gdy widzę sprzęt, który się wyróżnia, wprost nie mogę się doczekać, by go wypróbować – i tak właśnie było w tym przypadku. Aurvana Ace 2 już na poziomie estetycznym „są jakieś” i mają swój lifestyle’owy charakter, co bardzo trafiło w mój gust.

Garść technicznych szczegółów
Słuchawki składają się nie tylko ze standardowych dynamicznych przetworników 10 mm – są także wspierane przez przetwornik półprzewodnikowy typu xMEMS, który częściej można spotkać w mikrofonach i tutaj to on odpowiada przede wszystkim za tony wysokie. Pasmo przenoszenia dźwięku wynosi z kolei od 5 do 40 000 Hz, a więc jest lepiej niż dobrze i możecie liczyć na obłędny dźwięk o wysokiej rozdzielczości. Bateria wystarcza na około 6 godzin, a dołączone etui oferuje dodatkowe 24 godziny odsłuchu.
Warto dodać, że słuchawki wspierają bezstratny aptX – to specjalny kodek oferujący większą przepustowość dźwięku. Coraz więcej modeli smartfonów będzie wyposażonych w ten właśnie kodek i pewnie z czasem stanie się on standardem. Wspominam o tym, gdyż bezstratny aptX jest funkcją, która u konkurencji zazwyczaj zarezerwowana jest dla wyraźnie droższych modeli.

Do tego wszystkiego dołączono dobrze przemyślaną aplikację w postaci 10-strefowego equalizera pozwalającego dostosować niskie i wysokie tony. Dodatkowo z jej poziomu możemy zmienić przypisanie skrótów – jeśli więc standardowy schemat sterowania okaże się dla Was niewygodny, da się go dowolnie spersonalizować. Aczkolwiek ten początkowy wydaje się bardzo intuicyjny i oferuje wygodny dostęp do wszystkich najważniejszych funkcji bez potrzeby zaglądania do telefonu. Na koniec wspomnę, że w aplikacji znajdziecie też możliwość ustawienia trybu redukcji opóźnień, co jest najprzydatniejsze w trakcie grania.
Nie chcę się z nimi rozstawać
Generalnie jestem ogromnie zadowolony z Aurvana Ace 2 – znalazłem w nich wszystko, czego brakowało mi w starych słuchawkach. Dobre ANC, perfekcyjną ergonomię z wygodnym sterowaniem, co sprawdza się doskonale podczas biegania i wysiłku fizycznego. Do tego świetnie brzmią i mają stylowy wygląd. Nie tylko spełniły moje wymagania, ale i potrafiły je miejscami przeskoczyć.
Aurvana Ace 2 kupisz na Amazonie
Do codziennego użytku nie potrzebuję niczego więcej. Wszystkie zalety tych słuchawek w zupełności wynagradzają mi trochę słabszą jakość rozmów za ich pośrednictwem. Łatwo to wybaczyć, szczególnie gdy patrzę na ich naprawdę atrakcyjną cenę – 399,99 zł. To obecnie moje ulubione słuchawki do trenowania, które będę zawsze zabierał ze sobą, gdy tylko wyjdę na zewnątrz.
Materiał powstał we współpracy z firmą Creative, która dostarczyła nam nieodpłatnie sprzęt do testów.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!