Recenzje Deathloop - zabójczej i (prawie) perfekcyjnej układanki
Dzień przed premierą Deathloop doczekał się pierwszych recenzji. Wygląda na to, że Arkane Studios może dodać kolejną wyśmienitą grę do swojego portfolio.
Deathloop – nowa gra Arkane Studios – doczekał się pierwszych recenzji. Dzięki temu, choć na samodzielne sprawdzenie produkcji przyjdzie nam poczekać do jutra, możemy już przekonać się, czy zespół znany z Dishonored oraz Preya dostarczył kolejną znakomitą produkcję, czy też tym razem nieco zabrakło do ideału. Zachęcamy do sprawdzenia recenzji naszego serwisu – link znajdziecie poniżej.
Deathloop – wybrane recenzje
- GRYOnline.pl – 9/10
- GameSpot – 10/10
- IGN – 10/10
- PCGamesN – 10/10
- TheSixthAxis – 10/10
- God is a Geek – 9,5/10
- Attack of the Fanboy – 4,5/5
- COGConnected – 90/100
- Destructoid – 9/10
- Game Informer – 9/10
- GamesRadar+ - 4,5/5
- Hardcore Gamer – 4,5/5
- PCInvasion – 9/10
- PC Gamer – 89/100
- CGMagazine – 8,5/10
- Easy Allies – 8/10
- Gameblog.fr – 8/10
- GamingTrend – 80/100
- Push Square – 8/10
- ScreenRant – 3,5/5
- GamingBolt – 7/10
- metascore: 88/100 (PS5 z 66 recenzji / PC z 14 tekstów)
Liczne już oceny wyraźnie dowodzą, że nie ma mowy o porażce. Deathloop to kolejna fenomenalna gra w dorobku Arkane Studios. Oczywiście dotyczy to głosu większości, bo znalazło się też kilka gorszych not, co w tym przypadku oznacza 7/10 (i jedno 6/10, aczkolwiek tekst najwyraźniej został skasowany). Te z nawiązką nadrabiają liczne ósemki, dziewiątki, a nawet kilka 10/10, szczodrze przyznawane przez recenzentów.
Kiedy okazało się, że gra uwzględni elementy sieciowe, nie brakowało osób, które z takich czy innych względów od razu spisały ją na straty. Niepotrzebnie, jak się okazuje. Deathloop oferuje ekscytujący i nietypowy (oraz całkowicie opcjonalny) tryb wieloosobowy, ale bez trudu broni się jako produkcja stricte single player. Duża w tym zasługa znakomicie wykreowanego świata (pod względem projektów poziomów studio Arkane jest wciąż ścisłą czołówką branży) oraz bohaterów. Colt i Julianna to znacznie więcej niż obowiązkowe wcielenia graczy – obie postacie łatwo zapadają w pamięć, m.in. dzięki świetnej historii oraz dialogom.
Deathloop udał się też pod względem rozgrywki, w której centrum jest motyw pętli czasowej. Większość recenzentów nie mogła się nachwalić sposobu, w jaki twórcy zdołali uniknąć potencjalnych problemów związanych z tym de facto „rogalikowym” rozwiązaniem. Choć tytuł zmusza nas do ciągłego przemierzania tych samych lokacji, to każdy restart przynosi ze sobą coś świeżego, czy to w postaci nowych zdolności, czy praktycznej wiedzy (na przykład o słabym punkcie jednego z Wizjonerów) lub informacji przybliżających warstwę fabularną. Deathloop to więc gra w dochodzenie: kolejne pętle, nawet jeśli ostatecznie zakończone niepowodzeniem, pozwalają zebrać fakty niezbędne do osiągnięcia sukcesu.
Można by jeszcze długo pisać o peanach wygłaszanych pod adresem Deathloopa i jego twórców. Jednakże nie znaczy to, że mamy do czynienia z grą doskonałą (choć takie można odnieść wrażenie po najbardziej pozytywnych recenzjach). Część krytyków natknęła się na niewielkie błędy graficzne, ale znalazło się też paru wspominających o nieco bardziej uciążliwych mankamentach (na przykład bardzo rzadkich przypadkach przymusowego zamykania gry). Inni zwracali uwagę na sztuczną inteligencję wrogów (która czasem pozostawia nieco do życzenia) oraz zakończenie wyraźnie odstające od poza tym znakomitej narracji. W co bardziej krytycznych tekstach autorzy narzekali na nierówne tempo lub zbytnią powtarzalność lokacji.
Krótko mówiąc, Deathloop to znakomity i innowacyjny FPS oraz kolejna gra dająca Arkane Studios powody do dumy. Nawet co bardziej negatywne recenzje wypadają na korzyść produkcji. Jest więc szansa, że tytuł zadowoli większość nabywców. „Większość”, bo – jak wiadomo – nie ma gier idealnych. Jak historię Colta i Julianny przyjmą gracze, dowiemy się wkrótce. Deathloop ukaże się już jutro na komputerach osobistych oraz konsolach PlayStation 5. W przypadku PC zachęcamy do sprawdzenia wymagań sprzętowych.
