autor: Mariusz Klamra
Recenzja Shogun: Total War - późno ale ciekawie
„Jest rok 1530. Przez ostatnie 200 lat Japonią rządził szogunat Ashikaga, ze stolicą w Kyoto. Niedawna wojna oninów pokazała, że Ashikaga nie mają już władzy nad wielkimi klanami. Nadszedł czas, by nowy wojownik sięgnął po tytuł Szoguna.” Takimi słowami rozpoczyna się intro do kampanii w grze: Shogun – Total War. Grze wyjątkowej z wielu powodów, przenoszącej nas w odległy czas i miejsce – podobnie jak jej recenzja, którą właśnie opublikowaliśmy. Polecamy ją zarówno tym, którzy gry jeszcze nie widzieli, jak i jej miłośnikom, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o tle historycznym i różnych nieznanych aspektach gry.
„Jest rok 1530. Przez ostatnie 200 lat Japonią rządził szogunat Ashikaga, ze stolicą w Kyoto. Niedawna wojna oninów pokazała, że Ashikaga nie mają już władzy nad wielkimi klanami. Nadszedł czas, by nowy wojownik sięgnął po tytuł Szoguna.” Takimi słowami rozpoczyna się intro do kampanii w grze: Shogun – Total War. Grze wyjątkowej z wielu powodów, przenoszącej nas w odległy czas i miejsce – podobnie jak jej recenzja, którą właśnie opublikowaliśmy. Polecamy ją zarówno tym, którzy gry jeszcze nie widzieli, jak i jej miłośnikom, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o tle historycznym i różnych nieznanych aspektach gry. Pełny tekst recenzji znajdziecie tutaj, a dla niezdecydowanych fragment wstępu:
„Średniowieczna Japonia rozdarta między klany, rządzone przez brutalnych możnowładców zwanych Dajmio. Czas w jakim twórcy umieścili grę jest najbardziej burzliwym i krwawym okresem w historii Japonii, zwanym Sengoku Jidai – wiek kraju ogarniętego wojną. Wiek haniebnych bratobójczych wojen, wyniszczających kraj i jego mieszkańców. Czasy tego okresu ujrzeć mogliśmy w wielkich dziełach Akiro Kurosawy czy też popularnym serialu „Shogun” z Richardem Chamberlainem w roli głównej (...)”