autor: Janusz Burda
Recenzja Medal of Honor: Allied Assault
Wojna, pot, łzy i twarda walka. W najnowszej strzelaninie FPP, firmowanej przez 2015 Inc. i stajnię EA Games, doświadczysz emocji, znanych dotychczas jedynie z kultowych filmów wojennych - „Parszywa dwunastka”, „Tylko Dla Orłów” czy „O jeden most za daleko”.
„Wojna, pot, łzy i twarda walka. W najnowszej strzelaninie FPP, firmowanej przez 2015 Inc. i stajnię EA Games, doświadczysz emocji, znanych dotychczas jedynie z kultowych filmów wojennych - „Parszywa dwunastka”, „Tylko Dla Orłów” czy „O jeden most za daleko”. Trudno jest jednoznacznie wskazać uniwersalną receptę na grę-hit. Niektórzy ze znanych twórców, szczególnie ci bardziej butni, potrafili wygłaszać ustami swoich rzeczników prasowych odważne twierdzenia, że oto udało im się zdobyć tę wiedzę tajemną, ten upragniony klucz do serc i umysłów graczy. Jednak rzeczywistość potrafiła szybko weryfikować tego rodzaju rewelacje, a słabe wyniki sprzedaży „Daikatany” mówiły same za siebie. Brutalna prawda jest bowiem taka, że z dobrymi pomysłami jest jak z dinozaurami na pustyni Gobi. Gdzieś tam są, tylko trzeba je wykopać. A czy zrobi to profesor, czy początkujący poszukiwacz skarbów, to kwestia solidnej pracy i łutu szczęścia – bycia o właściwym czasie we właściwym miejscu. Patrząc pod tym kątem na „Medal Of Honor: Allied Assault” i młodych jej twórców z grupy 2015 Inc. (do tej pory podpisali się tylko pod dodatkiem do „Sin” – „Wages Of Sin”), należy stwierdzić, że są to właściwi ludzie na właściwym miejscu. Wykopali i oddali do rąk graczy znalezisko na miarę Tyranosaurusa Rexa – najlepszą i najbardziej realistyczną strzelaninę FPP od czasów Half-Life ...” – Piotres |
Ciąg dalszy znajdziecie w pełnej wersji recenzji gry, do lektury której gorąco Was zapraszam :)
Recenzja: Medal of Honor: Allied Assault