autor: Bolesław Wójtowicz
Poznajemy wydawcę Broken Sword 3...
Od czasu, kiedy podjęto ostateczną decyzję o rozpoczęciu prac nad Broken Sword 3: The Sleeping Dragon, pojawiały się różne, czasem bardzo sprzeczne, informacje dotyczące tego, kto na zlecenie twórców gry, czyli firmy Revolution Software, zajmie się jej dystrybucją na rynkach całego świata. A w szczególności na tym największym, północnoamerykańskim...
Od czasu, kiedy podjęto ostateczną decyzję o rozpoczęciu prac nad Broken Sword 3: The Sleeping Dragon, pojawiały się różne, czasem bardzo sprzeczne, informacje dotyczące tego, kto na zlecenie twórców gry, czyli firmy Revolution Software, zajmie się jej dystrybucją na rynkach całego świata. A w szczególności na tym największym, północnoamerykańskim...
Mimo, iż tym razem sukces tego tytułu nie jest tak pewny jak to miało miejsce w przypadku dwóch poprzednich części, szczególnie ze względu na przeniesienie jej w pełne 3D, a jednak dość duża liczba różnej maści wydawców kręciła się wokół Rewolucjonistów, mając nadzieję na zdobycie praw do tego projektu.
Ale oto decyzja została podjęta i klamka zapadła... Rozpowszechnianiem Broken Sword 3: The Sleeping Dragon na terenie Ameryki Północnej zajmie się firma-córka Dreamcatcher Inc., czyli Adventure Company. Dystrybutor ten liczy na spore zainteresowanie graczy dziełem programistów z hrabstwa York, a tym samym oczywiście i na ogromne zyski. Swoją pewność opierają jej szefowie zaś na tym, iż tytuł ten, według nich, stanie się prawdziwym przełomem w grach komputerowych i, jak zapewniają: „...zmieni on oblicze gier przygodowych na dobre...”.
Czy tak rzeczywiście będzie, przekonamy się już za kilka miesięcy, gdyż premierę gry, tym razem oficjalnie, zapowiedziano na listopad tego roku. Ja osobiście, chociaż wciąż mam sporo wątpliwości wobec tego projektu, nie mogę się doczekać dnia, kiedy przekonam się, że nie miałem racji, wątpiąc w talent panów z Revolution Software...