Polski wymiar Sprawiedliwości kontra użytkownicy sieci P2P
Dziś na łamach Gazety Wyborczej pojawił się bardzo ciekawy artykuł poruszający temat, który w ostatnich dniach wywołał prawdziwą burzę na forach internetowych. Chodzi o akcję policji skierowaną przeciwko prywatnym użytkownikom komputerów z dostępem do Internetu, którzy używają i pobierają z sieci nielegalne oprogramowanie, firmy, muzykę, etc. Przedstawione w nim fakty wydają się jednoznacznie sugerować, iż faktycznie organa władzy zainteresowały się użytkownikami sieci P2P i tropią tych, którzy łamią prawo.
Dziś na łamach Gazety Wyborczej pojawił się bardzo ciekawy artykuł poruszający temat, który w ostatnich dniach wywołał prawdziwą burzę na forach internetowych. Chodzi o akcję policji skierowaną przeciwko prywatnym użytkownikom komputerów z dostępem do Internetu, którzy używają i pobierają z sieci nielegalne oprogramowanie, firmy, muzykę, etc. Przedstawione w nim fakty wydają się jednoznacznie sugerować, iż faktycznie organa władzy zainteresowały się użytkownikami sieci P2P i tropią tych, którzy łamią prawo.
Jak wiemy w ostatnich dniach w Zielonej Górze, Katowicach, Rudzie Śląskiej, Sosnowcu i Piekarach Śląskich policja przeprowadziła szereg rewizji w mieszkaniach prywatnych i jak zapewniają przedstawiciele tego resortu, nie była to akcja na „chybił trafił”. Z tego co ujawniono, do części osób dotarto przez pewne konkretne osoby na zasadach standardowego śledztwa (np. właściciel kawiarenki, który trudnił się piractwem w Zielonej Górze), zaś do innych prawdopodobnie dotarto przez adresy IP. Świadczy o tym zainteresowanie przedstawicieli organów władzy firmami dostarczającymi Internet do odbiorców prywatnych (np. firma Elsat z Rudy Śląskiej przekazała policji dane o swych klientach, nazwiska, adresy umowy, itp.).
Pytacie jak to możliwe? Otóż wychwycić osobę pobierającą nielegalne oprogramowanie za pomocą P2P jest prosto. Ot, wystarczy wstawić na swym komputerze/serwerze, całą gamę pirackich kopii i rejestrować numery IP tych, którzy je pobierają. Później udać się do odpowiedniego providera, pozyskać dane o konkretnym numerze IP i mamy delikwenta. Zmienne IP też nie jest tu żadną obroną, ponieważ nasz dostawca (np. TP S.A.) jest w stanie bezbłędnie określić jakie IP posiadał dany klient w taki dzień i o takiej godzinie. Reasumując strzeżcie się...
Na koniec dodam jeszcze, iż podobne akcje przeprowadzono już kilka miesięcy temu w Stanach Zjednoczonych i z pewnością możemy spodziewać się kolejnych na całym świecie – w końcu piractwo, zwłaszcza jeżeli chodzi o muzykę i filmy, to ogromne straty dla „wielkich” tego świata, a z pewnością nie lubią „oni” tracić pieniędzy...