autor: Krzysztof Bartnik
Piraci w Wielkiej Brytanii na celowniku ELSPA
Brytyjski rynek jest obecnie największym w Europie, jeżeli chodzi o ilość sprzedawanego oprogramowania elektroniczno-rozrywkowego. Blisko 33% wszystkich gier na konsolę Sony PlayStation 2, które zostały sprzedane na Starym Kontynencie, trafiło do "Wyspiarzy". Nic więc dziwnego, że Wielka Brytania to także idealny rynek dla wszelakiej maści piratów - dla nich nie liczą się bowiem starania developerów czy wydawców, a także ustanowione prawo. I właśnie dlatego, owi piraci trafili na celownik organizacji ELSPA.
Brytyjski rynek jest obecnie największym w Europie, jeżeli chodzi o ilość sprzedawanego oprogramowania elektroniczno-rozrywkowego. Blisko 33% wszystkich gier na konsolę Sony PlayStation 2, które zostały sprzedane na Starym Kontynencie, trafiło do "Wyspiarzy". Nic więc dziwnego, że Wielka Brytania to także idealny rynek dla wszelakiej maści piratów - dla nich nie liczą się bowiem starania developerów czy wydawców, a także ustanowione prawo. I właśnie dlatego, owi piraci trafili na celownik organizacji ELSPA.
Przedstawiciele ELSPA (Entertainment and Leisure Software Publishers Association) podali do wiadomości publicznej, iż w pierwszej połowie 2004 roku ich organizacja odniosła duży sukces w działaniach przeciwko nielegalnemu rozpowszechnianiu oprogramowania elektronicznego. Do czerwca bieżącego roku przeprowadzono prawie 200 nalotów na największych "hurtowników" pirackich wersji gier czy programów, konfiskując produkty, których rynkowa wartość sięga w sumie (bagatela) 2,5 miliona funtów! Ponadto, w wyrokach sądowych na kary skazano 36 nielegalnych "dystrybutorów" software'u.
Tak dobry wynik w zwalczaniu piractwa elektronicznego możliwy był dzięki staraniom wielu osób wytrwale pracujących dla ELSPA (organizacja skupia wszystkie brytyjskie firmy, zajmujące się produkcją czy wydawaniem oprogramowania), a także lokalnych władz, przyznających coraz wyższe kary dla osób złapanych na gorącym uczynku.
Od razu widać, jak bardzo brytyjska rzeczywistość różni się od naszej. W Polsce, oprócz ewentualnej konfiskaty sprzętu i nielegalnie powielonych programów, praktycznie nic takiemu "piratowi" nie udałoby się zrobić, a to ze względu na "małą szkodliwość społeczną czynu". Oby to jak najszybciej uległo zmianie...