Nocna premiera filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
O północy nastąpi polska premiera filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy. Z licznych już recenzji wynika, że siódma część kultowej sagi spełnia oczekiwania fanów.
O północy do polskich kin trafi film Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy, a więc kilka dni po tym, jak najnowsza część gwiezdnej sagi zadebiutowała w Los Angeles. Stąd też w sieci nie brakuje recenzji siódmego epizodu Gwiezdnych wojen, co do którego fani mieli pewne obawy, m.in. w związku z wykupieniem marki przez Disneya. Wszystko jednak wskazuje, że obawy te były bezpodstawne – recenzenci zgodnie chwalą Przebudzenie Mocy jako film godny pierwszych odsłon cyklu. Częściowo wynika to z zapowiadanego ograniczenia do minimum wykorzystania animacji komputerowej, ale także z powrotu starych bohaterów, jak choćby duetu Han Solo (Harrison Ford po raz czwarty) i Chewbacca. Co istotne, również nowi bohaterowie zdają egzamin: wysłany z misją na planetę Jakku Poe Dameron (w tej roli Oscar Isaac), niezależna i wychowana przez ulicę Rey (Daisy Ridley) oraz szukający odkupienia, ale niezbyt odważny Finn. Jednak największą gwiazdą wśród nowych postaci jest bez wątpienia Kylo Ren (Adam Driver), bynajmniej niebędący jedynie zastępstwem dla Dartha Vadera i na nieszczęście jego podwładnych obdarzony wybuchowym temperamentem.
Także pod względem fabuły reżyser J.J. Abrams i Lawrence Kasdan (znany m.in. z Imperium Kontraatakuje i Powrotu Jedi) nawiązują do poprzednich odsłon. Przebudzenie mocy przenosi nas 30 lat do przodu w stosunku do wydarzeń z Powrotu Jedi. Natura nie znosi próżni, a pustkę po upadłym Imperium wypełniła organizacja First Order, z własnymi szturmowcami, Mrocznym Lordem (wspomnianym Kylo Renem) oraz, rzecz jasna, diabolicznym planem. Tymczasem Poe otrzymuje zadanie znalezienia droida BB-8, przechowującego fragment niezwykle istotnej mapy. Po drodze nie zabraknie pojedynków kosmicznych i na miecze świetlne, a także wymaganego zwrotu w fabule. Historia jest przedstawiona w sposób prosty i zrozumiały, co zresztą jest cechą całego filmu. Stąd też, zdaniem niektórych recenzentów, jedna z wad Przebudzenia mocy – film jest nastawiony na dostarczenie przyjemności, a nie zaskoczenie widza. Nie jest to przesadnie istotne, skoro nawet recenzent magazynu TIME nie krył swojego zachwytu, mimo końcowego stwierdzenia, że siódmy epizod „nie daje nam zbyt wiele do zabrania do domu” (choć już serwis Movie Nations miał na ten temat inne zdanie).
Podsumowując: Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy bynajmniej nie są idealne, a z pewnością niezbyt oryginalne, ale to dokładnie takie Gwiezdne wojny, o jakich marzyli fani. Wspomnijmy też, że według hollywoodzkich ekspertów obraz Abramsa ma spore szanse na uzyskanie Nagrody Akademii Filmowej. Być może nawet uda się powtórzyć sukces oryginalnego Star Wars z 1977 roku, które zdobyło aż 7 Oskarów.