Nintendo pozywa kolejną stronę z ROM-ami. W grę wchodzą miliony dolarów
Firma Nintendo złożyła kolejny pozew w związku z nielegalnym udostępnianiem gier w sieci. Tym razem padło na stronę RomUniverse, od której wydawca domaga się znacznego odszkodowania.
Kolejna strona z ROM-ami znalazła się na celowniku Nintendo. Japoński wydawca złożył pozew przeciwko RomUniverse, domagając się 150 tysięcy dolarów za każdy przypadek złamania praw autorskich oraz do 2 milionów dolarów za każdy podrobiony znak towarowy wykorzystany przez serwis. Dodatkowo serwis ma zaprzestać udostępniania gier wideo wydawanych na urządzenia spółki z Kioto. Tekst pozwu udostępnił serwis Polygon.
Nie jest tajemnicą, że Nintendo bardzo poważnie podchodzi do kwestii praw autorskich. Mogli się o tym przekonać fani muzyki z gier giganta z Kioto, gdy firma doprowadziła do zamknięcia lub ograniczenia działalności kilku kanałów YouTube zamieszczających ścieżki dźwiękowe m.in. z The Legend of Zelda oraz Super Smash Bros. (podajemy za serwisem Kotaku). Podobną niechęcią wielkie N darzy udostępnianie klasycznych produkcji w formie ROM-ów. Dość wspomnieć pozew sprzed roku w związku z portalami LoveROMS oraz LoveRETRO. Sprawa zakończyła się pod koniec zeszłego roku – właściciele obu stron wystosowali stosowne przeprosiny, a do tego zobowiązali się wypłacić Nintendo ponad 12 milionów dolarów odszkodowania.
Jednak w przypadku ROMUniverse sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Na stronie można znaleźć pirackie wersje tytułów nie tylko z NES-a czy GameBoya, ale też 3DS-a i Switcha. Według pozwu użytkownicy pobrali gry na obie platformy łącznie około 800 tysięcy razy. Co więcej, serwis pozwala na wykupienie abonamentu premium za 30 dolarów, co umożliwia uzyskanie wcześniejszego dostępu do gier. Innymi słowy, nie dość, że RomUniverse udostępniało również nowe produkcje Nintendo, to jeszcze najwyraźniej zarabiało na tym.
Polityka Nintendo wobec ROM-ów to temat wywołujący żywe emocje. To, że wydawca pragnie chronić swoją własność intelektualną, jest jak najbardziej zrozumiałe, zwłaszcza gdy mowa o walce z nielegalnymi kopiami nowych (czytaj: łatwo dostępnych) gier. Jednak oprócz tego jest spora lista starszych produkcji z takich konsol, jak SNES czy GameBoye, których zdobycie legalnymi kanałami graniczyło z cudem. Część z nich doczekała się wydania na nowsze platformy (vide Pokemon Gold/Silver), ale była to tylko kropla w morzu.
Niemniej trzeba zauważyć, że argument o niedostępności retrogier jest już de facto nieaktualny. Od prawie roku Nintendo udostępnia kolejne klasyczne tytuły w ramach abonamentu Nintendo Switch Online. Początkowo skromna biblioteka rozrasta się z każdym miesiącem: we wrześniu gracze korzystający z usługi sieciowej Switcha otrzymali dostęp do takich perełek, jak Star Fox, Super Metroid czy Super Mario World 2: Yoshi’s Island (znane też z nieco zmodyfikowanego wydania na GameBoya Advance).
Jednak bez względu na to, czy zgadzamy się bądź nie z działaniami Nintendo w sprawie ROM-ów, firma wyraźnie nie zamierza zmieniać podejścia w tej sprawie. Dobitnie świadczy o tym wynik niedawnej rozprawy w Wielkiej Brytanii (via Eurogamer). Firma zobowiązała pięciu z największych dostawców Internetu na Wyspach do zablokowania bądź ograniczenia dostępu do czterech stron oferujących pirackie wersje gier na Nintendo Switch.