Nie dajmy się samym ocenom, czytajmy recenzje gier
Czytam recenzje z której wynika, że to kupsztal, albo co najwyżej przeciętna gra, a potem ocena 7, albo 8/10.
Jak mam interpretować to co było w recenzji jak gra dostaje dobrą ocenę?
Jak jak gra ma wady, a potem dostaje wysoką ocenę, to ta ocena pozwala mi określić, jak te wady ostatecznie wpływają na całą grę, ale jak przez pół recenzji są same wady, a potem w podsumowaniu nic z tego nie wynika, to ja już nie wiem jak mam odbierać ocenę końcową.
Największy problem jest zawsze grami Nintendo i Sony.
Pokemony mogą być gnojone od góry do dołu, a potem 8.5/10.
Zacznijcie pisać recenzje, to ludzie zaczną czytać recenzje.
*fixed.
Można patrzeć na recenzje, ale głównie od graczy, a nie przekupionych recenzentów.
Czytam recenzje z której wynika, że to kupsztal, albo co najwyżej przeciętna gra, a potem ocena 7, albo 8/10.
Jak mam interpretować to co było w recenzji jak gra dostaje dobrą ocenę?
Jak jak gra ma wady, a potem dostaje wysoką ocenę, to ta ocena pozwala mi określić, jak te wady ostatecznie wpływają na całą grę, ale jak przez pół recenzji są same wady, a potem w podsumowaniu nic z tego nie wynika, to ja już nie wiem jak mam odbierać ocenę końcową.
Największy problem jest zawsze grami Nintendo i Sony.
Pokemony mogą być gnojone od góry do dołu, a potem 8.5/10.
Dokładnie. Nie można polegać na ocenach recenzji większości "dziennikarzy growych", bo skala ocen od bardzo dawna jest kompletnie wypaczona.
Tak będzie zawsze. Nie da się obiektywnie ocenić gry.
Jeden kupi nową Fifę i powie wow najlepsza część jaka wyszła i da 10/10.
Drugi powie no super aktualizacja za 2 stówki.
Jeden zagra w The Last of Us i powie wow arcydzieło a drugi meh średniak 5/10.
Nie ma znaczenia duży portal czy pojedyncza osoba.
Chociaż jeżeli jest jedna osoba np jakiś youtuber to jest łatwiej ocenić czy jego gust jest zbliżony naszemu.
Jak mam interpretować to co było w recenzji jak gra dostaje dobrą ocenę?
Dokladnie tak jak sugeruje tytul tego artykulu. Olewaj oceny, ktore niekiedy wynikaja z pewnych wzgledow a dopiero z recenzji dowiadujesz sie jak jest :)
Ale my mówimy o dwóch różnych rzeczach
Co innego gdy jeden wystawi dobrą ocenę a drugi złą
A co innego ten sam jeden człowiek pisze w recenzji same wady i mówi że gra to chłam a wystawia ocene 7/10
Albo na odwrót, wychwala gre pod niebiosa przez całą recenzje a ocene wystawi 6/10
Skala 10 punktowa jest nieprzydatna, tylko rozmywa ocene gry czy filmu. Daje oceniajacemu za duzo swobody i tym samym pozwala mu na chowanie sie za 'subtelnymi roznicami miedzy 6 a 9 oraz zalozeniem subiektywizmu oceniajacego'.
Tymczasem za oceny powinno sie brac odpowiedzialnosc. Dlatego lepsza, bo prostsza i bardziej przejrzysta jest skala 1-5.
1 - smierdzi
2 - trzymaj sie z daleka
3 - tylko dla fanow/zdesperowanych, powazne niedopatrzenia
4 - dobre, mozna grac czy obejrzec
5 - bardzo dobre, lub wybitne; przymyslana tresc lub swietna rozrywka, wiekszosc bedzie miala dobra zabawe, chyba ze to nie twoj gatunek.
Oceny są dobre, ale nie jedna, główna. Powinno to być rozdzielone na technikalia, gameplay, feeling i ogólny fun płynący z gry.
Można patrzeć na recenzje, ale głównie od graczy, a nie przekupionych recenzentów.
Problem w tym, że recenzje "graczy" to też już żaden wyznacznik. Skoro przed premierą lub w dniu premiery mogą wystawić 0/10 lub 10/10 BO TAK to już nie pozostaje nic innego jak samemu z gameplay'ów, trailerów wywnioskować czy nam się dana gra spodoba czy nie.
Ewentualnie poczekać na obniżkę by potem nie żałować wydania 300zł. Tyle dobrze jeszcze, że nawet jak się na konsoli kupi grę na premierę, to zawsze można odsprzedać, choćby na drugi dzień.
Recenzenci przynajmniej zagrali w ta gre a wiekszosc ocen graczy pochodzila.na poczatku od ludzi ktorzy widzieli ja tylko na yt i wyrazili swoj bol dupy najnizsza ocena ze skali. Faktycznie jest sie czym sugerowac.
Recenzenci przynajmniej zagrali w ta gre
recenzenci grali w wiele gier którym dali wysoką ocenę a podczas premiery gry okazały się kupsztalami
Jedyne miejsce gdzie oceny graczy są w miare miarodajne to Steam, bo tam trzeba grę posiadać, a nie jak w przypadku Meta, gdzie można wystawić sobie najniższą ocenę, bo tak.
No właśnie, "w miare", kiedy można ocenić grę na steamie nie grając w nią lub uruchamiając na jedną minutę, nawet te oceny trzeba filtrować.
Nie czytam recenzji, opinii, nie patrzę na oceny. Wystarczy mi rzut okiem na obrazki i gameplay na Youtubie, reszta to własne wyczucie. : >
Zacznijcie pisać recenzje, to ludzie zaczną czytać recenzje.
*fixed.
Na szczęście dziś istnieje youtube i zapisy rozgrywek z gier. Kiedyś trzeba było wierzyć bezgranicznie w słowo pisane. Teraz obraz znaczy więcej, niż milion liter.
Nie będę czytał waszych recenzji gdzie gówniane gry typu ten bf 2042 dostają 7, a dobre gry takie jak np ghostwire tokyo też dostają 7, jak wasza rzetelność w pisaniu jest taka jak w ocenach to strata czasu, tvgry to samo "znowu to zrobili" xd. Pomijam już fakt że wolicie pisać jakieś badziewne artykuły(np ten), gdzie jedyne co warto zrobić to wejść i dać minusa, niż pisać faktyczne recenzje.
Ja najpierw gram a potem czytam recenzje i wtedy widzę jak recenzent zachwyca jakąś grę a mi to się nie podobało czy na odwrót. Recenzje i oceny gier to nie wszystko. Np. Murdered: Soul Suspect ma niskie oceny a mi gra się bardzo podobała.
Dla mnie kwestia oceny gry jest prosta i następująca: zaznajomienie się z podstawowymi informacjami i materiałami promocyjnymi, po czym obejrzenie gameplayu na YT po premierze i ocena, czy gra jest dla mnie, czy nie. Jeśli tak - gram i potem oceniam według swoich doświadczeń. Jeśli nie - nie gram i ewentualnie wyrażam swoje zdanie o tym, co mi się nie spodobało i co spowodowało, że w grę nie zagram.
Nie zapomnę branży tych 8 i 9 wystawianych Cyberbugowi. Kto tyle dał wtedy na premierę, ten się skompromitował jak media.
Coś z tak rażąca ilością błędów więcej niż 5/10 nie zasługuje bo to nie działa, a jak coś nie działa tzn. że jest do d.py.
Pieprzenie. Jak miałeś kiepski sprzęt, to nie działała.
Myślisz, że tylko bugi były problemem tej gry? Słyszę ten argument od premiery.
Bez bugów i z optymalizacją to jest gra na max 7.5.
6/10 wersja premierowa na PS4.
Średniak z okazjonalnymi przebłyskami geniuszu.
Miał być wielki RPG z wyborami, a wyszedł liniowy looter shooter. Dodatkowo wypchany aktywnościami przypominającymi Ubi Grę.
Niestety rozczarowanie.
Zagrać można, ale bez szału po wyraźnie lepszym (ale nie doskonałym) Wiedźminie 3.
Mnie tam bugi raczej nie przeszkadzały (poza tą głupią policją), tyle, że gra zupełnie przeciętna (w porównaniu z TW3 nawet nie ma czego porównywać). Gdyby nie Panam to byłbym już o niej nie pamiętał. Takie 7/10. Oczywiście to moje zdanie (w TW3 mogłem grać 600h, w CP77 wystarczyło mi mniej jak 70h, z czego ze 20h oglądałem Panam - najlepszy element gry imo).
Tylko ta widniejąca ocena to jest problem, trudno sprowadzić cały produkt, tak często różnorodny i rozbudowany do jednego numerka.
Szczególnie, gdy skala tego numerka przez lata została kompletnie wypaczona, ocena od 1 do 10 to najgorsza skala jaka może być i jest tak celowo, bo ta skala wspaniale zawyża oceny, słabe gry wyglądają lepiej, nawet przy niższej ocenie, co pasuje zarówno mediom z reklamami od wydawcy, jak i samym wydawcom.
Takie 7 czy nawet 6/10 jeszcze wygląda "ok", ale w praktyce to 3-3.5/5, już nie wygląda tak dobrze co, to nawet nie jest dobra gra.
Więc jeżeli już to trzeba by najpierw przestać używać skali 10, a przejść na maks 5.
Nie mniej, to nadal naiwne rozwiązanie, najlepiej to by było zerwanie z tym całkowicie i ocena każdego ważniejszego aspektu osobno, jeżeli w grze występuje i tak samo recenzje powinny być standaryzowane na te elementy oceny.
Czyli osobno oceniać fabułę, postacie, gameplay, klimat, dialogi itp. tyle składowych ile wyjdzie z obcowania z grą, te które czuć, że są ważne i obecne w całej grze.
Może być gra, która ma świetną fabułę, ale słaby gameplay i na odwrót, klasyczna ocena będzie jakąś średnią, która nic nie mówi, a że ocenia całość to całość będzie średnia, gdyby były osobne oceny na dane elementy to nie ma problemu, od razu byłoby widać czy dany aspekt tej gry jest dla nas.
Prawda taka, że nie ma gier idealnych, takie zdarzają się rzadko, zawsze jest coś co nie gra, co można by poprawić, więc nie da się grać tylko w gry idealne, ale dało by się wybierać tylko te, które mają najlepiej oceniane dane aspekty, które nas najbardziej interesują.
To byłby system bardziej przejrzysty niż jedna ocena, która ma ocenić całość czy tak naprawdę nic, choć można i całkowicie zrezygnować z ocen i po recenzji danego aspektu tylko dopisywać czy ogólnie ten aspekt jest słaby, dobry czy rewelacyjny itp.
Czytalem recenzje do czasu, gdy zmarnowaliscie *amazing* na kawalek kurczaka.
Ja się kilka razy przejechałem na recenzji gier
Wszyscy tak zachwalali dragon Age Inkwizycja a okazał się niegrywalnym gniotem
Recenzja która jest subiektywna. To po co mi takie coś? Tobie się może podobać, a ja strace przy tym czas. Oglądam zwiastun, i wiem czego mogę sie spodziewać. I po prostu wiem co mam obejrzeć, a ocenę oglądam potem. Recenzję gry sobie mogę poczytać, bo wywnioskuję z niej, jakie są wkurzające mechaniki, czy podoba mi się cokolwiek.
Recenzja z samej swojej natury musi byś w pewnym stopniu subiektywna. Nie da się zrobić zupełnie obiektywnej recenzji. Możesz np. napisać, że gra wymaga karty X, procesora Y i Z GB pamięci. Ale jak już napiszesz, że gra ma wysokie/niskie wymagania sprzętowe, to już jesteś subiektywny. Możesz napisać, że gra ma tekstury w rozdzielczości X, każdy model składa się z Y wielokątów i jest raytracing. Ale jak już powiesz, że mimo wysokiej rozdzielczości tekstury są brzydkie, to znów jesteś subiektywny. Gameplay, styl artystyczny, muzyka, przyjemność z gry, to wszystko jest subiektywne.
Zamiast mówić o obiektywizmie czy subiektywizmie recenzji, mówmy o jej profesjonalności, czy też raczej rzetelności. Recenzent nie zawsze może recenzować tylko swój ulubiony gatunek i czasem dostaje coś, co mu zupełnie nie pasuje. I jak widzi, że wszystkie elementy są zrobione porządnie, błędów brak, to nie może dać 1/10 tylko dlatego, że nie lubi danego gatunku. I w drugą stronę: dostaje grę z gatunku, który bardzo lubi, ale od błędów się roi, reszta technikaliów też taka sobie, to choćby się dobrze bawił, bo gatunek lubi i jest w stanie przymknąć oko na problemy i się dobrze bawić, to nie może wystawić 10/10.
Podsumowując, osobiste preferencje zawsze będą miały jakiś wpływ na odbiór gry, ale nie mogą rzutować na ocenę w stopniu, który całkowicie ją wypacza.
Powiedz to redaktorom, może jak przestaną dawać na miniaturkę wielkie ILE NA DZIESIĘĆ?! to ludzie zaczną czytać xd
Wielgachna liczba na kolorowym tle u góry samej recenzji też nie pomaga.
Nie czytajcie w ogóle.
Znajdźcie sobie recenzenta na yt któremu podobały i nie podobały się te same gry co wam.
Recenzja nigdy nie będzie obiektywna i tyle. Warto poczytać po prostu o grze, posprawdzać opinie graczy czy obejrzeć gameplaye na YT, aktualnie jest mnóstwo możliwości żeby nie kupować kota w worku. Recenzje czytam raczej z ciekawości i nie są one wyznacznikiem jakości gry a jedynie pomocą w decyzji o zakupie.
Praktycznie nie czytam polskich recenzji. Hejterzy mogą się pienić na to i tamto a ja wpadam na Metacritic i wiem co się faktycznie dzieje.
Podzielam zdanie autora (choć pewnie bym się spierał w szczegółach). Recenzja powinna 1. dostarczać informacji na temat danego produktu 2. poszerzać perspektywę odbiorcy tak aby mógł dostrzec w produkcie więcej (zarówno wad jak i zalet) niż przy samodzielnym obcowaniu z produktem. Jednak żeby mogło się tak zdarzyć, recenzja powinna dążyć do maksymalnej obiektywności (dążyć ponieważ jej pełne osiągnięcie nigdy nie jest możliwe). Problem w tym, że wiele recenzji, również tych na GOLu, z założenia pisane są jako teksty czysto subiektywne. I przez to dostajemy recenzje obfitujące w, jak sam to autor niniejszego tekstu określił, beztreściowe wyrażenia typu "fajny", "sympatyczny". Ostatecznie taka recenzja często przypomina raczej upust świeżych wrażeń niż rzeczywistą analizę danej produkcji.
Co ciekawe - kiedy ostatnim razem prezentowałem to samo spojrzenie, bodajże pod tekstem dotyczącym TLoU, zostałem zbyty stwierdzeniem, że recenzja jest zawsze subiektywna więc nie można wymagać od recenzenta niczego ponad relację z doświadczanych podczas gry emocji.
Mam nadzieję, że recenzenci GOLa będą kierować się ideałem zakreślonym poniekąd w tym artykule i będziemy dostawać recenzje pogłębione, precyzyjnie określające elementy znajdujące się w danej produkcji, sięgające po specjalistyczną wiedzę (z zakresu np. technicznych rozwiązań stosowanych w branży, teorii gier, literaturoznawstwa, "story-tellingu" etc.).
Ciekawym rozwiązaniem byłoby również wrzucanie recenzji dłuższy czas po premierze tytułu. Wiadomym jest, że czytelnicy oczekują gotowej opinii wygłoszonej już w dniu premiery. To jednak wymusza na recenzencie pośpiech przy ogrywaniu produkcji, nie pozwala na dokładniejsze zapoznanie się z nią i przemyślenie poszczególnych aspektów. Nie można również pominąć faktu iż w dniu premiery recenzent jest pod dużą presja fanów, antyfanów i wydawcy, który grę dostarcza. Dlatego warto by czasem wrzucić recenzję napisaną np. pół roku po premierze kiedy emocje opadły a sam recenzent miał więcej czasu na przemyślenia/przeszedł grę jeszcze raz itp.
W każdym razie kierunek zakreślony w powyższym artykule wydaje mi się jak najbardziej słuszny, z tym, że to na recenzencie spoczywa w pierwszej kolejności obowiązek sprawić by to ocena była dodatkiem do recenzji a nie recenzja "usprawiedliwieniem" załączanym do oceny. Życzę recenzentom GOLa by tego się trzymali, celowali w obiektywizm, poszerzali własne horyzonty i konteksty, ćwiczyli umiejętność krytycznego myślenia i dawali sobie czas na dokładne przemyślenie i rozpracowanie produkcji.
W zeszlym roku, czytalem tutaj recenzne o grze aaa, ktora byla fest zabugowana, z mega problemami technicznymi, ktorymi boryka sie do dzisiaj, bylo wiecej minusow niz plusow a gra dostala 7/10 ??
Obecnie portale boją się wystawiać grom poniżej 6/10. Niestety, również i gracze przywykli do tej niepełnej skali.
Dla mnie przeciętniak to 5/10. Zagrać od biedy można, ale raczej tytuł bez szału gdy dostępne są lepsze gry. Grywalna, dość dobra gra, od 6/10.
Ale wystaw teraz 5/10 jakiejś grze publicznie, to ludzie odbiorą ją za kompletnego gniota co jest dla niej niesprawiedliwe.
Widzisz problem?
Innym problemem są tytuły AAA. Tu po prostu czasem bogaty wydawca gry płaci portalom (w różnej formie, nie tylko pieniędzmi, ale np. dostępem przedpremierowym do przyszłych tytułów, czy innymi "bonusami").
Ja wam powiem jaką mam metodę sprawdzenia czy gra jest dla mnie i dlaczego jest ona niezawodna: Oglądam przez chwilkę gameplaye albo krótkie odcinki pokazujące rozgrywkę i już wiem czy ta gra jest dla mnie. Nie ma za co.
Ok, ale co w przypadku, gdy gra jest generalnie bardzo zabugowana, a fragment który widziałeś już nie? Myślisz sobie: ale fajne, kupię. A potem rozczarowanie.
Albo gdy widziałeś fragment ukazujący tylko lepszą część gry (np. 1 rozdział w Elex 2) a już drugiej połowy gry, wyraźnie gorszej (ponownie wspomniany Elex 2, ale 3 i 4 rozdział)już nie?
Obejrzenie gameplayu jest jednak na pewno bardzo dobre żeby sprawdzić, czy dany tytuł w ogóle podchodzi pod nasz growy gust. Później jednak warto chociaż spojrzeć na recenzje czy opinie randomowych graczy w internecie.
TLDR:. Obejrzenie samego filmiku to za mało.
To ja sprzedasz, chyba ze kupujesz wersje cyfrowe to juz nic ci nie pomoze.
Ja ogólnie zwolennikiem recenzji nie jestem, czytam je oczywiście jeśli jakaś gra mnie interesuje, ale zdecydowanie bardziej wolałbym, żeby tego typu teksty były pisane w taki sposób, który podczas czytania budowałby opinię czytającego.
Co mam na myśli? Otóż jak wiemy recenzja z założenia jest tekstem opiniotwórczym, autor tekstu często stara się być obiektywny, ale nie jest to możliwe, bo i tak musi wypisać co uważa za wadę, co za zaletę i jaką ocenę daje danej produkcji. Co za tym idzie, czytający bardzo często ślepo podąża za tym co recenzent napisze, prosty przykład "kiepska fabuła", "nudny gameplay", nie raz i nie dwa w recenzjach przewijają się takie sformułowania i bardzo często ludzie potrafią się do danej gry zniechęcić, bo kilka subiektywnych zdań autora o tych aspektach już stopniowo buduje w głowie czytającego opinię zbieżną z tym co przekazuje recenzent i "no nie kupię bo skoro nudna i słaba fabuła to szkoda czasu", tak samo w drugą stronę, coś przesadnie chwalonego przez recenzentów, często też napędza sprzedaż, bo ludzie przeczytają "wow jaka super gra, muszę ją mieć same 9 i 10".
A dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego że sam wielokrotnie przejechałem się na recenzjach gier i dzisiaj gdybym bazował na ocenach i opiniach recenzentów to ominęłoby mnie naprawdę dużo produkcji w których ostatecznie bawiłem się wyśmienicie. Z kolei gry oceniane na wspomniane już 9 i 10 też nie zawsze są tak wybitne jak to w recenzjach jest opisane i czasami się dziwiłem skąd tak wysokie noty w niektórych przypadkach.
Oczywiście, czasami jak najbardziej ciekawi poznać opinię recenzenta i wejść z nim w dyskusję z czym się zgadzamy a z czym nie, ale nie oszukujmy się, to powinien być odrębny dział, główny tekst, przybliżający czym jest dana produkcja i jaka ona jest, powinien przede wszystkim być pozbawiony opiniotwórczych wstawek, funkcjonować jak opis tylko zdecydowanie bardziej rozbudowany. A na podstawie zawartych w takim tekście informacji, czytający sam decydować czy mu się jakiś aspekt podoba czy też nie, bez odgórnie sugerowanej opinii.
Doskonale wiem, że są ludzie którzy nie wierzą bezgranicznie recenzjom i nie jest ich tak mało, ale wciąż lwia część nawet tu w komentarzach pod różnymi tekstami potrafi błysnąć, stawiając na piedestale cyferki z recenzji czy metacritica, co jasno sugeruje że budują swoją opinię o grze na podstawie tego co ktoś mówi, a nie tego co sami uważają.
Taki opis brzmi niezbyt zachęcająco - ale tu wchodzi opinia recenzenta, który np. zaznacza, że początkowo sam nie był przekonany do tak skonstruowanej rozgrywki, ale ostatecznie spodobała mu się na tyle, że ciężko mu było się oderwać. Wszystkie pojedyncze elementy świetnie ze sobą współgrają, tworząc coś szalenie interesującego - a w teorii mającego niewielkie na to szanse.
Rzucanie ogólnikami raczej nigdy nie jest dobre. "Nudny gameplay" i "nieciekawa fabuła" nie mówią zbyt wiele, dlatego podobne stwierdzenia zwykle funkcjonują obok jakiegoś zarysu. Jeśli samodzielnie - no to jest problem. Sama fabuła może poruszać ciekawe zagadnienia, ale być tragicznie prowadzona, mieć kiepską reżyserię. Może też z drugiej strony - mieć stosunkowo nieciekawą treść (oklepaną już ze wszystkich stron), ale podaną w sposób angażujący. Takich przykładów jest przecież multum.
Recenzje funkcjonują już od wielu lat. Mają charakter zarówno informacyjny (przybliżenie charakterystyki danego dzieła), jak i wartościującą - ostatecznie też zniechęcającą lub zachęcającą. Samo ocenianie jest rzeczą subiektywną. Krytyk ocenia dane dzieło na podstawie tego co zna i ceni. Dlatego ja osobiście uważam, że najlepsze recenzje pochodzą zwykle od osób, które w danym gatunku siedzą i jeszcze nie są nim doszczętnie obrzydzone. Taka osoba potrafi rzucić porównaniem do kilku innych tytułów i stwierdzić jak dane elementy na ich tle wypadają. To z kolei w głowie odbiorcy kreować może jakiś obraz. Można też w drugą stronę - stwierdzić, że czegoś podobnego jeszcze nie było.
No ale jest jeszcze kwestia odbiorcy. Nigdy nie podejrzewałem, że recenzje stana się tworem tak kłopotliwym. Każdy czytelnik powinien sam wiedzieć, sposób myslenia którego recenzenta najbardziej mu odpowiada. Takie zaufanie buduje się przez jakiś czas. Ja osobiście nikogo takiego nie mam - kieruje się skrawkami informacji, jak zrzuty ekranu, opis gry, fragment rozgrywki na YouTube. Recenzja pełni dla mnie funkcję ciekawostki, podobnie jak średnia ocen. Uważam, że w większości przypadków są pisane przez nieodpowiednie osoby, ale to juz moje osobiste przekonanie, kogoś zresztą nieco uprzedzonego do dzisiejszej branży jako całości.
Mi wystarczą komentarze oraz gameplay yt :) niektóre 6.0 są prawdziwymi kotami :D
Zacznijmy od tego że sama skala oceniannia gier jest zepsuta i nic nie mówi skoro oceny poniżej 6 po prostu nie istnieją i nikt ich nie daje z niezrozumiałego mi powodu.
Ja czytając recenzje tutaj nawet nie patrze na ocene tylko od razu przechodze do plusów i minusów wyznaczonych przez redaktorów a potem do samej recenzji, bo sama ocena jest pusta.
Realnie gry które które dostają 8emki są grami na 6 albo 6.5 a jeśli ktoś zobaczy przy grze 6/10 uzna to za negatywną recenzje, co przecież jest bzdurą bo tak naprawde jest to ocena ostatecznie pozytywna jednak przez zepsutą skale 6/10 jest uważane za coś mniej więcej 3/10
Jaki w ogóle jest sens czytania recenzji, tym bardziej oglądania gameplaya czy opinii na YT? Przecież w ten sposób człowiek tylko traci przyjemność z "odkrywania" danego tytułu. Najlepiej samemu kupić grę i się z nią zapoznać. Odbiór danego gracza nie musi się pokrywać z odbiorem tzw. recenzenta czy innych graczy.
Ale na jakiej podstawie Twoim zdaniem powinniśmy brać tą grę do "zakupu" ? Na podstawie materiału marketingowego czy ot kupować każdą? Osobiście oglądam dość spory kawałek rozgrywki z gry (nie recenzji, ani żadnej sponsorowanej rozgrywki, bo słychać jak jest sponsorowana). Jak chce zagrać to gram, jak wydaje się nudna/ciekawsza do oglądania niż ogrania to oglądam. Tak jest całkiem sporo gier, których nie chce mi się ogrywać, bo to strata czasu, a fabułe gdzieś tam przy innym zajęciu miło czasem obejrzeć.
Osobiście jestem w stanie obejrzeć całkiem spory gameplay, po czym kupić grę i prawie nie pamiętać, że to już widziałem. Są takie tytuły, w których już po kilku godzinach gameplaya widzisz, że ta gra, to zapętlone coś, na co nie warto wydawać kasy. Jest taka gra coop z superbohaterami, co dość niedawno wyszła, czy Anthem. Czas unikalnej rozgrywki jest w tych grach poniżej 10h...
Rozumiem o czym mówisz - jednak ja mam inaczej. Jeśli coś zobaczę czy przeczytam to już to zapamiętuję. Oglądam tylko zapowiedzi gier i gdy uznam, że mnie zainteresuje, to gdy produkt się pokazuje (no teraz to już 2 - 3 miesiące po premierze, preordery przestałem robić gdyż gry wychodzą często w złym stanie na premierę, ale mam i takie - np. ME:Andromeda, które zamówiłem przed premierą, ale zagrałem w nie dopiero po 3-5 latach) to go kupuję i sam sprawdzam czy warto mu poświęcić czas.
Na ogół się nie mylę - np. z takim CP77 zupełnie się nie nastawiałem (nie podoba mi się setting), później któryś z gości (i to na tym forum) bombardował zrzutami z Panam, patrze na zrzut - niczego się nie dowiaduje o grze, tylko model 3D mi się podoba - mówie, OK kupię, zobaczę co to. Gra średnio mi się podobała jak przypuszczałem wcześniej, ale Panam za to bardzo -) więc nie żałuję. Widzę np. zapowiedź Starfield - i już wiem, że kupię, byłby zapowiedziany Dishonored 3 to też byłbym kupił.
Z gier, które ostatnio kupiłem tylko od GoW i AC:V się odbiłem (kiedyś je skończę), ah i jeszcze nie podoba mi się Elden Ring - w sumie jak na RPG to nuda - tyle, że ma czasem śliczne widoki to od czasu do czasu włączę. Poza tymi tytułami od jakiegoś 2017 roku nie trafiłem nudnych pozycji i nie straciłem ani sekundy na oglądanie gameplayu na YT czy czytanie recenzji - no - poza zapowiedziami gier (jest zapowiedz, wnioskuję czy mi się spodoba, jeśli tak to kupuję i gram).
Ludziom oceny nie pasowały, więc byłe największe pismo o grach w kraju wprowadziło brak ocen. Było jeszcze więcej narzekań, więc je przywrócili.
Oceny bywają dziwne. Największą pomyłkę pamiętam jak dziś w jednym z pism. W tym samym numerze nazwali Dungeon Siege grą przeciętną, a M&M IX był dla nich rewelacją i kandydatem na grę roku.
Oceny były i będą. Ale nie każdy na nie patrzy.
TO PISZCIE TE RECENZJE zamiast publicystyki o tym, ze jakis gracz gdzies pierdnal grajac w jakas gre.
Dokładnie tak. Od siebie dodałbym jeszcze, że prawdziwe recenzje, a nie te krótkie popierdółki. Ja wiem, że czytanie czegokolwiek dłuższego, niż kilka zdań to dziś wymierająca sztuka, zwłaszcza w sieci, ale bez przesady.
Opinia: Nie dajmy się samym ocenom, czytajmy recenzje gier
Wasze recenzje i oceny są zazwyczaj zawyżone i nie obiektywne. Każdy ocenia gry według własnego gustu i upodobań. Jedynym słusznym wyznacznikiem jest gameplay na YT, a najlepiej byłoby gdyby można było ograć demo przed zakupem.
Jak zaczniecie pisać coś warte przeczytania, a nie "moja opinia o..." to może ktoś przeczyta.
I oczywiście nie ma to NIC wspólnego z tym, że trzeba wykupić 'abonament premium' żeby mieć dostęp do całej recki na waszej stronie... :)
Ja mam wrażenie, że wielu recenzentów wystawia ocenę danej grze na podstawie tego co zapewne zostanie naprawione w niedalekiej przyszłości. Niedaleko szukać (jestem przekonany, że wręcz to był powód dla którego został napisany ten tekst) - Battlefield 2042. Tak, gra była straszna na premierę - pełna bugów, zła optymalizacja, dziwne pomysły z operatorami i mapami z dziwnymi rozwiązaniami ale z ogromnym potencjałem. Sam nie wierzyłem, że DICE się nie zreflektuje i jej nie naprawi i zapewne wiedział to samo autor wystawiając ocenę 7/10. Uważam, że to bardzo złe gdyż pokazujemy twórcom, że mogą wydawać gry w wersji BETA jako niby końcowy produkt dając nadzieję, że może uda im się szybko doprowadzić to wszystko do ładu i składu. Tak, dzisiaj Battlefield 2042 jest świetny, do operatorów się przyzwyczaiłem, bugi zniknęły i chętnie do niego wracam mimo ogromej ilości innych gier które ogrywam ale jak to się mówi - NIESMAK POZOSTAŁ. To samo zrobili przy okazji Battlefield 5 więc boję się pomyśleć jak kolejna część będzie wyglądała na premierę...
Uczcie się od quaza jak się recenzuje grę. Żadnego hypu, czy gra jest pełna błędów ale super. Bardzo chłodne spojrzenie na każdy tytuł.
Aby przeczytać recenzję albo artykuł albo gra, albo artykuł musi być ciekawy. Ten tekst chociażby jest dobrym przykładem lania wody, można by go zdecydowanie skrócić. Kojarzą mi się podobnie dłuuugie wywiady polityków, czy debaty w sejmie.
Najlepiej jakby ocena gry była na samym początku w tym punkty, za co jak w CDAction, a dopiero potem w tej samej kolejności rozwinięcie jeśli komuś się chce czytać.
Ważny temat i cieszę się, że go poruszyłeś. Jako gracze staliśmy się niewolnikami ocen w takim stopniu, że większość dawno już przestała rozumieć czym one są i to, że za każdym durnym, abstrakcyjnym i nigdy nie znaczącym tego samego numerkiem stoi cały szereg argumentów i tez, nadających w przypadku KAŻDEGO numerka inny kontekst.
Próba sprowadzenia tak skomplikowanych dzieł popkultury jak gry do pojedynczego numerka to jest wielka krzywda, którą sami sobie wszyscy kolektywnie zrobiliśmy budując latami kult metakrytyka. Nie było warto, a w obecnym kształcie internetu będzie już tylko gorzej.
Efekty zresztą już widać. Recenzje "nikogo" nie obchodzą. Obchodzi tylko abstrakcyjny numerek, z którym można przeprowadzić abstrakcyjną kłótnię albo dopisać go do nie mówiącej tak naprawdę niczego, ale jakże wygodnej średniej na meta.