Najlepsze CGI już zobaczyliśmy - Davy Jones w Piratach z Karaibów wyglądał rewelacyjnie, dlaczego teraz efekty są gorsze?
Davy’ego Jonesa z Piratów Karaibów często uznaje się za najbardziej realistyczną postać stworzoną komputerowo, a dzisiejsi bohaterowie powstali przy użyciu CGI często nie są tak udani. Dlaczego?
CGI daje filmowcom ogromne możliwości – dzięki generowanym komputerowo obrazom twórcy mogą pokazać widzom wszystko, co tylko zapragną. Dzięki nim fani Piratów z Karaibów zobaczyli Davy’ego Jonesa, który – choć powstał lata temu – nadal wygląda świetnie i niektórzy uznają go za niedościgniony wzór użycia tej technologii.
W ostatnich latach filmy powstałe z wykorzystaniem CGI często rozczarowują bowiem widzów i dotyczy to m.in. produkcji Marvela. Dlaczego teraz efekty wizualne wyglądają gorzej, skoro – jak moglibyśmy przypuszczać – przez ostatnie kilkanaście lat technologia poszła do przodu?
Odpowiedź na to pytanie przynosi materiał twórców kanału CGY, którzy zastanawiają się, dlaczego Davy Jones z Piratów z Karaibów wydaje się taki realistyczny, choć stworzono go wiele lat temu.
Wpływ na to, jak świetnie wypadła ta postać, ma sama kreacja Billa Nighy’ego. Bo choć wykorzystano technologię przechwytywania ruchu, to aktor miał co grać – pokazywano go w emocjonalnych scenach dialogowych, a nie – jak to bywa w przypadku postaci z filmów superbohaterskich – w akcji, która często nie daje takich możliwości zaprezentowania mimiki.
Twórcy materiału zwracają też uwagę, że najtrudniejszym elementem do stworzenia przy użyciu CGI jest skóra. W przypadku Davy’ego Jonesa widzimy zaś jedynie mały jej fragment – zajmuje ona stosunkowo niewielką powierzchnię twarzy bohatera – tę część, która służy przekazywaniu emocji.
Specjaliści od efektów specjalnych mogli więc skupić się tylko na tym małym fragmencie Jonesa i poświęcić mu bardzo dużo uwagi. Inaczej wyglądała sytuacja np. z Thanosem z Marvela, u którego odsłonięta była bardzo duża powierzchnia ciała.
Sporą część twarzy Davy’ego zajmują zaś macki – widzowie nie wiedzą, jak powinny one – w przeciwieństwie do skóry – wyglądać. Odbiorcy z łatwością je więc akceptują. Za to, jak świetnie wypadł Davy Jones, odpowiada też idealne wykorzystanie CGI – stworzono postać, która bez efektów specjalnych nie mogłaby zaistnieć.
W przypadku czarnych charakterów z innych widowisk użycie CGI często nie było niezbędne i nie wynikało z niego nic znaczącego dla fabuły. Twórcy kapitana Latającego Holendra z Piratów z Karaibów wykorzystali zaś, to, że jest to postać stworzona komputerowo, wkomponowując do filmu unikalne sceny – takie jak np. gra na organach mackami z brody.
Na plus w przypadku Jonesa działa też użycie światła, które odbija się od powierzchni mokrej skóry Davy’ego i to, że oświetlona „zachowuje się” jak prawdziwa. Dzięki temu nie wydaje się ona plastikowa.
Dlaczego więc teraz nie udaje się tworzyć tak realistycznych postaci przy użyciu CGI? Być może artyści nie są tak pomysłowi jak filmowcy z Piratów z Karaibów i nie wracają uwagi na ograniczenia efektów komputerowych.
Wytłumaczenie może być jednak jeszcze prostsze – twórcy nie mają na to wystarczająco dużo czasu. Na to bowiem wielokrotnie w przeszłości narzekali pracownicy Marvela, którzy wyjawili, że często do dystrybucji trafiały tak naprawdę niegotowe jeszcze dzieła.