autor: Bolesław Wójtowicz
Myst - powspominajmy... cz. 5
Informacja o tym, że już niedługo na rynku pojawi się czwarta część sagi poświęconej cywilizacji D’ni, obiegła świat lotem błyskawicy, wszędzie wywołując ogromne zainteresowanie i oczekiwanie, że po niezbyt szczęśliwym URU, znów Myst wróci na należne mu, a opuszczone tak niespodziewanie, najwyższe miejsce wśród gier przygodowych.
Informacja o tym, że już niedługo na rynku pojawi się czwarta część sagi poświęconej cywilizacji D’ni, obiegła świat lotem błyskawicy, wszędzie wywołując ogromne zainteresowanie i oczekiwanie, że po niezbyt szczęśliwym URU, znów Myst wróci na należne mu, a opuszczone tak niespodziewanie, najwyższe miejsce wśród gier przygodowych.
O tej grze mówiło się już od dawna, ledwie minęła premiera części trzeciej. Początkowo wszelkie pojawiające się tu i ówdzie informacje skutecznie dementowano, wmawiając wszystkim zainteresowanym, że seria Myst, w takiej formie, jaką znaliśmy do tej pory, już nie wróci. Bracia Millerowie uznali, że podobnie, jak to ma miejsce w przypadku gier cRPG, przyszłość gier przygodowych leży w rozgrywkach sieciowych i wszystkie siły i środki postanowili zaangażować w realizację projektu URU. Ale, jak to ktoś mądry kiedyś powiedział, nie zawsze prawda jest w słowach, zazwyczaj skrywa się pomiędzy nimi...
Tak było i w tym przypadku. Widać bracia przewidywali, że pomysł na przygodówkę online może być jeszcze zbyt nowatorski i cichaczem uzgodnili z kanadyjskim oddziałem Ubisoftu, że firma ta podejmie się prac nad realizacją dalszych przygód Atrusa i jego rodziny. A może to dobrze liczący biznesmeni z Montrealu uznali, że Myst wciąż może być kurą znoszącą złote jaja i warto w niego zainwestować, spodziewając się sporych zysków na całym świecie? Któż to wie... W każdym razie w bieżącym roku dane nam jest się cieszyć Myst IV – Revelation.
Znów wracamy do Tomahna, również i teraz na wezwanie Atrusa, który po raz nie wiadomo już który ma kłopoty ze swoją rodzinką. Ponownie o sobie znać dają Sirrus i Achenar, czyli synowie Atrusa uwięzieni w Wiekach Spire i Haven, co jak pamiętamy miało miejsce w pierwszej części sagi. Teraz również znika najmłodsza latorośl rodu, Yeesha, znana nam z części trzeciej, gdy jeszcze Catherine nosiła ją na rękach. Tobie, drogi wędrowcze przyjdzie wyjaśnić przyczynę zniknięcia córki Atrusa i ustalenie, co z tym wszystkim mają szaleni braciszkowie...
Jak wygląda gra? To akurat nie jest to miejsce i czas, by móc opowiedzieć o wszystkim, co zawiera najnowsze dzieło Ubisoftu. Zainteresowanych zapraszam do lektury opublikowanej na stronach serwisu recenzji. Warto jedynie dodać, że tak jak to miało miejsce do tej pory, Myst znów powalił wszystkich miłośników gier przygodowych na kolana, zwłaszcza pod względem oprawy graficznej, dźwiękowej i muzycznej. Wspaniałość wykonania, znakomita realizacja, poziom trudności zagadek i ich osadzenie w głównym wątku, wspaniała gra aktorów... i cudowna, przepiękna piosenka Curtains Petera Gabriela. Zresztą długo można byłoby wymieniać... Wystarczy wziąć pod uwagę, że grę wydano na dwóch płytach DVD, a sam plik instalacyjny liczy około 9 GB, by mieć punkt odniesienia dla zrozumienia, jak ogromny i fantastyczny świat został wykreowany przez mistrzów z Ubisoftu.
Teraz pozostaje nam zadać sobie jeszcze jedno pytanie. Czy to już koniec? Czy rzeczywiście przygody Atrusa, Catherine, Yeeshy dobiegły końca? A może jednak nie... Może za jakiś czas, niech to będą nawet te nieszczęsne cztery lata, bo co tyle mniej więcej poszczególne części ukazywały się, pojawi się kolejny Myst? Jeszcze piękniejszy, jeszcze wspanialszy, jeszcze trudniejszy... Pozostaje nam mieć nadzieję. Ja mocno w to wierzę, że jeszcze przynajmniej raz dane nam będzie wkroczyć w świat cywilizacji D’ni, że jeszcze pogawędzę z Atrusem, pośmieję się z Yeeshą. Jeszcze ten jeden raz...