autor: Wojciech Antonowicz
Moje przemyślenia z grania w HoMMIV
Ostatnio stałem się szczęśliwym posiadaczem gry Heroes of Might & Magic IV firmy 3DO, jako fan tego typu gier pragnął bym się podzielić z wami moimi przemyśleniami nad najnowszym wcieleniem tej zasłużonej serii.
Ostatnio stałem się szczęśliwym posiadaczem gry Heroes of Might & Magic IV firmy 3DO, jako fan tego typu gier pragnął bym się podzielić z wami moimi przemyśleniami nad najnowszym wcieleniem tej zasłużonej serii.
Nie będę narzekał ani na polonizację, ani na to co było by gdyby gra była inna, jak to ostatnio jest w modzie na stronach poświęconych różnorakim grom. Ja jestem zadowolony, gra mi się podoba, przyjemnie mi się w nią gra, nie wnosi na tyle rewolucyjnych zmian aby zniechęcić starego wyjadacza i jednocześnie jest na tyle nowoczesna że może się podobać nowicjuszowi.
Wiec skąd te przemyślenia ? Ano męczą mnie dwie sprawy, jedna techniczna druga ideowa.
Problem techniczny: „uciekająca pamięć”. Gra ma spore, nawet jak na dzisiejsze czasy wymagania sprzętowe. Staram się im podołać i dokładam dodatkową pamięć RAM. Niestety nie daje to większych rezultatów. Szczególnie przy dłuższej rozgrywce, gdy wczytywane jest wiele, bardzo różnorodnych elementów graficznych zauważalny staje się problem „memory leak” czyli wzrastania obszaru zajętej pamięci dążący aż do całkowitej zajętości całego dostępnego RAMu. Efekty tego są różne od widocznego zwolnienia rozgrywki, aż po przerwanie programu i wyjście do MS Windows. Nie jest to problem który uniemożliwia grę gdyż nie występuje często, a automatyczny zapis co kolejkę rozgrywki powoduje, iż nawet gdy nastąpi wywrotka do systemu, wracamy w to samo miejsce gry. Tak czy inaczej pozostaje niesmak, iż tak doświadczeni programiści nie uniknęli tak oczywistego błędu. Albo co gorsza widzieli go ale nie mieli czasu przed premierą aby go zdiagnozować.
Drugi problem który mi nie daje spokoju to kampanie. Przyznam, iż w poprzednich częściach grałem głównie w pojedyncze scenariusze i mało wiem na temat kampanii zawartych w pierwowzorach. Ale po początkowej euforii związanej z rozgrywką w połączony ciąg scenariuszy, ogarnęło mnie zwątpienie. Pomijam sprawę pierwszych prostych kampanii dla nowicjuszy i skupię się na dwóch ostatnich. Pierwsza z nich w której mamy okazję wcielić się w parę młodych piratów z początku wyglądała bardzo zachęcająco lecz już po kilku godzinach grania doszedłem do wniosku że coś jest nie tak. To było tak jak zabawa w chowanego z przeciwnikami. Oni byli zdecydowanie silniejsi ode mnie ja natomiast byłem od nich szybszy i uprawiając standardową wojnę partyzancką, dzióbałem ich kawałek po kawałku. Po 12 godzinach ganiania się z komputerowymi graczami, ogarnęła minie dziwna melancholia, ziewnąłem i wyszedłem do menu głównego. No comments. Z nowym zaangażowaniem przeszedłem do kolejnej wielkiej kampanii. Tu jestem, ciemną postacią ściganą przez „tych dobrych”, zapowiadało się całkiem nieźle. Po przejściu kilku scenariuszy mój bohater stał się już naprawdę mocny i wydawało się, iż będzie rządził światem. Nagle pojawił się problem. Mam kolejny scenariusz gdzie jak zwykle będąc sam goły i wesoły mam pokonać wielkiego maga z jego niezliczonymi armiami i to jest OK, ale mam na to OGRANICZONĄ ilość czasu ... Panowie czy o jest Pac-Man ? Gdzie zwiedzanie krainy, gdzie rozwijanie miasta, czasu miałem akurat tyle żeby z wywieszonym językiem dobiec do twierdzy tego drugiego i paść pod ciosami jego wielkiej armii. OK może ja nie umiem grać ale zdenerwowało mnie to, kto wymyślił te ograniczenia czasowe ???
Tak czy inaczej gra jest dobra i warta polecenia, zapewni wam ona wiele, wiele godzin doskonałej rozrywki (dla miłośników strategii) i przyznaję mu znak jakości Soulcatchera :).