Mark Hamill opowiada o trudach kręcenia oryginalnych Star Wars
Odtwórca roli Luke'a Skywalkera w Star Wars, Mark Hamill, skomentował opublikowane ostatnio w sieci archiwalne zdjęcia z planu oryginalnej trylogii, wspominając o związanych z produkcją trudach na tle pogodowym.
Na fanowskim profilu twitterowym Star Wars Holocron publikowane są co jakiś czas materiały archiwalne zza kulis powstawania Gwiezdnych wojen. 26 marca wrzucono chociażby parę zdjęć przedstawiających obrazki sprzed 45 lat, kiedy to przy tworzeniu oryginalnej trylogii George’a Lucasa ekipa filmowa musiała zmierzyć się z trudami burzliwej ulewy na terenie Tunezji.
Fotografie te pobudziły wspomnienia Marka Hamilla, odtwórcy roli Luke’a Skywalkera, który postanowił podzielić się własną perspektywą na tamte wydarzenia. Nawiązał głównie do burzy śnieżnej, do której doszło przy tworzeniu drugiej odsłony oryginalnej trylogii, czyli Imperium kontratakuje.
Ulewa w pierwszym tygodniu kręcenia Star Wars była tylko nieprzyjemną zapowiedzią tego, co miało się wydarzyć przy produkcji Imperium kontraatakuje, kiedy zamieć śnieżna uniemożliwiła przeprowadzenie zdjęć na lodowcu oddalonym o 90 minut drogi z bazy wypadowej. Zamiast tego sfilmowaliśmy to, co trzeba 100 metrów za hotelem, a turyści obserwowali nas z balkonów, popijając swoją herbatkę.
Oczywiście tego typu utrudnienia mogły być irytujące w proces produkcyjnym, ale prawda jest taka, że nie wpłynęły one na ostateczny obraz serii. Ta została nakręcona oraz zmontowana w taki sposób, że zakryto większość budżetowych albo awaryjnych rozwiązań. Poza tym zdjęcia zamieszczone w twitterowym poście pokazują tylko przywiązanie twórców do praktycznych i realistycznych efektów specjalnych. Na poniższym zdjęciu zobaczycie na przykład Szturmowców w towarzystwie wielkiego, fikcyjnego gada – bynajmniej niewygenerowanego komputerowo.