Ludo ergo sum - Zabić czy uratować dziecko, czyli rzecz o moralnych wyborach w grach
Ja niestety (albo stety) należę do tej grupy osób, które przed egzekucją dziewczynki w Bio, nie myślą o tym, że robią źle, tylko zastanawiają się ile jeszcze Adama potrzebne jest do kupienia jakiegoś plazmidu :D Noo może na samym początku miałem trudny wybór, bo nie wiedziałem ile pkt. daje achievement za NIE zabijanie ich przez całą grę ;)
"Niezależnie od tego, jeszcze jedno jest warte podkreślenia – jeśli ludzie potrafią czuć wyrzuty sumienia z powodu tego, w jaki sposób postąpili z garstką pikseli i dowiadywać się na tej podstawie czegoś na temat siebie samych, to znaczy, że gry zaiste mogą mieć wielką moc oddziaływania."
dobre - gry potrafią bawić w inny sposób niż tylko cieszenie się że rozwaliliśmy XXX statków...
złe - zaraz ci z kościoła zaczną się czepiać... a potem wtrąci się rząd który jest katolicki aż po uszy i będzie kłopot... a gdy powstanie squel z jeszcze mocniejszymi wrażeniami to kościół rzuci się na gry jak szarańcza na rośliny...
"Są też tacy, którzy w ogóle nie angażują się emocjonalnie i nie rozpatrują tego wyboru w kategoriach moralności, tylko chłodnej analizy kosztów i korzyści."
o !! to ja ^^ gdyby gra pozwalała to zrobiłbym też lekcję anatomii...
Świetny tekst. Gratulacje!!!
Ja do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, że zabiłem Whisper (Szept) na arenie w grze Fable. No i te ciągłe komentarze mijanych osób we wszystkich wioskach. To była moralna męczarnia ...
Mi w Bioshocku nie bylo zal tych dziewczynek , wszystkie zabijalem zeby jak najwiecej ADAM'a miec a i tak nie byl az tak potrzebny jak wszyscy mowili ;p No i mialem te beznadziejne zle zakonczenie. No i jeszcze zebym wiedzial ze
spoiler start
Atlas to Frank Fontaine ktory sam "doradzal zabijanie" LS to napewno bym ich tak nie wyrzynal. Widocznie calkowicie zawladnal umyslem bohatera gry ;p
spoiler stop
Oby w przyszłości, czekało nas znacznie więcej wyborów w grach.
ROJO--> Miałem to samo. A na końcu ubiłem jeszcze jej brata, bo mnie irytował :D
pawcyk--> Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee....... Jak mogłes mi to przypomnieć! mam na rękach krew niewinnego rodzeństwa..........aaaaaaaaaaaaa........Boże wybacz mi!!!!!!!!
w Punisherze jak przesluchalem goscia to zawsze robilem mu "specialna egzekucje" by zobaczyc co sie stanie
"w Punisherze jak przesluchalem goscia to zawsze robilem mu "specialna egzekucje" by zobaczyc co sie stanie"
nareszcie ktoś normalny... te prawiczki moralne stają się nudne...
W Bio na razie miałem 2 LS. Ocaliłem je tylko dlatego, że ta kolesiówa mówiła, że nagroda przyjdzie w odpowiednim momencie. A oprócz tego. Cały czas miałem zamiar je zabijać, ale coś mnie tknęło. Nie wiem co.
Fahrenheit - nawet nie wiedziałem, że tego chłopca nie dało się uratować xP
Fable - też zabiłem whisper, ale wyrzutów sumienia nie mam bo zaraz potem gra mi się znudziła :P
W Bioshocku chyba najbardziej bylo mi zal Big Daddych, kiedy LS zaczynaly plakac i prosic zeby sie ockneli :>
_Luke_ - ROTFL
Mi tez bylo zal Whisper i jej brata jak ich wszystkich zabilem kiedy gralem zlym :P A potem jeszcze siostre sprzatnalem ...
A co do BioShocka to troche glupio ze na wszystkich BD LSy mowily "Mr Bubbles" :P
Gdy ja grałem w KOTOR 1 i 2 po stronie zła, to pod koniec i w trakcie gry robiłem takie złe rzeczy że aż zaczełem się "bać" swojej postaci he he serio , naprawdę niektóre wybory w tej grze są naprawde ciężkie a szczególnie gdy gra się po ciemnej stronie ot choćby wybór pod koniec planety korriban albo "wojna rodzin" w enklawie Jedi po złej stronie jest naprawdę ciężko. Wygląda na to że mam jednak jakieś uczucia i nie kalkuluje na "chłodno" czy mi się to opłaca czy nie ,ja tam w sumie wole "dobrą stronę".
Tekst bardzo fajny. Autorka przypomniala jeden z najlepszych motywow w kotorze 2- neutralnosc ktora sugeruje nam Kreia da sie logicznie wytlumaczyc. Takie sceny jak ta z zebrakiem naprawde dawaly do myslenia.
Musze przyznac, ze nie mialem zachamowan przed zabijaniem 'siostrzyczek' w Bioshock'u... Tak samo przy graniu w Suffering'a (szczególnie w 2 część) zabiłem chyba większość postaci... I to nie dlatego, że byłem ciekawy co się stanie... po prostu większość z nich zasługiwała na śmierć... Pamiętam dialog jaki toczył się 'w głowie' głównego bohatera pomiędzy żoną Torque'a a "bestią" w momencie gdy stało się przed zaćpanym kolesiem...
"- Oh... this poor man...
- Degenerate junkie...
- He needs your help, Torque.
- He did this to himself..."
Można było także wspomnieć o pierwszym wyborze z najnowszego Splinter Cell'a, gdzie nasza pozorna ofiara i tak była skazana na pewną śmierć, jednak to czy zginie z naszej ręki miało znaczenie na dalszą rozgrywkę...
Jestem tylko ciekawy czy z czasem przestane mieć odpowiednie poczucie moralności w 'prawdziwym' życiu...
Świetny artykuł, jeżeli chodzi o mnie, to ja nie potrafiłem zabijać tych dziewczynek :/ naprawdę, jakoś nie mogę się przełamać, więc wszystkie ratuję.
W Bioshocku jedynym "moralnym wyborem jest to czy, zebrać więcej Adama od razu, czy jednak chwilowo utrudnić sobie rozgrywkę, by jednak w ostatecznym rozrachunku zyskać więcej.
W Tormencie to można było nakarmic ramieniem szalonego Zbieracza, a nie bezbronnego zombie :P
A w Bioshocku wybiłem wszystkie te dziewuszki, wkurzały mnie ich wielgachne oczyska, takie rodem z japońskich koszmarów.
Nigdy nie potrafiłem być zły ani w Falloucie ani w KOTORze. To było straszne...
heh, a ja jakos w kotorze nie moglem sie dlugo przekonac do pozytywnej postaci, wyburzanie do wszystkich w kotorze i bycie wrednym madafaką dawało czesto jakas chorą satysfakcje i często było zwyczajnie zabawne... ale niedawno okazalo się że bycie dobrym w kotorze też potrafi dawać kupe radochy, a gdy juz wczulem sie w swoja postac to nie moglem sie przemoc zeby zerobić komuś jakieś świnstwo, nawet opcja dialogowa wg ktorej bohater mial kazac sobie postawić pomnik mnie odrzuciła...
a w bioszoku jakos nie moglem sie przemoc żeby zabijac LS, gdy kilka razy mi sie to zdarzyło to jakos zle sie z tym czulem, tym bardziej ze ich zachowanie, ich teksty i szlochanie bo smierci BD czesto mnie jakos poruszaly ;/
spoiler start
przeciez za uratowanie dziewczynki bylo po 80 za kazda dziewczynke + 250 w misiu w nagrode, wiec lacznie 490. Za kazdorazowe zabicie bylo 3x160=480 wiec o 10 mniej. Takze naprawde, zeby zabijac dziewczynki trzeba byc sadysta, bo mniej ADAMa dostajemy. A zabijanie... nie kumam tego zabijania. On je wsysa? Ekran sie robi zielony i po dziewczynce zostaje jakies wężowidło. Co innego, jakby bylo widac jak np. obdziera ja ze skory, wbija rurke miedzy oczy i wysysa jakos (zeby byl efekt jak w Alienie 4 jak obcy byl wyssany przez dziure w statku) - wtedy to rozumiem, mozna poczuc jakies wyrzuty. Ale tak? Phi :D
spoiler stop
spoiler start
w misiach było po 200 adam co trzy dziewczynki, czyli za uratowanie 3 dziewczynek dostawalo sie w sumie 440, a za zabicie 480
spoiler stop
LOL z autora. Ale przykłady wybrał na te wybory. KOTORy - gry w których wybory nie miały absolutnie żadnego znaczenia bo pod koniec gry w jednym dialogu wybierało się czy jest się dobrym czy złym bez względu na poprzednie akcje. Do tego wybory między "haha jestem zły, giń śmieciu" a "ojoj biedaku, jestem dobry i muszę ci pomóc". Oczywiście grze to nie szkodzi bo takie jest uniwersum SW, ale do rozważania o wyborach się na pewno nie nadaje. Takie same są w Bioshocku, wcale się gry nie utrudnia ani nie ułatwia, różnica w nagrodzie jest minimalna, wybieramy tylko jedno z dwóch zakończeń prawie nie zmieniając rozgrywki.
Myślałem, że przeczytam ciekawy tekst o rozważaniu mornalnych wyborów w grach, które są niestety bardzo niskiej jakości zazwyczaj. Zamiast tego jest krótkie napomknięcie, że coś takiego istnieje i jak ludzie wybierali w Bioshocku.
globbi --> W KotOR 2 te wybory wcześniejsze jednak miały wpływ na zakończenie, choć kto grał to wie, że zakończenie i tak nic nie wyjaśniło ostatecznie.
Moim zdaniem problem z tym jako przykładem jest trochę inny. Zresztą nie tyczy się to tylko KotOR'ów, ale większości gier z wyborami dobro/zło.
Chodzi o to co tak na prawdę mamy do wyboru. W większości przypadków ogranicza się to do decyzji między naiwnie dobrym rozwiązaniem, a sadystycznie złym. Z jednej strony chce się rzygać patrząc na "rycerskość" postaci, która rozdaje złoto na lewo i prawo, ratuje każdego z opresji, a z drugiej strony patrząc na okrucieństwo sadysty który dla zabawy morduje przypadkowych ludzi.
frer: Tak, w KOTOR 2 rzeczywiście było inne zakończenie - nieco różnił się ostatni dialog gry i filmik, w którym wielu graczy różnicy nie zauważyło. Cała droga i wszystkie walki były takie same.
Co do tej drugiej kwestii, oczywiście zgadzam się z tobą, ale przecierz też to zauważyłem w swoim poście. Nie mam nic preciwko obecności takich wyborów w grze w świecie SW, bo taki banalny mornalnie jest ten świat. Jednak, jak wcześniej napisałem, przykład KOTORa albo Bioshocka nie nadaje się do takiego artykułu. Nie rozumiem jak ktoś mógł je uznać za pamiętliwe i emocjonujące momenty w grach.
Wspaniały tekst. BRAWA!
Globbi ---> To podaj tytuly ktore wg. ciebie powinny sie znalezc w tym arcie jako przyklady gier z mozliwoscia moralnych wyborow. Bo akurat KOTOR i BIOSHOCK byly tworzone w taki sposob aby gracz mial mozliwosc wyborow, taki cel przyswiecal tworcom. Zrobic cos wiecej niz zwyklego slashowego cRPG'a i cos wiecej niz krwawego FPS'a. A ze to nie ma duzego wplywu na gameplay? Coz... konsekwencje tych wyborow powinny zostac opisane przez twoja wyobraznie i ocenione przez twoje wlasne sumienie a nie tylko przez gre. O to w tym chodzi.
Zeby grajac targaly toba emocje jak przy czytaniu swietnej ksioazki czy dobrego filmu a nie tylko "next level" czy tam "ooo fajnie mam wiecej adama kupie sobie Fireballa".
Jakoś nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Jeżeli zabawa stawała się ciekawsza, gdy robiło się coś złego - tak właśnie postępowałem. :P A te dziewczynki z Bioshocka na pewno fajnie się morduje. Hehe.
Artykuł świetny, ale mógłby być o wiele dłuższy. Sam w grach uwielbiam, gdy możemy dokonywać takich wyborów i choć sam zazwyczaj czynię dobrze, to z ciekawości sprawdzam potem, jakie są konsekwencje innego wyboru. W tekście można było jeszcze przywołać Splinter Cell: Pandora Tommorow i misję w Jerozolimie- rozkaz zabicia nieuzbrojonej kobiety...(znam to, choć sam nie grałem, wiecie, co się dzieje, gdy się jej nie zabije)?
Ja w Bioshocku zabijam wszystko jak leci.. :P najpierw mnie te dziewczynki wkurzają tekstem w rodzaju: "Bierz go" a potem mam jej darować? xD
Ja akurat gdy gram w gry gdzie mam dokonać wybór zabić czy nie zabić.
Jestem bez sumienia zawsze przejmuje nade mną ciemna strona mocy i wtedy zabijam gdy mam dokonać wyboru
ja chce bioshocka!!!!! ale chyba mi nie pojdzie,
musze zobaczyc jak sie zabija te dziewczynki :P
Dlaczego nie napialiście o Black & white?? Tam głównie chodzi o to czy będziemy złym bogiem (zabijamy ludzi, często walczymy swoim chowancem itd) lub dobrym (chronimy i pomagamy ludziom).
Hmm tekst wyśmienity. Pomysł na rozpatrzenie wyboru moralnego w grach naprawdę mi się spodobał ;]. A jeżeli chodzi o mnie to kiedy już taki dylemat mnie dopada, zawsze wywołuje u mnie inne reakcje. Za pierwszym razem kiedy spotkałem tą dziewczynkę z Bio nawet się nie zastanawiałem nad tym by ją zabić. Pochylająca się nad zwłokami i rozkazująca Panu Bąblowi aby mnie zgładził, a potem nagle bezbronna i niby nie miejąca nic wspólnego z tym co wcześniej powiedziała. Kiedy miałem następną okazję by to zrobić przez chwilę zastanowiłem się i zostawiłem ją w spokoju. Za trzecim razem uświadomiłem sobie, że to tylko piksele. No i tak w kółko :P
no coz, to swiadczy o tym ze gry staja sie coraz powazniejsza rozrywka. moze niedlugo gry beda postrzegane wsrod ludzi tak samo jak filmy teraz?
Musze sie zgodzic z Globbim. Kabraxxis - chcesz tytuly gdzie masz "moralny wybor"? Prosze bardzo: EVE online. Klient cie blaga abys go nie zabijal bo przez 5 miesiecy pracowal na swoj pierwszy statek (battleships). Nawet daje ci pieniadze (wszystko co ma) abys go nie rozwalil. I? Rozwalisz? Wezmiesz kase i rozwalisz? Wezmiesz kase i puscisz? A moze puscisz bez slowa?
Niby wydaje sie ze "to tylko gra". Jednak uswiadomic sobie musisz ze jest to gra w ktorej w ciagu sekundy mozesz "wymazac" 3 miesiace z zycia innego gracza. I dopiero kiedy zaczynamy oddzialywac czesciowo na Real Life innych graczy wtedy mozna gadac o moralnych wyborach. A tak? Klik (jestem dobry) albo Klik (jestem zly). W wiekszosci wypadkow moglem klikac na slepo i i tak nic z tego nie wynikalo.
I see you...
I see inside of you...
A gentle soul...
A compassion part...
A warrior spirit...
Selfless service...
It is in your nature to sacrifice all for what is right forever giving...
You are a hero...
But what riplenishis you?
Skąd jest ten tekst, Chasm?
Samuraj Jack.
Najlepszy przykład podał Asmodeusz.
Ja też nie zabradzo się zastanawiałem jak bardzo "moralne" jest to czy zabić little sister czy też nie ale po tym jak sie dowiedziałem że jak uratuje wszystkie na danym lvlu i dostane za to prezent , zacząłem je wszystkie ratować .
Ale i tak nie miałem pozytywnego zakończenia po 2 zabiłem ^^
Saimon - Jeden, że źle liczysz ilość ADAM'u zdobytego, to dwa, dziwię się że gra Ci się spodobała, jak nie wiesz nic o ślimakach O_o
A ja jestem niestety (a może i stety :P) z tych, którzy w każdej grze nie potrafią zachować się wbrew siebie i zawsze w grach, w których jest wybór wcielenia się w postać dobrą lub złą jestem tym dobrym, chociaż często zastanawiałem się jak to by było grać np. w takim Baldurze negatywnym charakterem zawsze bazującym na własnym zysku.
Chociaż zdażało mi się zabijać zwykłych, niewinnych ludzi ale zawsze coś mi tam się ruszało i wczytywałem grę - znów żyli i byli jak nowi, więc nie ma mowy o żadnych wyrzutach sumienia :P Ale jest jedna postać, która była niewinnym obywatelem i po jej zabiciu nie wczytywałem save'a i nic mnie nie ruszało - wieśniak z Baldura powtarzający: "Ejże!" (nie pamiętam jak miał na imię). Nie dało się od niego odczepić inaczej niż przez rzucenie w niego kamieniem, a że zawsze jak dostał już tylko raz z procy umierał, to nie moja wina :P
spoiler start
Chociaż po pewnym czasie dowiedziałem się, że niezabijając go i dając się mu trochę pomęczyć nasza cierpliwość zostanie nagrodzona pewną sumą złota :P
spoiler stop
A tekst jest naprawdę fajnie napisany - ukłony :)
Dobry tekst, ja tam w grach zawsze staram się kroczyć drogą dobra no chyba że nie mam innego wyboru (Kroniki Riddicka :-D (tyle że tam nie wyboru). Za to mój psychopatyczny kumpel który ma zboczenie na punkcie przemocy zawsze wybiera złą ścieżkę. Już sobie wyobrażam co by się stało z LS jakby dorwał BioShocka.
A kto bawił się w zabijanie WSZYSTKICH w hitmanie? Zawsze sobie wtedy puszczałem "odpowiednią" muzykę i zabijałem... wszystkich. Nawet psu nie odpuściłem... Ah... stare, dobre czasy :-). Teraz jak zabiję to pisze MISSION FAILED...
"I killed them... but not only the men, but also women and children too... they were like animals, so I slaughtered them like animals..." :-D
"Mogę zastrzelić człowiek, ale nie psa!".
Kto zgadnie skąd są ten cytaty lub teksty niewiele różniące się od nich (bo mogłem coś źle zapamiętać).
Ci co nie skonczyli MGS'a 3, niech nie zagladaja ;p
spoiler start
Ja się wachałem przy końcowej scenie z The Boss...Jak trzeba to trzeba ;p
spoiler stop
Przykłady gier w których wybór moralny realnie wpływa na rozgrywkę wcale się nie ograniczając do dobra i zła:
1. Planescape Torment - sztandarowy tytuł.
Zakończeń: trzy, dla dobrych, neutralnych i złych
--------------------
2. Świątynia Pierwotnego Zła - tutaj wybory wpływały na epilog, podczas którego narrator opowiadał jakie konsekwencje miały nasze decyzje. Np. upadek czy rozwój wioski, losy uratowanych więźniów itd.
Zakończeń: 9 zakończeń + rozwiązania zadań pobocznych
--------------------
3. Arcanum - chyba najbardziej rozbudowana gra, pod względem wyborów. Od decyzji gracza zależały nie tylko losy drugoplanowych postaci, ale miast, ba - krain, a nawet ras (ciemne elfy). Dochodził także czynnik postawy (światopoglądu) w świecie gdzie magia rywalizowała z technologią.
Zakończeń: wiele
--------------------
4. Baldur's Gate - co prawda interakcja sprowadza sie do postawy towarzyszy w drużynie (niektórzy zwyczajnie opuszczali bohatera w niechęci do jego postawy moralnej), sporadycznie wpływała tez na otoczenie (uratowania miasta).
Zakończeń: jedno, ale jak wyżej napisałem, rzecz rozgrywa sie w drużynie.
--------------------
5. Fallouty - można by długo wymieniać, głównym współczynnikiem wyborów moralnych była reputacja w poszczególnych miastach/wioskach. Epilog z narratorem w tle dość wyraźnie podsumowywał nasze dokonania.
Zakończeń - prócz dwóch głównych wiele rozwiązań pobocznych
--------------------
G0thm0g --> jego imie brzmialo Noober :D jaki zbieg okolicznosci. Byl i w jedynce i w dwojce wiec mozna bylo miec przyjemnosc zabicia go dwa razy :)
dycu --> ekhm, nie bylo czuc tej ironii w mojej wypowiedzi? ... :)
kapciu --> ad4. w dwojce znacznie wiecej oddzialywan mielismy na swiat niz w jedynce. Znacznie wiecej. I juz nie chodzi o zakonczenie, tylko caloksztalt. Naprawde niewiele bylo gier w ktorych mozna bylo dokonywac takich prawdziwie zlych czynow jak w BG2 (niemal kazdy quest procz standardowych efektów, niosl ze soba, dla ludzi potrafiacych sie wczuc, prawdziwe dylematy), a nie tylko zabijac npców i przechodniow, albo odpowiadac: tak/nie. Zreszta co tu duzo gadac - rpgi z Biwoare chyba sie w tym specjalizuja.
Cainoor - bardzo dobrze wujku, drugi cytat pochodzi z trzeciej części Zabójczej Broni... miło spotkać fana SW :)
Pamietam, ze grajac w Baldura zawsze staralem sie postepowac dobrze mimo, iz gre przeszedlem kilkakrotnie. Podobnie bylo z innymi grami np. z Silent Hillem czy tez Sufferingiem. Po prostu nie lubie wybierac tzw. zlej drogi.
Muszę przyznać, że podczas grania w BS po prostu nie byłem wstanie zabić ani jednej Little Sister. Jakoś żal mi ich było (mimo faktu, że w grach zabijało się już tysiące wirtualnych przeciwników), a po obejrzeniu zakończenia widzę, iż jednak było warto je ocalić z tamtego przeklętego miejsca. A propo - BioShock naprawdę wymiata!
Jeśli natomiast chodzi o grę, w której najlepiej jest być tym złym to zdecydowanie jest nią KOTOR 1 i 2. Ciemna strona mocy kusiła tam jak nigdzie indziej ;)
W sumie to normalne, że młodsi gracze najczęściej starają się odgrywać tych złych (sam tak miałem). Zło fascynuje przez to, że jest zakazane (przynajmniej w realu) i wydaje się bardziej cool. Ja bym się za bardzo nie przejmował, że z dzieciaków, które mają frajdę z bycia sadystami i mordercami w grach komputerowych wyrosną degeneraci. To normalny etap fascynacji złem, który przechodzi z wiekiem. I z doświadczeniem.
A tak poza tym.... dobro jest... lepsze! :)
A ja tam należę do tych osób, które nie potrafią wcielić się w "złą" postać. Próbowałem kilkakrotnie i...
przerywałem rozgrywkę. Zero przyjemności z gry. Choć z drugiej strony "pickpocketing" mam zawsze mocno dopakowany....
Taki już ze mnie niespotykanie dobry człowiek;)