Ludo ergo sum - Łatwiej znaczy gorzej?
najlepszym wyjsciem byloby imho takie skalowanie poziomu trudnosci, ze hard to naprawde hard a easy to easy. Choc z drugiej strny, gdy rozgrywka oferuje jedynie np. strzelanie to jakim innym czynnikiem skalujacym bedzie jak nie celnosc i zycie wrogow lub bohatera? A wynik tego moze byc naprawde frustrujacy. I tak np. grajac na medium odczuwam ze jest za latwo, a gdy dam na hard to nie przezywam 5 minut. Czyli zlotego srodka chyba nie ma.
Skalowanie poziomami: "easy/medium/hard/impossible" trudnosci w grach imo jest glupie - bo wiadomo, ze ostatni poziom zazwyczaj zamiast byc trudniejszym ze wzgledu na zagadki itp ma co najwyzej wiecje worogow lub sa oni odporniejsi.
Ja preferuje gry typu japonszczyzna: jak final czy tRPGi. Mozna zakonczyc je bez problemu nie grajac w dodatkowe minigierki/dungeony itp. Ale jesli chcesz ukonczyc w 100% to masz przed soba przynajmniej drugie tyle gry. A trudnosc? Zazwyczaj te fragmenty zawieraja nowych ukrytych bossow itp ktorzy sa trudniejsi ale w zamian tez sa nowe "nagrody" - nowa bron itp, czego w stopniowaniu easy-impossible zazwyczaj brak.
Jak zwykle bardzo ciekawy artykuł. Co do stopnia trudności, to zawsze dla jednego gracza bardzo łatwy może okazać sie nie do przejścia, a dla drugiego najtrudniejszy moze okazać sie zbyt łatwy, bo cięzko jest tworcom dopasować w umiejetności gracza. Mi najlepiej odpowiada ten poziom trudnosci z Diablo gdzie po przejsciu gry odblokowujemy znacznie trudniejszy, a po ptrzejsciu trudniejszego odblokujemy znacznie bardziej ciężki, odkrywając przy okazji dodatkowe zadania jakich nie mieliśmy na zwykłym poziomie.
Mimo tego wolałbym aby dzisiejsze gry nabraly nieco trudniejszego poziomu. Taki Tomb Raider I czy II w którego spędzało sie dlugie dnie na skomplikowanych zagadkach, czy na ogromnej liczbie lokacji, a teraz nawet nie można patrzeć na LEGEND która nie dość że jest strasznie łatwa(w stosunku do poprzedniczek) jest na każdym kroku poradnik co i jak, to do tego jeszcze jest krótka...
Jak ktoś mówi, że teraz nie ma trudnych gier to niech włączy CoD 4 na veteranie. To graniczy z idiotyzmem. Jedna misja w heli polega na strzelaniu. A jako że mamy ograniczone pole ruchu to dochodziło to sytuacji, że zanim mogłem kogoś zastrzelić już byłem trupem :D No i wszechobecny respawn, który jest potrzebny na łatwiejszych poziomach, na veteranie po prostu gnoił gracza. Jak się wychyliłeś - dead. I miałeś przebić się przez wroów do czegoś, aby zadziałał skrypt i przeciwnicy przestali wychodzić. A wszystko to w połączeniu z checkpointami tworzy jedno śłowo - masakra. No i nie zapisuje się gra gdy odlicza się czas. Dzięki temu w jednej misji masz 8 minut żeby przebić się hen hen daleko. 1 błąd i od początku.
skalowanie czynnikow tak jak napisalem jest rzeczywiscie bez sensu, zwlaszcza gdy przesadzone. Niemniej niemozliwe jest takie skalowanie, gdzie np. zamiast wsadzic klucz do drzwi trzeba obejsc 1000 dodatkowych zagadek i psychologicznych labiryntow, bo de facto tworcy musieliby zrobic tyle gier ile jest poziomow trudnosci. A wiec - nie niemozliwe, ale b. trudne, czasochlonne i przedewszystkim nieoplacalne. Latwiej zrobic odpornego kolesia na 10 granatow i 5 rakiet, niz dodac do tego jakis element fabularny, co spowoduje trudniejsza rozgrywke.
Poza tym, mysle ze autorka moglaby poruszyc jeszcze jedna kwestie: co kto rozumie pod pojeciem trudna gra - niektorzy cos co stanowi wyzwanie dla umiejetnosci/refleksu/precyzji a niektorzy wyzwania umyslowe, co niewatpliwe jest znacznie bardziej pracochlonne przy tworzeniu gier.
Poziom trudności to faktycznie ciężka sprawa.
Chcę zauważyć, że wysoki poziom trudności w dzisiejszych czasach (pomijam wymierające niestety przygodówki) sprowadza się do zwiększania siły przeciwników itp. Uważam, że gry są teraz zbyt łatwe, ale takie np. Devil May Cray czy Ninja Gaide są frustrujące. Bo trudność polegająca na wciśnięciu w przeciągu 2 sekund kombinacji 14 przycisków nie jest fajna.
A znalezienie gry, która jest WYMAGAJĄCA (nie trudna) dzięki rozbudowanym zagadkom, czy nawet dobrej SI przeciwników graniczy z cudem. Nie ma planowania akcji. I to mnie martwi.
zalo dał świetne porównanie. Pierwsze TR, a Legenda. W tamtych trzebabyło przystanąć na chwilę, zastanowić się, POMYŚLEĆ. A w Legendzie ? Idziesz przed siebie, prujesz do przeciwników i tyle. Kiedy włączasz wysoki poziom trudności czasem giniesz, ale to zamiast motywować jak 10 lat temu denerwuje :(
Osobiście prawie w każdą grę zaczyam na poziomie HARD. Potem jeśli okazuje się że jest za łatwo (bo za trudno prawie niegdy nie jest) podwyższam na jeszcze wyższy.
Smutna prawda jest taka że w większości gier skalowalność trudności jest bardzo oszukana - zazwyczaj przekłada sie na ilość wrogów a nie jakość.
A to że kiedyś gry były trudniejsze to nie żaden wymysł.
Ci, którzy się wychowali na grach z automatów i 8-bitowcach pewnie pamiętają niejedną grę, gdzie aby opanować jej wszystkie tajniki trzeba było się nieźle napocić.
Po pierwsze, kiedyś prawie niemożliwe było kupic grę oryginalną, a więc i dostęp do instrukcji był ograniczony; po drugie coś takiego jak tutoriale w grach było praktycznie niedostępne - po prostu gra rzucała gracza na głęboką wodę i jazda :)
Dziś to nie do pomyślenia dla nowych graczy ;) oczywiście są wyjątki; ale nieliczne.
Mi nie sprawia satysfakcji przejście gry w jeden dzień(7h zabawy) ale jeśli gra ma być krótka to niech przynajmniej postarają się o poziom. A jak juz mówiłem najlepszym wyjściem jest kolejno odblokowywanie poziomu trudności tak jak to było w Diablo, dzieki temu gracz ma świadomość ze przeszedł ją w 100 % a do tego przedłuża kilkakrotnie żywotność rozgrywki
Mi jak dotąd najbardziej pod względem poziomu trudności przypadł do gustu Deus Ex. O ile na poziomie Easy to była żenada, zresztą na Normal też, to najwyższy, czyli Realistic był naprawdę świetnie wyważony. Nie było łatwo, bo od strzału w głowę od razu się padało, ale przynajmniej nie pakowali przeciwników na siłę, żeby sztucznie podnieść poziom trudności.
Z drugiej strony lubię też jRPG, bo jak już Asmodeusz wspomniał, to co oferuje główny wątek to luz, ale prawdziwa jazda zaczyna się z zadaniami pobocznymi i bossami. Jedną z walk które najlepiej wspominam jest walka z Omega Weapon w FF8. Nie ważne jak bardzo napakowało się postacie to trzeba by mieć naprawdę dużo szczęścia, zręczności i refleksu, żeby wygrać przy mniej niż 5 podejściach.
zalo akurat rozwiązanie z Diablo jest bez sensu.
Sztuczne wydłużanie rozgrywki.
"Chcesz sobie pograć na trudnym poziomie trudności ? Przejdź naszą grę 8 razy !"
Swietnie zroznicowany poziom trudnosci byl w serii Thief (roznil sie m.in. dodatkowymi/bardzo zmodyfikowanymi zadaniami do wykonania, ograniczeniami albo wrecz zakazem zabijania kogokolwiek) i w System Shocku 1 - gdzie na poziomie 1 gra byla banalna strzelanka a na 4ce okrutnie trudnym cRPGiem z limitem czasowym.
Teraz tworcy gier ida na latwizne - wyzszy poziom to wiecej wrogow, albo oslabiona bron albo oba warianty jednoczenie.
Hm. Przypomniał mi się ADOM i moją wielokrotną frustrację gdy ubili moją postać.
Dla niewtajemniczonych: był to roguelike, w którym śmierć bohatera kończyła grę definitywnie - trzeba było zaczynać od nowa, z nowym herosem. Przecież ludzie nie wracają z zaświatów, prawda?
Mimo takiej niedogodności, do dziś czuję szacunek do czerwonego D. :-)
Yet Another Stupid Death. :-)
_Luke_ --> Ale w Thief 3 już niestety uwalili taki fajny system. To jedyne co mi się w tej części nie podobało. W 1 i 2 na najwyższym poziomie była zasada, że jako złodziej nie można nikogo zabić, dosłownie nikogo, a w 3 zamienili to na to, że tylko niewinnych nie wolno zabijać. Oczywiście kto chciał mógł sam unikać zabójstw, ale ja nie jestem zwolennikiem samodzielnego utrudniania sobie życia.
to ja wczoraj grając po dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugiej przerwie w Half-Life: Opposing Force co chwila wpisywałem "noclip", bo nie wiedziałem co robić... a w H-L2 czy E2 ani razu nie trzeba było sięgać po czity... ale klimat w pierwszych H-L powala ;)
Dokładnie M@rine - jak na weteranie grasz w CoD4, to tylko modlisz się by jakiś przeciwnik nie zabił cię do czasu zapisu gry... Najgorsze momenty w tej grze to obrona do przylotu helikoptera w ostatniej misji na Ukrainie (ta, 2 snajperów i kilkadziesiąt przeciwników - nie ma to jak gra fair), dosyć trudna jest też misja z dostaniem się do kontroli wyrzutni (przeciwnicy są naprawdę strasznie celni, a twoi sojusznicy tylko czekają jak sam im utoruję drogę) oraz ostatnia misja (ta naprawdę ostatnia - żeby ją przejść trzeba znać sposób - męczyłem się z nią 2 godziny dopóki nie obejrzałem filmiku na YouTube jak skończyć tę misję - udało mi się po 10 minutach). Takie skalowanie jakie jest w CoD4 to naprawdę głupota. Albo po prostu podnieśli poprzeczkę, bo w CoD2 Weteran był też dosyć trudny, ale nie aż tak frustrujący.
przypomnijcie sobie najtrudniejszy poziom z UT
podobno nikt tego nie przeszedl
ja jak sobie odpalilem na tym poziomie to ginelem w przeciagu 10 sek
idealne trafienia i uniki nie ma szans by ich dopasc
Contra? Ja przeszedłem contre na 3 życiach bedac młodym. Zrobiłem to także ostatnio ok. pół roku temu z 10 razy. Co prawda dopiero za jakimś 20 razem ale jak przeszedłem raz tak już potem prawie za każdym razem. Prawie, bo wpadki zawsze się zdarzą. Nie wiem czy wiecie ale jak się przejdzie Conre i bedzie się grać dalej (gra się sama włącza od nowa) to robi się coraz trudniej. Udało mi się przejść tak pod rząd 3 razy. Za 4 to masakra! Chyba sobie przytne dziś :D
Contra nie jest trudna grą, gdy dostałem Pegasusa na przyjęcie to przechodziłem tę grę przynajmniej raz w tygodniu :D
Ech nienawidzę kiedy gra ma przesadzony poziom trudności nawet gdy się ustawi go na Easy, gry mają relaksować a nie wprawiać w dziką furię bo nie możesz przejść jakiegoś głupiego fragmentu gry, nie wiem może jestem leniwy ale ja nie lubię grać na Hardzie poprostu dla mnie gra to relaks więc zapuszczam sobie łatwy poziom i gram bez żadnego problemu.
Shadow Of The Beast to według mnie najtrudniejsza gra jakakolwiek powstała.
Zasady są proste, biegniesz i bijesz. Czasem też strzelasz, ale do tego momentu i tak dochodzą tylko nieliczni.
Nie jestem nawet pewien czy ta grę można przejść bez oszustw. :D
Contra byla prosta:D Przeszedlem z kuzynem z 50 razy! Gry oferuja coraz wiecej bajerow, ruchow. Calosc nie opiera sie juz na kucaniu i podstakiwaniu (ewentualnie zbieraniu owocow czy innego gowna :d). W niemal kazdej grze widzimy tuz po starcie napis, ze doswiadczenia z gry moga ulec zmianie w grze z innymi graczami przez internet. I wlasnie tutaj pojawia sie wyzwanie!
Dextor: ktoś przeszedł :), faktycznie najtrudniejszy fragment gry (oprócz przejscia FEAR bez straty punktu życia) jaki pamiętam ever. Dzisiaj już takiej cierpliwości nie mam - wrzucam medium i po temacie: 5 innych gier czeka. Jak ktoś chce grę w starym dobrym stylu (strategia), która się nie 'certoli' z graczem - polecam 'Fantasy General' - 10 MB klasyki http://www.abandonia.com/en/games/345 do tego tylko DosBox http://dosbox.sourceforge.net/download.php?main=1 i GUI http://www.fileden.com/files/2006/7/12/126713/D-Fend.zip - jak ktoś skończy na najwyższym poziomie, to satysfakcja jak z kilku nowych gier na raz )
Myślę że większość "wyjadaczy" nie narzeka że gry są zbyt łatwe tylko zbyt uproszczone a to nie to samo, nie chodzi o poziom trudności a o to że gry, zwłaszcza konwersje z konsol są bardzo uproszczone i o ile na konsolowców to może i jest zaleta to gdy tą samą grę damy PCtowcowi to się okaże że oczekuje zupełnie czegoś innego.
Wydaje mi się, że zestawianie czasów 8 bitów z obecnymi jest trochę nietrafione.
Co do nowszych gier i długości gry, to niestety ale obecne są znacznie krótsze albo przedłużenie rozgrywki wynika z wymuszonych walk na przykład.
Mnie się podoba gdy stopień trudności możemy sobie sami narzucić w trakcie rozgrywki, jak w serii Hitman. Jeśli ktoś ma ochotę może sobie robić tam mega jatkę i skończyć grę w 2 godziny, ale żeby wszędzie zdobyć silent assasina trzeba duuuużo główkować.
Myślę że większość "wyjadaczy" nie narzeka że gry są zbyt łatwe tylko zbyt uproszczone a to nie to samo
^ wlasnie to ^
Chociaz nie mowilbym ze gry na PC sa rozbudowane a na konsole kuleja. Ostatnio wiekszosc gier na PC nawet nie dorasta do piet typowemu tacticsowi z PS2.
Aristos - Fantasy General jest dosyc trudny ;p Jak dochodzimy do 3ciej wyspy (chyba... ta gdzie nieumarli zaczynaja sie masowo produkowac) to juz nie ma latwo :)
Najlepiej jest kiedy stopień trudności jest odpowiednio dopasowany do rozgrywki. Tylko jak zdefiniować "łatwość" i "trudność" w grze? Skoro w takim Wizardry 8, poziom łatwy był równie ciężki, jak typowy poziom trudny w innych grach? Trudność też zależy od doświadczenia gracza. Dla doświadczonego nawet trudne poziomy trudności są błahym wyzwaniem. Ocenianie może być trudne i nie jest łatwo jednoznacznie to określić.
Autor pominął chyba najbardziej oczywiste wyjaśnienie: multi. Jeśli ktoś chce wyzwań, to niech zmierzy się z innymi graczami. Gwarantuję, że mu ich (tak wyzwań jak garczy) nie zabraknie.'
Jeśli natomiast gram na singlu, to zbyt wyśrubowany poziom trudności zwyczajnie irytuje. To są już w mniejszym stopniu gry, bliżej im do interaktywnych filmów. Gracz powinien móc podejmować decyzję, trochę wyzwań też by się przydało, ale pod żadnym pozorem nie takich, które blokowałyby możliwość poznania dalszego ciągu historii.
Wyższy stopień trudności ma jeszcze sens w grach takich jak Total War, ale tam z kolei jest oparty na AI, a więc ograniczony przez zdolności programistów. Co prawda można dać wrogowi dwa razy więcej HP i złota niż graczowi (na tym zresztą polega poziom HARD), ale realizm na tym w sposób oczywisty ucierpi.
Jeśli o mnie chodzi, to mi się ten kierunek ewolucji gier podoba.
Oczywisty wydaje się fakt, że teraz dla większości graczy najważniejsza jest fabuła, dlatego gry zamiast irytować udostępniają nam coś w rodzaju interaktywnego filmu. Jeżeli ktoś lubi frustrację, hardkor i marnotrastwo czasu pozostają mu wciąż wychodzące arcade'owe gierki ;)
Btw - ciekawe ciekawe :D:D -> http://www.reallybored.net/videos/Hardest-Video-Game-in-History