Ludo ergo sum - Graj i płyń
Wszystkie teksty z serii "Ludo ergo sum" są bardzo dobrze napisane i ten także. Autorzy wszystkich tych tekstów mają ode mnie słowa uznania!
Świeeetny tekst :) Po prostu :) Krótki ale jak wiele daje do myślenia :) Pozdrawiam autorkę ;)
Gdy tekst jest dobrze napisany mało osób postuje bo nie ma sie o co czepiać. :P
Sam tekst dzisiaj zwięzły i rzeczowy. Podoba mi się.
"psycholog węgierskiego pochodzenia o trudnym do wymówienia nazwisku Csikszentmihalyi"
Aby znacznie ułatwić sprawę dodam, że w węgierskim "s" czytamy jak "sz", a "sz" jak "s" ;).
Dzisiejszy artykuł taki trochę dziwne - albo czegoś nie zrozumiałem albo został opisany zbiór rzeczy, które możemy bez wahania określić jako truizmy.
Jedyne co mi się nasunęło to skojarzenie z poczuciem "ja, tu i teraz" - headset + WoW :). Oglądaliście odcinek, albo sam jego początek, South Parku "Make Love, Not Warcraft" :)?
Ten tekst jest genialnym ujęciem w słowa odpowiedzi na pytanie: "Dlaczego gramy?". Brawa dla autorki!
Nie zwróciłem na to uwagi "Dycu"! A więc w takim razie poprawiam swoją wcześniejszą wypowiedź - brawa dla autorki!
3 lata psychologii i to nazwisko nie sprawia już żadnych problemów przy wymowie xD
Fajny tekst :)
neozes ---> potrzebujesz 3 lat psychologii żeby nauczyć się wymowy tego nazwiska ?? ;p Ja bym wymówił po 1 - 2 dniach ćwiczeń ;]
Ja czytałem wszystkie odcinki "Ludo ergo sum" (no, z wyjątkiem jednego, przeoczonego z wielkim żalem podczas wakacji - <brak abonamentu>), i myślę, że Autorka rzeczywiście zasługuje na brawa aplauzy.
Miałem napisać coś jeszcze, ale zapomniałem.
Gruby tekst, dobrze sie dowiedzieć o nauce czegoś nowego, choć każdy z nas to zna z własnego doświadczenia.
Świetny artykuł. O to w dobrej grze chodzi, zanurzasz się w jej świecie i grasz, mimo niepowodzeń nie zrażasz się i przechodzisz dany poziom aby tylko dotrzeć dalej. Szkoda tylko że teraz się o tym zapomina. Grami które tak mnie wciągają są na przykład Deus Ex, Thief, Prince of Persia (uwielbiam te klimaty) czy Kroniki Riddicka (tam dopracowanie całości po prostu miażdży, jak to napisano na wp.pl/gry "Nie ma tutaj tak wariackiej dynamiki i epickich batalii jak w Call of Duty ale ta gra równie silnie wciąga w swój świat i każe oddychać starannie przygotowaną przez twórców mieszanką.. Już po 30 sekundach od położenia palców na klawiszach WSAD zapominamy, że jesteśmy tam gdzie jesteśmy fizycznie, w naszym fotelu – tak bowiem łatwo się zidentyfikować z perfekcyjnie wykreowanym bohaterem. Takiego „wczucia się” doświadczyłem chyba tylko w pierwszym Half-Life - miałem nadzieję, że w drugim będzie podobnie, ale jakoś nie wyszło... udało się za to dokonać tego twórcom ze Starbreeze. Tutaj nie gramy Riddickiem lecz jesteśmy Riddickiem, i wcielenie się w niego jest łatwiejsze od podniesienia zgubionego przez niewiadomą osobę banknotu stuzłotowego...").