Kontynuacje Matrixa zmieniły się w piekło przez wpływ Kubricka
Druga i trzecia część Matrixa nie spotkały się z pozytywnym odbiorem widzów. Wpływ na ostateczny kształt dzieł mogły mieć złe warunki panujące na planie, o których opowiedział operator obydwu filmów.
Matrix w błyskawicznym tempie osiągnął status dzieła kultowego i wizjonerskiego. Nie tylko zrewolucjonizował gatunek science fiction, ale i zaprezentował ogromną siłę komputerowych efektów specjalnych (jedno z najbardziej spektakularnych slow motion w historii kina). Na kolejne części przyszło widzom czekać 4 lata – ukazały się one w tym samym roku. Co więcej, kręcono je w tym samym czasie.
Odbiór obydwu produkcji nie był tak sprzyjający jak w przypadku oryginału. Taki Matrix: Rewolucje może pochwalić się zaledwie 35% pozytywnych recenzji krytyków w serwisie Rotten Tomatoes z 216 dostępnych opinii. O tym, co mogło stać za artystyczną porażką reżyserek całej trylogii, sióstr Wachowskich, opowiedział współpracujący z nimi operator Bill Pope. W jego opinii winę ponosi legendarny filmowiec Stanley Kubrick. Słowa te padły w trakcie wywiadu z IndieWire:
Wszystko, co było dobre przy pierwszym filmie, nie dotyczyło kolejnych dwóch. Nie mieliśmy już wolnej ręki. Czuliśmy się obserwowani. W powietrzu wisiała presja. Nie czułem się z tym dobrze. Nie uważałem, że jest to dobry kierunek. Dochodziło między nami do sporów, każdy miał swoje problemy i to wszystko, mówiąc szczerze, przelało się na ekran. […] Siostry Wachowskie przeczytały tę przeklętą książkę Stanleya Kubricka, w której można było znaleźć następujący fragment: „Aktorzy nie zagrają naturalnie, dopóki ich nie wymęczysz”. I tak oto kręciliśmy po 90 razy jedną scenę. Chciałbym wykopać Kubricka z grobu i go zabić.
Metody Kubricka są już owiane legendą. Zniżał się do wielu sadystycznych zachowań, takich jak mentalne znęcanie się nad Shelley Duvall – główną aktorką z horroru Lśnienie. Przymykano jednak oko na jego działania na planie, gdyż ostatecznie prowadziły one do stworzenia dzieł kompletnych. Co ciekawe, amerykański reżyser zmarł w marcu 1999 roku, czyli w tym samym miesiącu, w którym w kinach zadebiutował Matrix.