Kino to „niezbędny filar społeczeństwa" zdaniem reżysera hitowych Grzeszników. Szef Netflixa nazywa doświadczenie ki...
Osobiście się nie zgadzam. Minęły już czasy, że kina były jednym z filarów dystrybucji kultury. W dobie streamingu tracą sens.
Niektórzy powiedzą: ależ wielki ekran z projektora, klimat. W domu mam wielkiego OLEDa, który parametrami obrazu masakruje wyprane z czerni, kontrastu, kolorów projektory. Ciągłe chrupanie, ciomkanie, kręcenie się ludzi to dla mnie żaden klimat podczas seansu.
W czasach atomizacji społecznych przeżyć, film jako doświadczenie przeżywane w większej grupie jest czymś bezcennym. Nie mam tu na myśli integracji z nieznajomymi, ale wyjściem grup znajomych, gdzie często w domach nie mamy warunków by ugościć 8-10 osób. Po filmie takie spotkania często kończą się na wspólnym wypadzie na miasto, a film jest tylko początkiem wieczornego spotkania. To coś warto zachować i pielęgnować, tak by oferta atrakcji "na mieście" była jak najszersza.
Mam wrażenie, że mocno odstajemy od tego co potrafią zaoferować kina za granicą, nie mówiąc już o krajach dalekiej Azji. Przez to nasze kina podupadają, jako mniej atrakcyjne miejsca.
Ty chyba jeszcze do szkoły chodzisz. Zebrać grupę 8-10 osób w wieku pracującym na jeden termin jest awykonalne. Chyba żeby z 1000 osób zbierał.
to chyba dobrze, że chodzi jeszcze do szkoły i interesują go takie "kulturalne" wypady ze znajomymi - tyle narzekania na młodzież, a może jest jeszcze nadzieja :P
Granice między kinem konwencjonalnym, a domowym zatarły się, tu nie ma o czym dyskutować. To czy i jak długo kino przeżyje pokaże czas. Może kiedyś stanie się rozrywką na poziomie teatru? Nie wiemy, bo mimo wszystko teatru nie zaprosisz do domu. Z kolei na chwilę obecną korpo trzymają wszystko za mordę i nic nie wiemy o opłacalności filmów, bo streamingi oficjalnych danych nie udzielają. Może taka Śnieżka jest faktycznie porażką w boxoffice, ale nie wiemy na ile nakręca merch i D+, może Di$neyowi się to i tak opłaca (no może wykluczmy produkcje będące porażką wizerunkową, a pozostawmy po prostu słabe filmy).
W domu mam wielkiego OLEDa, który parametrami obrazu masakruje wyprane z czerni, kontrastu, kolorów projektory.
Nie wiem do jakiego kina chodzisz/chodziłeś, ale już od dłuższego czasu filmy wyświetlane są z cyfrowych nośników, więc jeśli w kinie była wyprana czerń i kontrast, to sugerowałbym poszukać innego przybytku, który oferuje ekran lepszej jakości.
Poza tym, jeżeli film zostanie spieprzony w post produkcji, to nawet na twoim wielkim OLEDzie będziesz miał gówniany obraz i żaden TV tego nie zmieni.
i warto dodać, że im więcej filmów będzie trafiać prosto do streamingu, tym więcej będzie spieprzonych ;)
Ekran może i ludzie mają wielki w salonie ale nagłośnienie kuleje.
Ile % ma podstawowy DTS/Dolby z mocarnymi głośnikami by czuć kopa jak w kinie?
Nagłośnienie za 1000-1500 zł to zabawka do bajek dla dzieci
No to dla mnie akurat plus, w kinie zawsze czułem że głośność była znacznie za wysoka by czuć się komfortowo.
a już pomijając dyskusję kino vs streaming - sam film w sumie mi się nie podobał, ale trzeba przyznać, że był... JAKIŚ i bardzo mnie wciągnął
Takie filary, że z kin zrobiono jadłodajnie, gdzie głównie słyszysz ciamkanie, chrupanie i szeleszczenie paczek z czipsami. Od dłuższego czasu nie chodzę do kin, między innymi przez takie "doświadczenia".
do kina nie wpuszczają z paczką chipsów, bo musisz kupić popcorn w barze :)
Niczego nie musisz kupować, ludzie bez problemu przemycą wszystko, np. w plecaku. Właśnie przez takie zachowanie widzów, nie ma najmniejszego sensu chodzić do kina. Wolę odpalić projektor i w spokoju oraz komforcie obejrzeć film we własnym domu, zamiast co chwila denerwować się, bo jakiś idiota siorbie napój, rozmawia przez telefon, albo komentuje fabułę. I nie będę musiał przez pół godziny oglądać reklam.