Hogwarts Legacy z polskim dubbingiem miałoby dla mnie więcej magii
Hogwarts Legacy nie ma najlepszych dialogów, ale na ich odbiór pozytywnie mógłby wpłynąć polski dubbing. Wydawca gry ma u mnie duży minus za brak decyzji o pełnej lokalizacji tej produkcji.
Polski dubbing mógłby częściej pojawiać się w grach wideo. Słuchanie rodzimych głosów sprawia, że łatwiej zadomawiam się w danym tytule. Do tego częściej chcę usłyszeć – a nie tylko przeczytać – wypowiadany tekst do końca. To generuje też więcej emocji, oczywiście pod warunkiem, że obsada aktorska stanęła na wysokości zadania. Tego właśnie bardzo brakuje mi w Hogwarts Legacy.
Stracona okazja na zaczarowanie graczy
Polscy widzowie, oglądający Harry’ego Pottera w kinach, telewizji czy na płycie/kasecie z wypożyczalni (to były czasy!), najczęściej poznawali przygody młodego czarodzieja w wersji z polskim dubbingiem. Utrwaliła się ona w świadomości wielu osób i cóż, dla mnie już zawsze Hermiona Granger będzie mówiła głosem Joanny Kudelskiej, tłumaczącej swoim przyjaciołom działanie zaklęcia Wingardium Leviosa. Tak mógłbym wymienić całą obsadę – od dobrodusznego Dumbledore’a (Wojciech Duryasz) do wspaniale posępnego Snape’a (Mariusz Benoit).
Czy polski dubbing w Hogwarts Legacy mógłby zapisać się w naszej pamięci z podobną skutecznością, jak udało się to w przypadku Harry’ego Pottera? Tego się już nie dowiemy, ale przy dobrze zrealizowanym projekcie szanse na sukces byłyby całkiem spore. Nostalgia uderzyłaby w nas z większą mocą, bo przecież ten Hogwart nie tylko wyglądałby znajomo, lecz także brzmiałby jak za czasów naszego dzieciństwa! Szkoła Magii i Czarodziejstwa była dla mnie wymarzonym domem, jednak w oryginalnym języku traci na swoim czarze.
Wyobraźcie sobie, że w obsadzie dubbingowej mogłyby znaleźć się osoby, które słyszeliśmy już przy okazji oglądania Harry’ego Pottera. Przecież to byłoby fantastyczne zagranie, a wydawca ująłby tym wielu potteromaniaków. Co więcej, gra kierowana jest do osób od dwunastego roku życia, więc choćby z myślą o tych młodszych można było przygotować pełną rodzimą lokalizację.
Tak duży tytuł zasługiwał na polski dubbing
Decyzja wydawcy rozczarowuje tym bardziej, że Hogwarts Legacy bazuje na popularnej marce, mającej w Polsce grono wiernych fanów. To nie był mało znany projekt, na który czekała garstka osób – a jedna z najgorętszych premier 2023 roku. W produkcję Avalanche Software grają w tej chwili setki tysięcy graczy, a dopiero co czytałem, iż pudełkowe wydanie tego tytułu sprzedaje się u nas jak świeże bułeczki i wydawca musiał czym prędzej posłać do sklepów kolejną dostawę.
Kurczę, naprawdę trudno byłoby uznać polski dubbing za ryzykowny. Poza tym mówimy o czymś, co w przypadku wysokobudżetowych i drogich tytułów powinno być jednak standardem. Hogwarts Legacy w wersji na PC standardowo kosztuje 269 zł, zaś w przypadku edycji na konsole PlayStation 5 i Xbox Series X/S – 319 zł. Oczywiście wiadomo, że ceny poszły w górę, ale dobrze byłoby też wyjść naprzeciw oczekiwaniom, a nie tylko żądać od graczy większych pieniędzy. Zwłaszcza że inne niedawne premiery – remake Dead Space’a czy Hi-Fi Rush – pozwalają na granie ze słuchaniem polskiego języka, a ten wypada co najmniej dobrze.
Angielski dubbing nie urywa różdżki
Przyznaję, że też nie jestem fanem dialogów w Hogwarts Legacy. Są zanadto nastawione na ekspozycję, zaś charaktery wypowiadających się postaci zeszły na dalszy plan. W odbiorze nie pomagają także angielskie głosy – zupełnie wyzute z emocji, tak jakby aktorzy czytali scenariusz z kartki.
I tu z odsieczą mógł przyjść polski dubbing. Miał on szansę trochę ożywić bohaterów – oczywiście przeciętnie napisane teksty nie stałyby się nagle porywające, to jasne, ale znajome głosy, bardziej wczuwające się w świat wydarzeń i dodające mu więcej barw, zadziałałyby, jeśli nawet nie zbawiennie, to na pewno korzystnie. Ubolewam nad tą straconą okazją na dodatkową porcję magii, niestety z przekonaniem, że to nie pierwsza ani nie ostatnia rozczarowująca decyzja wydawców gier.