Gwiazdor Diuny zawalił ważną scenę i cieszył się, że reżyser postanowił ją wyciąć. „Nie tak powinno się to robić”
Wcielający się w Paula Atrydę w Diunie z 1984 roku Kyle MacLachlan miał problem z jedną ze scen. Aktor przybliżył sytuację, w której nie umiał dobrze wyczuć i odegrać potrzebnych emocji, a to mocno go frustrowało.
W Diunie z 1984 roku w reżyserii Davida Lyncha to Kyle MacLachlan wystąpił jako Paul Atryda. Aktorowi zależało, żeby w naturalny sposób przedstawić charakter swojej postaci oraz emocje nią targające. Niestety nie zawsze to się udawało i w trakcie kręcenia jednej ze scen aktor bardzo się zirytował, że nie jest w stanie przekazać stanu, w jakim znajduje się jego bohater (vide Screen Rant).
Aktor wspomniał, że w książce jego postać wdaje się w walkę z Jamisem, chociaż sam Paul Atryda starał się uniknąć tego starcia. Ostatecznie zabija swojego przeciwnika i dopiero po chwili zdaje sobie z tego sprawę. To wywołało w Paulu gwałtowne emocje i żal, które Kyle MacLachlan chciał jak najlepiej odwzorować. Niestety, nie udawało mu się to.
Nagle wszystko zostało skrócone do tego. Pomyślałem: „Ok, więc teraz go zabijam, a teraz powinienem płakać”. Byłem młody i w tym wieku takie rzeczy mogą cię całkowicie przyblokować, ponieważ wiesz, co się stanie i myślisz: „Ech, to bez sensu”. Szczerze mówiąc, patrząc wstecz, cała sytuacja mi w niczym nie pomagała.
O całej sytuacji opowiedział również scenarzysta filmu Paul M. Sammon. Mężczyzna wspomniał, że Kyle MacLachlan był zirytowany całą sytuacją. Nie był w stanie przedstawić odpowiednich emocji, które wymagały ogromnego smutki i łez. Nic się jednak nie działo, a frustracja rosła, zwłaszcza, gdy składająca się z kilkuset osób ekipa obserwowała aktora.
Próbowano nawet użyć mentolu, który początkowo nie wywołał żadnego efektu. Ostatecznie z powodu tego środka MacLachlanowi zaczęły płynąć łzy, ale aktor wspomniał, że to wciąż nie było to. Nadal wyglądał nienaturalnie i nie udało się osiągnąć przejścia od adrenaliny związanej walką do żałoby po śmierci towarzysza.
To nie było organiczne. Nie tak powinno się to robić – wspomniał aktor.
Ostatecznie David Lynch postanowił wyciąć wspomnianą scenę pomimo tego, iż była istotna. Decyzję reżysera Kyle MacLachlan przyjął z ogromną ulgą.