Gry powinny kosztować nawet ponad 400 zł - tak twierdzi prezes Capcomu
Być może niedługo za egzemplarz gry trzeba będzie zapłacić o wiele więcej. Za takim rozwiązaniem opowiada się zdecydowanie prezes Capcomu.
Niewykluczone, że ostatnia, zaskakująco szczera wypowiedź prezesa Capcomu będzie się odbijać szerokim echem przez długi czas. W niedawnej rozmowie z Nikkei (indeks giełdowy w Azji) powiedział on bez ogródek, że cena jednostkowa za grę powinna być o wiele wyższa niż obecnie.
Nawet sto dolarów za grę...
Haruhiro Tsujimoto, prezes Capcomu, powiedział, że gracze powinni płacić od około 80 do 100 dolarów za egzemplarzy gry (za Insider-Gaming). Przypomnijmy, że obecnie globalnym „standardem” jest 70 dolarów, czyli mniej więcej 300 złotych (w Polsce, z uwagi na często niekorzystny przelicznik, cena „podskakuje” nawet do 350 zł).
Głównym argumentem Tsujimoto za takim obrotem spraw jest znaczny wzrost kosztów tworzenia gier i konieczne podwyżki w wynagrodzeniach dla pracowników.
Osobiście uważam, że ceny gier są zbyt niskie. Koszty rozwoju są teraz sto razy wyższe niż w erze Famicoma (Nintendo Entertainment System, pierwszej stacjonarnej konsoli Nintendo – przyp. red.), ale ceny gier jako takie nie poszły aż tak bardzo w górę. Konieczne jest także ciągłe podnoszenie wynagrodzeń dla pracowników. Biorąc pod uwagę fakt, że płace rosną w całej branży, uważam, że podniesienie jednostkowej ceny za grę jest zdrową opcją dla biznesu.
Zaznaczmy, że ceny gier i tak są już dość wysokie – wydawcy decydują się często na wypuszczanie kilka wersji danego tytułu (np. z popularną ostatnio opcją wcześniejszego dostępu), podnosząc tym samym koszt zakupu dla graczy.
Alternatywą dla rosnących cen gier są usługi takie jak Xbox Game Pass czy PlayStation Plus, które za miesięczną lub roczną opłatą dają dostęp do sporej biblioteki gier. Jeśli słowa Tsujimoto zostaną podchwycone przez innych wydawców i staną się faktem, to wspomnianym usługom prawdopodobnie będzie przybywać subskrybentów (o ile ich ceny również nie zaczną szybko rosnąć).