"Gry na żądanie" przyszłością komputerowej rozrywki
W kwietniu bieżącego roku, informowaliśmy Was o ciekawiej inicjatywie koncernu Atari, umożliwiającej eksploatację wielu starszych tytułów z obszernego katalogu firmy, za stałą, comiesięczną opłatą. Atari on Demand – bo tak nazywa się usługa, istnieje dopiero trzy miesiące a już spotkała się z ogromną aprobatą graczy. Oczywiście, ten sukces nie mógł przejść bez echa. Już teraz kilka dużych koncernów (i to wcale niezwiązanych bezpośrednio z branżą elektronicznej rozrywki) oferuje podobne usługi a ich lista zapewne w niedługim czasie się powiększy.
W kwietniu bieżącego roku, informowaliśmy Was o ciekawiej inicjatywie koncernu Atari, umożliwiającej eksploatację wielu starszych tytułów z obszernego katalogu firmy, za stałą, comiesięczną opłatą. Atari on Demand – bo tak nazywa się usługa, istnieje dopiero trzy miesiące a już spotkała się z ogromną aprobatą graczy. Oczywiście, ten sukces nie mógł przejść bez echa. Już teraz kilka dużych koncernów (i to wcale niezwiązanych bezpośrednio z branżą elektronicznej rozrywki) oferuje podobne usługi a ich lista zapewne w niedługim czasie się powiększy.
Podczas gdy filmy mają trzy szanse na wyciągnięcie pieniędzy od widza (kino, video i telewizja), gry komputerowe posiadają praktycznie tylko jedną: bezpośrednią sprzedaż. Okres egzystencji przeciętnego produktu na półkach sklepowych nie jest zbyt długi i np. w Stanach Zjednoczonych trwa on od sześciu do ośmiu tygodni. Jeśli firmie nie uda się stworzyć hitu na miarę The Sims, jej włodarze nie mają co marzyć o długoterminowej sprzedaży a co za tym idzie, ciągłych dochodach. Cóż więc zrobić z tytułami, które z dnia na dzień cieszą się coraz mniejszą popularnością nabywców? Można je udostępnić właśnie w ramach usługi „Gry na żądanie”.
Działanie usługi jest bardzo proste. Użytkownik uiszcza określoną opłatę (w przypadku Atari jest to 14.95 dolarów miesięcznie) i może do woli korzystać z wszystkich udostępnionych na łamach serwisu produktów. Niezbędne oprogramowanie do pobierania danych z Internetu, zaprojektowała mała, izraelska firma Exent Technologies. Wszystkie niuanse związane z instalacją danej gry, ograniczono do niezbędnego minimum. Aby rozpocząć zabawę, wystarczy pobrać około 15% programu. Pozostała zawartość będzie zrzucać się już podczas gry.
W ślad za Atari ruszyły inne, duże firmy. „Gry na żądanie”, do szerokiego wachlarza swoich usług wprowadzili już tacy potentaci jak Comcast, RCN, Bell Canada i Yahoo. I chociaż ich serwisy działają dopiero od kilku tygodni, zainteresowanie ofertą jest ogromne. Wszystko to oczywiście odbywa się z korzyścią dla gracza. Konkurencja powoduje, że będzie się pojawiać coraz więcej, atrakcyjnych tytułów. Prawdopodobnie, już niedługo zostanie dokonana także redukcja cen, które w stosunku do tego, co otrzymujemy w zamian, i tak nie są zbyt wysokie.