Google zakazuje reklam związanych z kryptowalutami
Firma Google ogłosiła, że w czerwcu z każdego z systemów reklamowych z nią powiązanych znikną wszystkie promocje dotyczące rynku kryptowalut. W konsekwencji ceny wirtualnych pieniędzy poleciały w dół. Tyczy się to zwłaszcza Bitcoina, którego wartość spadła do najniższego poziomu w tym miesiącu.
Znów dzieje się na rynku kryptowalut. Nie chodzi jednak o konflikt między graczami a kopaczami wirtualnych pieniędzy, przez których ceny układów graficznych ostro poszybowały w górę. Tym razem przyczyną zamieszania jest firma Google, która ogłosiła, że zamierza wprowadzić we wszystkich aspektach swojej działalności całkowity zakaz reklam dotyczących kryptowalut. Wejdzie on w życie w czerwcu i będzie dotyczył nie tylko samej elektronicznej gotówki, lecz również serwisów umożliwiających jej wymianę, wirtualnych portfeli, a nawet portali oferujących porady biznesowe.
Google nie jest pierwszym przedsiębiorstwem, które zdecydowało się na taki ruch. Na początku tego roku podobny zakaz wprowadził Facebook. Wówczas decyzja Marka Zuckerberga i spółki dość mocno odbiła się na rynku kryptowalut. Wartość samego tylko Bitcoina spadła w styczniu aż o 12%. Nie inaczej jest obecnie. Po wczorajszym ogłoszeniu Google cena najpopularniejszej kryptowaluty poleciała w dół – z przeszło 9 000 dolarów do około 7 900 dolarów (najniższy poziom w tym miesiącu). Oberwało się również Ethereum oraz Litecoinowi. Wartość tego pierwszego spadła o 9,5%, a drugiego o 6,5%.
W obliczu tej sytuacji spokój zachowuje Brian Kelly, prezes i założyciel firmy BKCM, specjalizującej się w inwestycjach na rynku kryptowalut. W wywiadzie dla stacji CNBC podkreślił on, że nie ma się co przejmować decyzją Google:
Według mnie te zakazy są dobre dla branży. Zawsze uważałem reklamy na Facebooku i Google za „czerwoną flagę”. W żaden sposób nie wpływają one na cenę kryptowalut.
Z czego wynika zatem obserwowany spadek wartości najpopularniejszych wirtualnych pieniędzy? Zdaniem Kelly’ego jest on konsekwencją strachu inwestorów przed nową regulacją związaną z kryptowalutami, dotyczącą między innymi ograniczenia dostępu do energii elektrycznej dla niektórych kopaczy, jaką w najbliższych godzinach ma wprowadzić rząd chiński. Lecz również w tym przypadku krach nie powinien być długotrwały, gdyż, jak zauważył przedsiębiorca, Chiny próbują majstrować w rynku wirtualnych pieniędzy od 2013 roku.
Nieco mniej optymistycznie do zakazu Google podchodzi Marwan Forzley, prezes Veem, czyli pierwszej światowej platformy płatniczej opartej o technologię blockchain. Jego zdaniem regulacja dotknie również osoby niezwiązane z handlem kryptowalutami (via PC Gamer).
Google jest pionierem w technologiach i kreuje pewne trendy funkcjonujące zarówno wśród klientów, jak i mniejszych oraz średnich firm. Ta ogólna zasada dotycząca kryptowalut, która wydaje się ignorować leżącą u jej podstaw technologię blockchain, nie tylko jest krokiem wstecz, lecz wygląda to również tak, jakby Google próbowało zdusić pewne innowacje, które były fundamentem także ich sukcesu. Blockchain jest często zupełnie niewłaściwie uważany za synonim kryptowalut.
Jaki będzie finał tej historii? Trudno przewidzieć. Na razie cena Bitcoina względnie się ustabilizowała. Kolejne dni pokażą, czy ponownie zacznie się piąć, czy też po raz kolejny spadnie. Wyraźny wpływ na wartość kryptowalut mogą mieć nadchodzące konferencje GDC i GTC, na których ma być między innymi zaprezentowana linia kart graficzych do kopania wirtualnych pieniędzy o kryptonimie Turing od firmy Nvidia. Więcej na ten temat przeczytacie między innymi tutaj.