DELTA Force – wrażenia po imprezie
Druga z imprez wchodzących w skład cyklu GOL Adventure 2003 już za nami (przypominam, że trwają zapisy na trzecią - Red Baron). Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Pięciu wybrańców w sobotę przeszło szkolenie z zakresu rodzajów i obsługi różnych typów broni (pistolety: H&K USP Expert, Glock 17, shotgun Imperator SDASS oraz karabin Hunter), a następnie kolejnych kilka godzin, pod czujnym okiem instruktorów, usiłowało trafić w cel. W niedzielę zaś ten, który zdobył największą ilość punktów w strzelaniu (tu duże brawa dla jegomościa o ksywce NEXUS :) skoczył z 4 tysięcy metrów, wykonał w powietrzu kilka fiołków i ewolucji, po czym spokojnie opadł na spadochronie na ziemię.
Druga z imprez wchodzących w skład cyklu GOL Adventure 2003 już za nami (przypominam, że trwają zapisy na trzecią - Red Baron). Wrażenia jak najbardziej pozytywne. Pięciu wybrańców w sobotę przeszło szkolenie z zakresu rodzajów i obsługi różnych typów broni (pistolety: H&K USP Expert, Glock 17, shotgun Imperator SDASS oraz karabin Hunter), a następnie kolejnych kilka godzin, pod czujnym okiem instruktorów, usiłowało trafić w cel. W niedzielę zaś ten, który zdobył największą ilość punktów w strzelaniu (tu duże brawa dla jegomościa o ksywce NEXUS :) skoczył z 4 tysięcy metrów, wykonał w powietrzu kilka fiołków i ewolucji, po czym spokojnie opadł na spadochronie na ziemię.
Wszystko rozpoczęło się w sobotę o 10:00 rano, kiedy to spotkaliśmy się na krakowskim rynku i wyruszyliśmy w około 70km drogę do strzelnicy. Pogoda była nazwijmy to „nijaka”, niby słońce, niby chmury, niby deszcz. Obawialiśmy się że obfity deszcz zepsuje zabawę, ale jak się później okazało, zachmurzenie, które utrzymało się przez cały dzień i średnia temperatura były niemalże idealnymi warunkami strzeleckimi – nie za gorąco, nie za chłodno i brak oślepiającego słońca. Na miejsce dotarliśmy około 11:15 i niemal natychmiastowo rozpoczęło się ponad dwugodzinne szkolenie z zakresu znajomości budowy i obsługi broni palnej, rodzajów amunicji, itp. Następnie piątka bohaterów tej imprezy pełna świeżo przyswojonych wiadomości teoretycznych przystąpiła, naturalnie pod czujnym okiem dwójki instruktorów, do strzelania próbnego, które miało za zadanie oswoić ich z bronią. Po strzelaniu próbnym przyszła kolej na krótką przerwę i posiłek w postaci dwóch pieczonych kiełbasek i napojów bezalkoholowych.
Około 15:30 nastąpił moment na który wszyscy czekali, tj. właściwa rywalizacja. Uczestniczy zmagali się w czterech konkurencjach:
- strzelanie z karabinu snajperskiego Hunter,
- strzelanie precyzyjne z pistoletu H&K USP Expert,
- strzelanie z pistoletu Glock 17,
- strzelanie do poperów z shotguna Imperator SDASS.
Zwycięzcą został NEXUS i to on w nagrodę, w niedzielę miał skoczyć ze spadochronem z wysokości czterech tysięcy metrów. Do Krakowa wróciliśmy mniej więcej o godzinie 18. Koniec dnia był dobrą okazją do wymienienia „na gorąco” wrażeń i opinii – w gwarnej atmosferze krakowskiego Rynku zmęczeni i nieco obolali, ale niewątpliwe zadowoleni, uczestnicy przesiedzieli przy jadle i napojach bezalkoholowych (mrug, mrug) dyskutowali do późnych godzin wieczornych.
Niedziela przywitała nas fatalną pogodą – mżący kapuśniaczek przechodził okresami w bardziej zdecydowany deszczyk, zaś niebo było zasnute pokrywą ołowianych chmur. Pełni złych przeczuć wyruszyliśmy na lotnisko w Nowym Targu, gdzie miał odbyć się skok spadochronowy.
Po dotarciu na lotnisko sytuacja pogodowa wyglądała o ile to możliwe jeszcze gorzej. Oczywiście o skoku w takich warunkach nie mogło być mowy, tak więc rozpoczęło się nerwowe oczekiwanie. W końcu wiadomość – stacja meteo prognozuje krótkotrwałą poprawę pogody nad lotniskiem około godziny 16. Mając więc kilka godzin wybraliśmy się na obiad do Zakopanego, cały czas z nadzieją wpatrując się w niebo. Po powrocie do Nowego Targu pojawiły się jak na zawołanie pierwsze promyczki nadziei, to znaczy słońca. Ostatnia narada instruktorów i w końcu decyzja – będzie skok! Jeszcze tylko przebranie się w kombinezon, pilotka na głowę, kilka słów instruktażu oraz otuchy ;-) i otwarte drzwi samolotu.
Samolot majestatycznie wzbił się na zadaną wysokość i w końcu nadeszła ta chwila, kiedy w drzwiach stanął nasz bohater Nexus. Tutaj muszę przerwać relację, gdyż wrażenia z pobytu w powietrzu może opisać jedynie ta mała ale bardzo szybko zbliżająca się do ziemi koziołkująca kropka, to znaczy chciałem powiedzieć Nexus ;-) Zapewne tylko dzięki mocno zaciśniętym przeze mnie kciukom w końcu otwarła się nad nim czasza spadochronu, i majestatycznie zaczęła opadać ku ziemi, aż w końcu nastąpiło lądowanie, albo przynajmniej coś co można było nim od biedy nazwać ;-) Próba „wydobycia zeznań” z Nexusa to długie milczenie, zapewne dla złapania oddechu, po czym potok średnio spójnych słów, w których dało się wyłapać „super”, „rewelacja” i „jeszcze raz” – sugerowało to poważny szok adrenalinowy. Powrót do Krakowa urozmaiciła nam zemsta pogody w postaci oberwania chmury, które sprawiło, że na ruchliwej Zakopiance widoczność spadła do kilku metrów, zaś samochody poruszały się z prędkością anemicznego piechura.
Na koniec nastąpiło pożegnanie na dworcu w Krakowie i refleksja – pod względem ilości wydzielonej adrenaliny ta impreza będzie zapewne rekordową, choć nie traćcie czujności – nasze przewrotne mózgi postarają się wymyślić coś jeszcze bardziej „odlotowego” ;-)
Pełna relacja z przebiegu imprezy, wraz ze zdjęciami i filmem, zostanie opublikowana na łamach naszego serwisu jeszcze w tym tygodniu. Poniżej zaś załączam wrażenia jedynej uczestniczki imprezy DELTA Force, tzn. Joanny:
„Wrażenia - to jak dla mnie straszna frajda, pierwszy raz w dłoni miałam przyzwoitą broń. Niestety lata siedzenia za biurkiem i komputerem spowodowały marną formę fizyczną (przyrzekam, ze zacznę ją poprawiać, przyrzekam ;P) i po strzelaniu z wolnej ręki z kałasznikowa (ale to bydle waży) moja celność drastycznie spadła. Ale wyniki rzecz mało ważna, zwłaszcza, ze i tak nie chciałam skakać.
Dla mnie najważniejsze jest to, ze wreszcie zdobyłam się na nawiązanie kontaktu z klubem strzeleckim - co planowałam od lat, ale zrobienie pierwszego kroku ciągle odwlekałam.
Załączam zdjęcie tarczy do jakiej strzelaliśmy - to wyniki ze strzelania z HK USP Expert 10-cioma pociskami. Co jest tylko 8 przestrzelin? Na pewno dwa pozostałe przeszły przez to samo miejsce - oczywiście 10-kę ;P wy niedowiarki :)”