Dave Filoni uważa, że Jedi niewłaściwie radzili sobie z Sithami i to przez to upadli
Dave Filoni już kilka lat temu powiedział, dlaczego – jego zdaniem – Zakon Jedi upadł i nie poradził sobie z zagrożeniem ze strony Sithów. Twórca Ahsoki przedstawił swoją teorię, która porusza wiele różnych wątków.
Gdy serial Gwiezdne wojny: Rebelianci dopiero się rozkręcał, Dave Filoni udzielił wywiadu, w którym wypowiedział się na temat działań Jedi w trylogii prequeli. Twórca skrytykował działania postaci i zdradził, co jego zdaniem zrobili nie tak. Filmowiec uważa, że początek końca miał miejsce już w momencie śmierci Dartha Maula. Obi-wan Kenobi popełnił błąd, zabijając go (vide Star Wars):
Czy zabicie Dartha Maula dało coś Obi-Wanowi? Czy na pewno chciał pomścić śmierć Qui-Gona? Później dowiadujemy się, że Maul tak naprawdę nie zginął. Uczucie zemsty napędzało Sitha przez kolejne lata i doprowadziło do dużej ilości śmierci, w tym osób, na których Obi-Wanowi zależało.
Pomyśl o tym w ten sposób. On teoretycznie zabija Maula w Mrocznym widmie. Przez to Jedi nie wiedzą, czy był tylko uczniem, czy mistrzem. Niczego się nie dowiadują na temat Sithów. Nie mogą niczego się nauczyć, dzięki czemu plan Palpatine'a może być kontynuowany.
Dave Filoni skrytykował również Mace’a Windu. Jego zdaniem stwierdzenie, że Palpatine jest zbyt niebezpieczny, aby mógł zostać przy życiu, było błędne. Próba zabicia kanclerza ostatecznie pchnęła Anakina na Ciemną stronę Mocy. Do tego momentu rycerz Jedi stał po stronie Zakonu pomimo swoich wątpliwości. Gdyby Mace Windu zgodził się ze Skywalkerem i aresztował Sitha, przyszłość Republiki mogłaby wyglądać inaczej.
Pochylając się natomiast nad sprawą Obi-Wana, łatwo zauważyć, że nie miał on dużego wyboru. Pokonał Dartha Maula w ostatniej chwili i praktycznie do samego końca mogło się wydawać, że Kenobi podzieli los swojego mistrza. Aresztowanie Dartha Maula nie wchodziło w grę, ponieważ uczeń Sidiousa nawet nie wydawał się zmęczony długim starciem i z łatwością zdobyłby przewagę nad Jedi.
Z pewnością problemem Zakonu było zbytnie zaangażowanie się w politykę Republiki. Nawet jeśli tego nie widać na pierwszy rzut oka, to w pewien sposób rycerze Jedi stali się częścią ustroju, przez co ich pogląd na pewne sprawy został zakłócony. Konfederacja Niezależnych Systemów powstała z jakiegoś powodu i nie bez przyczyny różne planety do niej dołączały. Zakon nie był jednak w stanie postawić się w ich sytuacji.